Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Jerzy Iwaszkiewicz: Kto się urodził dorszem – nie zdechnie łososiem

Jerzy Iwaszkiewicz, komandor mistrzostw Polski dziennikarzy, reprezentujący pismo „Viva”, zdobył w tym roku drugie miejsce w dziennikarskich regatach.

  • Katarzyna Skorska
  • poniedziałek, 26 października 2015

IMG_3543 (Medium)Po zakończeniu regat siedzimy z Jerzym na tarasie „Pod Sielawą”. „Iwaszko” raz jeszcze przegląda wyniki i analizuje, dlaczego przegrał o dwa punkty z załogą „Wirtualnej Polski”. – Przecież gdyby zsumować wiek tych trzech młodych mężczyzn, to razem nadal byliby młodsi ode mnie – śmieje się. – Ale jak twierdzi Paweł, mój wieloletni i najlepszy załogant, przegrałem na własne życzenie. Paweł ma absolutne wyczucie wiatru. On ma takie wyczucie wiatru, jak Zbigniew Stosio wyczucie żołądkowej gorzkiej – dodaje Jerzy. – Czasem więc podczas wyścigów, zwłaszcza gdy trzeba było ostro halsować pod wiatr, Pawełek mówił, żebym zrobił coś szybciej. Ale może mi powiecie, jak ja mam szybciej przenieść te moje 80 lat z jednej burty na drugą? No to przegraliśmy o te dwa punkty, choć starty do wszystkich wyścigów mieliśmy naprawdę bardzo dobre. Bo startu nie można oszukać i zapewniam wszystkich, że startować to już się nauczyłem.

– Z tych naszych mistrzostw dziennikarzy przez te wszystkie lata zrobiły się naprawdę poważne zawody. Większość uczestników nauczyła się dobrze żeglować. Wystarczy popatrzeć na wyniki. W pierwszej piątce jest naprawdę ciasno, walka trwała do ostatnich metrów. Wojtek Ogrodziński z Radia Olsztyn przegrał trzecie miejsce z załogą „Mojego Miasta”, choć mieli tyle samo punktów. Mogę też z całą stanowczością stwierdzić, że już niemal wszyscy bezbłędnie odróżniają prawy hals od lewego. Tylko Piotr Pajdowski, który zwykle zajmował ostatnie miejsce, ale pływał grzecznie i bezpiecznie, nagle poszedł na całość i zaczął wchodzić w kolizję z innymi łódkami. Jak huknął w moją, to też musiałem na niego huknąć.

Bawimy się świetnie, żeglujemy coraz lepiej, ale kto się urodził dorszem – nie zdechnie łososiem. Wiem, że to prawda. Przekonał mnie o tym Henio Czernicki, bosman z „Pogorii”. Było to podczas rejsu Siwych Lwów „Pogorią” do Miami, który szybko przemianowałem na rejs Siwych Łbów. Zdychaliśmy z gorąca. Marek Przybylik wyjął sobie koc na pokład i tam postanowił się zdrzemnąć. Przyszedł Henio, wyciągnął spod Przybylika ten koc, gderając przy tym, że nie wolno wynosić pościeli na pokład. Mnie się zrobiło żal Przybylika, więc odpowiadam Heniowi, że można by ten koc wyprać zamiast wyciągać siłą spod załoganta umęczonego żarem panującym pod pokładem. Wtedy właśnie usłyszałem od Henia historię o dorszu i łososiu. Potem bosman w ogóle mnie nie zauważał. Traktował mnie jak to gorące powietrze unoszące się wszędzie wokół, choć załogantem jestem karnym, lubię stać na zmywaku, bo takie zmywanie na jachcie świetnie koi moje nerwy. Lubię też obierać ziemniaki. No to stałem na tym zmywaku, koiłem nerwy, aż wreszcie zobaczyłem, jak podczas regat Henio stawia na „Pogorii” wszystkie żagle z dokładnością co do sekundy. Wtedy zrozumiałem, że to on jest łososiem, a ja dorszem.

– W Mikołajkach po raz pierwszy udało się tak zorganizować zawody dziennikarzy, by wszystkie ekipy mogły się ścigać razem. Wioska Żeglarska przygotowała nowe łódki, omegi dostały jednakowe żagle. Kto oglądał regaty z brzegu i cierpiał z powodu upału – jak my wtedy w Miami na „Pogorii” – mógł sobie zmierzyć ciśnienie, poziom cukru albo zrobić EKG. Podczas wszystkich trzech dni regat przedstawiciele Polfarmy robili te badania i to za darmo.

– W tym roku zostałem Pierwszym Ambasadorem Mikołajek. To jest trochę śmieszne, że dostałem takie wyróżnienie. Przyznaję nawet, że leciutko to olewam, bo prawdę mówiąc Mikołajki i tak wyrosły już na prawdziwe centrum Wielkich Jezior Mazurskich. Jeśli Zakopane jest zimową stolicą Polski, a Sopot najsłynniejszym nadmorskim kurortem, to pępkiem Mazur z pewnością są Mikołajki. Tu panuje właściwa atmosfera. Wielokrotnie otrzymywaliśmy różne propozycje, by przenieść regaty w inne miejsce, ale ja się upieram przy Mikołajkach. Może dlatego ten tytuł ambasadora mi się dostał. Trochę już się tu tłoczno zrobiło, wjeżdża tu przemysł, nastąpił gwałtowny, często nieprzemyślany, rozwój, ale nadal panuje właściwa atmosfera. Mimo że cały rynek wylano betonem, drzewa na rynku wycięto, by nie szumiały, a kapela pod fontanną zanadto fałszuje. Regaty dziennikarzy tośmy przed laty wymyślili, siedząc z Wojtkiem Ogrodzińskim i Krzysiem Kosińskim „Pod Złamanym Pagajem”. Chodziło o to, by rozpropagować żeglowanie w narodzie. No to dzisiaj mamy tłumy wczasowiczów spacerujących po Mikołajkach. Łajby coraz większe, a spokojnych bindug coraz mniej. Jutro wsiadam na niewielki kuter, który nosi przyjemnie brzmiącą dla ucha nazwę Omega Buster 800. Zanurzenie ma niewielkie. Zabieram z sobą Janusza Głowackiego i zamierzam pokazać mu Czarci Ostrów. Czy ty wiesz, że on tam nigdy nie był? Po prostu niesłychane…

Wysłuchała Katarzyna Skorska

Zwycięzcy XXII Mistrzostw Polski Dziennikarzy: 1. Jan Kaliński – „Wirtualna Polska”, 2. Jerzy Iwaszkiewicz – „Viva”, 3. Ryszard Kwiatkowski – „Moje Miasto”. Najlepsza żeńska załoga: Katarzyna Skorska – „Baby na Bałtyk”.

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości