Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Hobie Catem na Bornholm

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • wtorek, 14 stycznia 2014

Załogi dwóch sportowych katamaranów klasy Hobie Cat 16 przepłynęły bez obstawy Bałtyk z Dźwirzyna na Bornholm. Jak te niewielkie plażowe łódki poradziły sobie na otwartym morzu?

Hobie Cat 16 to prosty i wytrzymały katamaran, który spotkać można na plażach wszystkich kontynentów. Jest monotypową klasą regatową – najpopularniejszą wśród dwukadłubowców. W Polsce żegluje ponad 20 takich łódek. Rejs przez Bałtyk załogi z klasy Hobie Cat 16 planowały od dawna, ale projekt budził obawy. W końcu wyzwanie podjęły dwie ekipy. Organizacją wyprawy zajął się Robert „Wolf” Wilczyński z Warszawskiego Centrum Katamaranów Sport Sailing, wielokrotny mistrz Polski w klasie Hobie Cat 16, który na pokład zaprosił Adama Rutkowskiego. Za sterem drugiej łódki zasiadł Piotr Siciński, na co dzień żeglujący jako załogant w klasie Formuła 18 (POL 4 Sailing Team). Piotr popłynął z Arturem Zającem. 

Przygotowania do rejsu ograniczono do skompletowania osprzętu ratowniczego i środków łączności (rakiety spadochronowe, flary, UKF, busole i wodoszczelne odbiorniki GPS). Z rur kanalizacyjnych załogi wykonały szczelne pojemniki na śpiwory, namiot i niezbędne rzeczy osobiste. Na małym plażowym katamaranie, który podczas ekstremalnej żeglugi może się wywracać, raczej trudno zamontować niezawodne oświetlenie nawigacyjne, więc najwięcej obaw budziła ewentualna nocna żegluga po ruchliwych wodach u wybrzeży Bornholmu.

Rejs zaplanowano na środek lata. Bałtyk jest wówczas najcieplejszy, a dzień na morzu – długi. Na miejsce startu wybrano Dźwirzyno, gdzie załogi mogły liczyć na wsparcie Łukasza Hena z rodzinnego Ośrodka Wypoczynkowego „Słoneczko”, który organizuje pływania na katamaranie w Dźwirzynie.

Na pierwszy weekend sierpnia zapowiadano sprzyjający południowo-wschodni wiatr, więc od rana składaliśmy łódki, wzbudzając duże zainteresowanie na plaży – opowiada Robert Wilczyński. – Przepychając się przez tłum plażowiczów, dopiero po godz. 11.00 zeszliśmy na wodę. Wiatr początkowo był słaby, ale z wolna zaczął się wzmagać. Płynęliśmy pełnym baksztagiem, sprawnie przemieszczając się w stronę Bornholmu. Niestety, około 16.00 wiatr całkowicie osłabł i musieliśmy cierpliwie czekać. Nowe podmuchy nadeszły z północnego zachodu. Rozwiało się do pięciu stopni Beauforta i rozpoczęła się walka z krótką bałtycką falą. Obeszło się bez wywrotek, a szybka jazda dawała nam sporo frajdy.

Robert Wilczyński i Adam Rutkowski dopłynęli do plaży w miejscowości Dueodde około 19.30. Druga załoga, Piotr Siciński i Artur Zając, mozolnie halsowała pod fale, spoglądając z niepokojem na budujące się burzowe chmury. Na lądzie zameldowali się dopiero około 23.30, ostatnie mile płynąc nieco po omacku, w blasku błyskawic.

Po bajkowym noclegu na plaży wyruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem dbając o to, by się nie rozdzielać. Przez godzinę fantastyczny wiatr pozwalał nam pędzić po gładkim morzu z prędkością prawie 20 węzłów – opowiada Robert Wilczyński. – GPS pokazywał, że jak tak dalej pójdzie, to w Dźwirzynie będziemy za dwie godziny i 35 minut. Później z każdą godziną wiatru było coraz mniej, aż w końcu stanęliśmy trzy mile od lądu. W ruch poszły pagaje, dzięki którym utrzymywaliśmy prędkość dwóch węzłów. W końcu jednak przyjęliśmy hol z kutra, który zorganizował Łukasz, i po kwadransie mogliśmy wciągać łódki na plażowe wózki, gorąco witani przez wczasowiczów.

Hobie Cat 16 po raz kolejny okazał się niezawodną łódką – przekonuje „Wolf”. – Rejs pozwolił nam zdobyć doświadczenia, dzięki którym możemy teraz myśleć o kolejnych morskich wyprawach pod kolorowymi żaglami katamarana. W przyszłym roku planujemy dotrzeć do Szwecji i wrócić przez piękną niemiecką wyspę Rugia.

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości