Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Jaką barką na Kanał Augustowski? Co nas czeka na szlaku?

Chcemy dotrzeć do samej granicy. Bez pośpiechu, delektując się przyrodą i organizując po drodze wycieczki rowerowe.

  • Tekst i zdjęcia Marek Słodownik
  • piątek, 26 lutego 2016

Czarter na Kanale Augustowskim? Sprawdź ceny i dostępność barek Haber 20. Polecamy stronę armatora: www.kanal-augustowski.pl

***

Kanał Augustowski zrekonstruowano po latach prac hydrotechnicznych. W ubiegłym roku oficjalnie otwarto polski odcinek z Augustowa do granicy z Białorusią, co pozwoliło połączyć go z Niemnem. Dziś, po latach zastoju, droga budzi się do życia. Chcemy się jej przyjrzeć i zobaczyć, jak dużo jeszcze trzeba zrobić, by zyskała standard europejski. Pomysł budowy kanału łączącego Wisłę i Niemen zrodził się pod koniec XVIII wieku. Głównym powodem były pruskie restrykcje gospodarcze uniemożliwiające spławianie polskich towarów Wisłą do Gdańska oraz restrykcje celne portu gdańskiego.

Chcemy dotrzeć do samej granicy. Bez pośpiechu, delektując się przyrodą i organizując po drodze wycieczki rowerowe. Planujemy trzymać się z dala od skupisk turystów i cywilizacji – telefony komórkowe zostawiamy w samochodzie.

Oferta czarterowa jest mało zróżnicowana. Można wynająć barkę za 3 tys. zł na tydzień, ale to raczej nie dla nas. Decydujemy się na łódź typu Tango 730 przerobioną na jacht motorowy. Kadłub bez takielunku nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale zapewnia wystarczające wygody czterem osobom. Zamiana jachtów żaglowych na motorowe to częsta praktyka na tutejszych wodach.
Startujemy z niewielkiego portu nieopodal zabytkowego budynku dawnej poczty (dziś mieści on szkołę muzyczną). Płyniemy na jezioro Necko, by jak najszybciej znaleźć się z dala od zgiełku Augustowa oraz jego tandetnego wystroju i ubogiej oferty turystycznej. Przechodzimy pod mostem łączącym ruchliwą drogę prowadzącą do granicy litewskiej i dopiero na Jeziorze Białym Augustowskim możemy odetchnąć… Towarzyszy nam sporo kajaków i łódek wędkarskich, jest też kilka motorówek. Płyniemy w kierunku śluzy Przewięź – teraz to właśnie przeprawy śluzowe będą odmierzały rytm naszej żeglugi.

Śluza Przewięź (szósta na Kanale Augustowskim, licząc od strony Biebrzy) powstała w 1827 roku. Łączy Jezioro Białe Augustowskie z Jeziorem Studzienicznym. Zmian tu niewiele. Domek śluzowego zamieniono na elegancki dworek. Za przeprawą oaza spokoju – oddalamy się od dróg i cywilizacji, po obu stronach rosną lasy, a ponieważ brzegi porośnięte są trzciną, niewiele tu miejsc na biwaki, a te nieliczne są w sezonie zapchane chyba do ostatniego miejsca. Na końcu jeziora lejek prowadzi do kolejnej śluzy – Swoboda (nazwano ją tak na cześć chłopów pracujących przy budowie, którzy w nagrodę za trud uzyskali wolność od pańszczyzny). Budowę nadzorował Jan Paweł Lelewel, brat historyka Joachima. Obiekt nie zachował się w pierwotnym stanie, w latach 60. XX wieku drewniane wrota wymieniono na stalowe, przebudowano zwodzony most, a stary napęd korbowy zastąpiono podwójnymi dyszlami, co usprawniło obsługę.

Dalej wąski odcinek (5,5 km) prowadzi przez gęsty las. Za Czarnym Bródem łączy się z Suchą Rzeczką, o której Wanda Miłaszewska pisała, że to dwa kilometry cudu. Rzeczka wypływa z jeziora Serwy, które jest naturalnym rezerwuarem wody dla Kanału Augustowskiego. To najwyżej położony punkt na szlaku: jesteśmy 124,73 metra nad poziomem morza, 39,6 metra powyżej Niemna i 31,2 metra powyżej Biebrzy.

Po kolejnych czterech kilometrach dopływamy do śluzy Gorczyca zbudowanej w 1828 roku. Ten obiekt nie miał w przeszłości szczęścia: był niszczony w powstaniu listopadowym oraz podczas I wojny światowej, kiedy to został trafiony pociskiem artyleryjskim. W 1944 roku partyzanci AK spalili drewniane wrota, a nieszczęść dopełniła przebiegająca nieopodal linia frontu. Śluzę odbudowano w latach 40., ale do pierwotnego stanu przywrócono dopiero pod koniec ubiegłego wieku.

Przed nami jezioro Orle, nazywane tak nie bez przyczyny. Znajdują się tu siedliska tych drapieżników, ale tym razem nie udało nam się ich wypatrzeć. Jesteśmy na bodaj najpiękniejszym odcinku kanału, do tego szlak jest prawie pusty. Stajemy na noc przed śluzą Paniewo – największą na polskim odcinku drogi, zbudowaną jeszcze przed powstaniem listopadowym. Ściany o wysokości 10 metrów robią wrażenie, tym bardziej że śluza jest niemal na pustkowiu – w okolicy jest tylko kilka zabudowań i sklep. Śluza ma za sobą doświadczenia wojenne – została zniszczona przez partyzantów. Problemem było też przesiąkanie wody wynikające z niestabilności gruntu. Wszystko to doprowadziło budowlę do ruiny. Nie pomagały iniekcje betonowe i inne prace stabilizujące. Pod koniec lat 70. śluzę rozebrano niemal całkowicie i zbudowano od nowa, rozpoczynając od porządnego odwodnienia.

Nazajutrz płyniemy przez jezioro Krzywe. Cywilizacji nie widać. Po obu stronach gęsty las. Za jednym z zakrętów wyłania się śluza Perkuć, pięknie usytuowana i wspaniale zrekonstruowana. Solidne wrota, kanał prowadzący do jazu, wokół zadbane trakty dla pieszych i pozostałości dawnej drogi holowniczej. Domek śluzowego, kryty gontem, zrekonstruowano na podstawie planów z 1921 roku. Gospodarz serdecznie zaprasza na zimne mleko. Ruch jest niewielki, śluzowy przeprowadza kilkanaście operacji dziennie, na razie stoimy sami… Wyprawa rowerowa utwierdza nas w przekonaniu, że to najpiękniej położona śluza – wokół gęste lasy, spokój, turyści daleko, dokuczają jedynie wszędobylskie komary.

Ruszamy przez jezioro Mikaszewo. Biwaki są zatłoczone, ale mimo to jest cicho (to jednak nie Mazury, nawet zmotoryzowani turyści są tutaj inni). Po sześciu kilometrach docieramy do śluzy Mikaszówka, mało atrakcyjnej i położonej na skraju niezbyt ciekawej miejscowości. Odkryte łąki, duży ruch samochodów – chcemy stąd szybko uciec. Sporo kajakarzy wpływa do śluzy, nie wszyscy z nich wiedzą, jak bezpiecznie się śluzować, a różnica poziomów wynosi aż 2,74 metra. Nieopodal jest kilka wypożyczalni, więc spodziewamy się sporego ruchu na szlaku.
Płyniemy przez las do śluzy Sosnówka, bardzo mało uczęszczanej przez turystów na łodziach motorowych, wszędzie królują kajaki. Spadek o ponad trzy metry, przeprawa odbywa się w atmosferze gwaru i błyskających fleszy. Selfie ze śluzy – bezcenne, a gdy kajak obróci się prostopadle do wyjścia – koledzy pomogą wrócić na dobrą drogę.

Za śluzą wody kanału zasilane są dopływem Czarnej Hańczy. Silnie meandrująca rzeka co chwilę wypluwa kolejnych kajakarzy. Teraz żegluga wymaga większej uwagi, bo kajakarze często nie respektują żadnych reguł. Oprócz pojedynczych turystów są też zorganizowane spływy liczące nawet 20 jednostek. Gwar i tłok – szlak gwałtownie zmienił charakter. Uciekamy stąd jak najszybciej, płyniemy dalej, ku Tartakowi. Teraz znowu zostajemy sami, szlak wije się przez lasy i pola, widoczne są starorzecza – przez lata szlak nieco się wyprostował, ale wciąż jest przepiękny. Na wodę wraca cisza przerywana odgłosami maszyn rolniczych. Śluza Tartak, odbudowana dopiero w ubiegłym roku, robi chyba największe wrażenie. Solidne wrota, zabudowania śluzowego, całość ogrodzona potężnymi drewnianymi balustradami. Nazwa obiektu pochodzi od istniejącego tutaj tartaku, dzięki któremu budowla mogła przybrać nieco monumentalny charakter.

Nazajutrz mijamy niewielką śluzę Kudrynki i wypływamy do ostatniej śluzy po polskiej stronie – Kurzyniec. Ciekawi jesteśmy granicy państwa i Unii Europejskiej na wodnym szlaku. Przed śluzą jest rozlewisko, na którym można się zatrzymać przed przekroczeniem granicy. Ruch turystyczny jest jednak niewielki, na przeszkodzie stoją przepisy paszportowo-wizowe. Szkoda, że nie popłyniemy dalej, aż do Niemna. Tym bardziej że pozostało niewiele kilometrów i tylko trzy śluzy, w tym największa na szlaku, czterokomorowa śluza Niemnowo. Graniczna śluza po rewitalizacji robi duże wrażenie.

Czy warto wybrać się na Kanał Augustowski? Mimo luk w infrastrukturze i licznych niedogodności – warto. Jeśli chcecie spędzić aktywy urlop w ciszy, obcować z przyrodą, pływać z dala od ludzkich siedzib i cumować na biwakach (jak przed laty na Mazurach) – kanał to wszystko gwarantuje. Na szlaku można uzyskać sporo materiałów promocyjnych, map i ulotek, spotkacie też niezwykle życzliwych mieszkańców chętnych do pomocy i służących informacjami. Mankamentem jest z pewnością słaba sieć sklepów spożywczych, trudności z zakupem paliwa i brak serwisów motorowodnych. Jeśli nie jesteśmy pewni łodzi i jej napędu, lepiej zadbać o wszystko jeszcze w Augustowie, bo później nikt nam nie pomoże w naprawie.

Szlak tworzy 12 jezior, 45 km sztucznych przekopów i 35 km uregulowanych koryt rzecznych. Na kanale zbudowano 18 śluz, z czego 14 w Polsce. Aż dziewięć zachowało się w niezmienionym kształcie technicznym. Kanał z pewnością może być atrakcją na skalę europejska. Należy jednak uregulować status przejścia granicznego i stworzyć ułatwienia wizowe dla turystów. Spotkani przez nas Francuzi byli zachwyceni bogactwem przyrody, dzikością regionu i życzliwością ludzi. Wspominali, że za rok wrócą do Augustowa. My zapewne także…

Marek Słodownik

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości