Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Dlaczego zatonął żaglowiec „Bounty”?

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • niedziela, 4 sierpnia 2013

Czy winą za zatonięcie żaglowca „Bounty” można obarczyć kapitana jednostki? Zdaniem świadków zeznających przed sądem, Robin Walbridge zlekceważył zły stan fregaty.

Poznano prawdopodobną przyczynę zatonięcia repliki żaglowca „Bounty”, który występował w słynnych produkcjach filmowych, był ozdobą wielu zlotów, a w 2011 roku odwiedził Gdańsk i Świnoujście. Jak informowaliśmy w listopadowym numerze „Wiatru”, statek zatonął na Atlantyku, gdy huragan Sandy zbliżał się do wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Awarii uległo zasilanie, przestał działać silnik oraz pompy. Załoga nadała sygnał SOS i zaczęła opuszczać pokład. Na ewakuację pozwoliły żeglarzom dwie łodzie ratunkowe. Do akcji wkroczyła straż przybrzeżna – ratownicy przybyli na miejsce śmigłowcem. Z tratw podjęli 14 osób. Zginęła Claudene Christian, praprawnuczka Fletchera Christiana, przywódcy buntu na „Bounty” z 1789 roku, oraz 63-letni kapitan Robin Walbridge.

W trakcie niedawnej rozprawy przed sądem straży wybrzeża okazało się, że kadłub „Bounty” był częściowo zgniły. Krótko przed zatonięciem fregata odwiedziła stocznię Boothbay Harbor Shipyard w stanie Maine, gdzie zaplanowano wykonanie drobnych napraw. Po usunięciu dwóch desek wewnętrznego poszycia przeznaczonych do wymiany odkryto przegniłe części szkieletu. Jedna z nich rozpadła się w rękach pracowników stoczni. Todd Kosakowski, stoczniowy menadżer, powiadomił o tym kapitana. Robin Walbridge był zaskoczony złą kondycją jednostki, która w latach 2006-2007 przechodziła poważny remont w tej samej firmie. Wymianę zgniłych części uznał za zbyt kosztowną i czasochłonną. Załodze nakazał jedynie zamalować nadgniłe elementy. Kosakowski kilkakrotnie nalegał na przeprowadzenie poważniejszego remontu i zalecał unikanie żeglugi w trudnych warunkach. Walbridge postanowił poczekać z naprawami do następnego roku, a stocznia ostatecznie zaakceptowała ten plan.

W trakcie przesłuchań sądowych Todd Kosakowski zeznał, że kapitan zalecił Robertowi Hansenowi, właścicielowi jednostki, pozbycie się statku najszybciej jak można. Hansen nie skomentował tego oświadczenia. Odmówił też składania zeznań, powołując się na piątą poprawkę do konstytucji USA, która chroni przed zeznawaniem na swoją niekorzyść.

Nie wiadomo, jak bardzo zniszczony był szkielet „Bounty”. Kapitan Walbridge nie zgodził się na dokładniejszą inspekcję, która wiązałaby się przynajmniej ze zdjęciem części poszycia. W tej sytuacji Todd Kosakowski wykonał 26 zdjęć zgniłych i spleśniałych elementów (przedstawił je podczas sądowego przesłuchania). Jako doświadczony szkutnik był świadomy, jak wiele zależy od wytrzymałości szkieletu statku. Zeznał też, że jego wątpliwości budziło uszczelnienie kadłuba w niektórych miejscach. Przed sądem wyraził żal, że nie powiadomił straży wybrzeża o stanie jednostki, gdy statek wypłynął naprzeciw sztormowi.

Replikę fregaty zbudowano na potrzeby filmu „Bunt na Bounty” (1962 rok; rolę główną zagrał Marlon Brando). W 1990 roku statek wystąpił w „Wyspie skarbów” z Christianem Bale’em i Charltonem Hestonem, a w 2006 roku posłużył jako jeden z pirackich okrętów w drugiej części „Piratów z Karaibów”. Dlaczego przed zatonięciem jesienią ubiegłego roku wyszedł w morze, gdy na Atlantyku szalał huragan? Co planował kapitan, kierując jednostkę wprost na szalejący ocean? Dlaczego ani właściciel, ani stocznia nie podjęli zdecydowanych działań, by temu zapobiec? Na te pytania nie znamy jeszcze odpowiedzi. Wiemy natomiast, że przecieki kadłuba i w konsekwencji zatonięcie statku przynajmniej w części spowodowane były złym stanem technicznym „Bounty”.

Marcin Pituła

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości