Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

20 lat z Jerzym Iwaszkiewiczem

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • piątek, 13 grudnia 2013

Mikołajki gościły uczestników XX Otwartych Żeglarskich Mistrzostw Polski Dziennikarzy. Impreza upłynęła pod znakiem wspomnień, nostalgicznych rozważań, zmagań na wodzie i odpoczynku przy szantach.

Przez 20 lat w mistrzostwach uczestniczyły setki dziennikarzy. Wielu wciąż żegluje, niektórych już z nami nie ma. Wśród zwycięzców dwukrotnie był także Krzysztof Olejnik, redaktor naczelny „Wiatru”, startujący przed laty w barwach tygodnika „Wprost”. Przez dwie dekady wiele się w Mikołajkach zmieniło, ale dziennikarska impreza wciąż przyciąga wielbicieli dobrej atmosfery i rywalizacji.

W tym roku regaty wygrała załoga Jacka Kwiatkowskiego z redakcji portalu Imprezy Miejsca Trendy. Drugie miejsce na podium zajęła ekipa Radia Olsztyn ze sternikiem Wojciechem Ogrodzińskim. Brąz wywalczyła załoga Moje Miasto – sternik Ryszard Kwiatkowski. Rozegrano też tradycyjny wyścig długodystansowy nazywany O Złote Żebro Komandora Regat Jerzego Iwaszkiewicza. Wraz z piętnastoma najlepszymi załogami wystartowali znani kapitanowie: Krzysztof Baranowski, Adam Jasser i Mariusz Pirjanowicz (żebro zdobył Ryszard Kwiatkowski z redakcji Moje Miasto).

Organizatorzy przygotowali jubileuszowy kalendarz wspominający dotychczasowych uczestników. Niespodzianka czekała też na Jerzego Iwaszkiewicza. Dostał w prezencie kolaż autorstwa Janusza Wierzyńskiego. Widnieje na nim lewitująca nad jeziorem postać komandora.

Kamila Ostrowska

Jerzy Iwaszkiewicz opowiada o złamanych żebrach i o tym, dlaczego lepiej mieć 77 lat niż 66.

Katarzyna Skorska: Już 20 lat dziennikarze z całej Polski przyjeżdżają do Mikołajek na swoje mistrzostwa. Jak to się stało, że tak długo się z sobą ścigamy pod twoim dowództwem?

Jerzy Iwaszkiewicz: Siedzieliśmy kiedyś na tarasie „Tawerny pod Złamanym Pagajem” w Wiosce Żeglarskiej. Raczej wszyscy byli trzeźwi. I zastanawialiśmy się, co zrobić. Dwadzieścia lat temu nie było jeszcze w Mikołajkach ani piwa, ani benzyny. Najpierw trzeba było stać po piwo dwie godziny, potem się szybko to piwo wypijało i znów trzeba było stać. To był właśnie ten entourage. No i tak siedzimy i zastanawiamy się, co zrobić. I zdaje się Wojtek Ogrodziński z Radia Olsztyn rzucił: „Może byśmy coś zrobili?”. No to zrobiliśmy: regaty dziennikarzy.

Impreza nabrała takiego rozmachu, że rozpoczęto organizować wyścigi nawet o żebro komandora. Przypomnij, proszę, jak to właściwie było z tym twoim żebrem?

To była sprawa prosta. Pewnego razu płyniemy sobie na tych naszych regatach. Nawet dobrze wtedy żeglowałem, byłem na czwartym miejscu. I nagle ktoś przemknął obok naszej omegi motorówką z takim impetem, że wyleciałem z łódki do wody. Zanim się zorientowałem, co i jak, zanim zdążyłem pomyśleć, jak się z tej wody wydostać, z motorówki asekurującej regaty, która na szczęście była tuż obok, do wody wskoczył bosman. Podpłynął, złapał mnie i dosłownie wrzucił z powrotem na pokład. To się działo tak szybko, że tylko złapałem ster i popłynąłem dalej. Nic nie czułem. Sama wiesz, w takim momencie niczego się nie czuje. Ale okazało się, że trzy żebra są złamane, bo zawadziłem o burtę. Wszyscy się bardzo ucieszyli, że to moje żebra, a nie kogoś innego. No i wtedy narodził się pomysł na bieg długodystansowy o złamane żebro komandora.

Ale ty też zwykle startujesz w tym wyścigu. To znaczy, że próbujesz odzyskać swoje żebro?

W wyścigu o żebro komandora staruje po dziesięć najlepszych załóg z grupy A i B. Nie mam tu nic do powiedzenia.

Chcesz dać do zrozumienia, że zawsze jesteś wśród najlepszych?

Nie. Parę razy nie byłem. Ale bodaj dwa lata temu wygrałem ten wyścig. Stał się wtedy taki cud przyrody. Dowód na to, że z medycyną trzeba uważać i specjalnie jej nie słuchać. Najpierw wzięli mnie na badania do Anina, bo coś miałem zapchane. Wszyli mi jakąś rurę – stent czy coś takiego. A ja zaraz po tym wszyciu pojechałem na regaty. Zapominając o tym, że jestem ciężko chorym rekonwalescentem z rurą całkiem nową, wystartowałem jak zwykle. I wyobraź sobie, że z tą rurą dostałem taki power, że wygrałem nie tylko to swoje żebro, ale w ogóle całe regaty wygrałem. I to była dość śmieszna, ale też fajna sytuacja, bo sam musiałem składać sobie gratulacje. Ale jakoś dałem radę.

O ile dobrze pamiętam, w trakcie regat dziennikarzy odbywały się też biegi o inne części ciała. Choćby słynny wyścig o palec redaktora Kaweckiego. To znaczy, że regaty są pechowe i niebezpieczne?

Palec redaktora Kaweckiego był nietrzeźwy. I on go włożył gdzieś w skrzynkę mieczową omegi. Tylko nie pomyślał, że za chwilę miecz poleci w dół.

Obcięło mu kawałek, prawda?

No tak, kawałek mu obcięło. Na szczęście, redaktor Kawecki ma jeszcze dużo palców. Ale był bardzo dzielny, można nawet powiedzieć, że był z siebie dumny. Ufundował więc nagrodę. To była, jak pamiętam, solidna rzeźba – odlew jego uszkodzonego palca.

Jedną z osób, które co roku mają podczas regat swoje pięć minut, jest Radek Wilczek…

Gdy nie ma fajnych ludzi, to impreza ginie. Natomiast Wilczek nie tylko zawsze jest na naszych regatach, ale też daje o sobie znać. To fantastyczny chłopak, a przy tym doskonały dziennikarz radiowy. Kiedyś przypłynął na regaty samochodem marki Syrena przytwierdzonym do tratwy, z wielkim transparentem „Polska młodzież pływa polskimi samochodami”. Innym razem przyjechał zbudowanym samodzielnie samochodem ze sklejki. Auto naprawdę jeździło i było absolutnie wyjątkowe.

Skoro jesteśmy przy motoryzacji – swoje zawodowe życie przez wiele lat wiązałeś z samochodami. Wolisz auta czy łódki?

Samochody to moja praca, a żeglarstwo – przyjemność.

Przez wiele lat miałeś własny jacht na Mazurach. Nadal żeglujesz po jeziorach, czy wybierasz teraz inne akweny?

Całe życie pływałem, miałem własną łódkę. A dziś, z tymi więzadłami w nodze naderwanymi na nartach, sam nie podbiegnę do masztu i nie wyskoczę z cumą. A moi rówieśnicy częściej rezerwują wizytę w przychodni niż koję na jachcie. Spotkałem kiedyś w telewizji arcybiskupa Kazimierza Nycza, którego bardzo cenię. Siedzimy sobie przed studiem i rozmawiamy. On pyta, ile to już lat pracuję. A ja mu na to, że 60 lat. To ile pan ma lat? – dopytuje biskup. Mówię, że pracuję od 17. roku życia, czyli skończyłem 77. Niech się pan nie martwi, panie redaktorze – usłyszałem. Gorzej jest mieć 66. A dlaczego? Bo jak Pan Bóg, patrząc tam z daleka, się pomyli i zobaczy przez przypadek 99, to pomyśli, że już czas i człowieka do siebie zabierze.

Przez 20 lat na regatach dziennikarzy pojawiało się wiele znanych osób. Bywali prezesi radia i telewizji oraz znani dziennikarze. Coś magicznego jest w tej imprezie, że tacy zapracowani ludzie znajdują czas i pędzą do Mikołajek, by się spotkać, pościgać i posłuchać szant.

Regaty miały promować Mazury. Gdy tylko postanowiliśmy zorganizować mistrzostwa dziennikarzy, wiedziałem, że muszą się odbywać na omegach. Ich konstruktor, Juliusz Sieradzki, wymyślił taką łódkę, na której jest się bardzo blisko natury, blisko wody. W niczym nie przypomina ona tych mazurskich luksusowych salonek, coraz większych, z potężnymi silnikami. Oczywiście dzisiejsze omegi różnią się od tamtych drewnianych, budowanych w latach 40. ubiegłego wieku. Ale magia tej łódki wciąż działa i chyba promienieje także na naszą imprezę.

W regatach dziennikarzy często odnoszą sukcesy (towarzyskie i sportowe) załogi kobiece. Baba na jachcie chyba jednak nie przynosi pecha…

Kobieta na pokładzie to jest bardzo dobry pomysł. Bo też kobiety są bardzo pomysłowe. Wiele lat temu płynęliśmy po jeziorze Bełdany. Mija nas łódka, a w tej łódce za sterem siedzi pies. Trochę nas zaintrygował ten pies trzymający łapy na sterze. Nikogo więcej nie widać. No to podpływamy i próbujemy tego psa za pomocą kiełbasy odciągnąć od steru. A on nic. Siedzi jak przymurowany. Co się okazało? Otóż ten pies pływał ze swoją panią, która tak go wyszkoliła, że gdy schodziła pod pokład, on przejmował wachtę i żadna siła nie była go w stanie od tego steru oderwać. I powiedz mi, czy facet mógłby wymyślić coś takiego?

Rozmawiała Katarzyna Skorska

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości