Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Kraków: kurs na Shanties 2014

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • wtorek, 4 lutego 2014

Już w lutym jedna z największych zimowych imprez w Krakowie i jeden z największych halowych festiwali żeglarskich w Europie. 33. edycja festiwalu Shanties startuje 20 lutego.

Warto zarezerwować czas, by wziąć udział choć w jednym z proponowanych wydarzeń, a jest ich w programie tegorocznego festiwalu wiele. Kraków ponownie na cztery długie dni stanie się żeglarską stolicą Polski.

Tym razem żeglujemy po morzach bliskiego i dalekiego południa, a tytuł lutowej edycji to Żeglarze Południowych Mórz. Na przekór zimowej aurze, atmosfera zapowiada się gorąca, a wszystko dzięki festiwalowej statystyce: 14 koncertów (9 koncertów w CK Rotunda, 5 w Tawernie Stary Port), ponad 50 godzin muzyki i 33 zespoły. Scenariusz festiwalowych koncertów obfituje w wydarzenia wyjątkowe. Obchodzić będziemy jubileusz 75 urodzin legendy polskiej sceny szantowej – Jurka Porębskiego. Nawet szantowemu laikowi nie obca jest ponadczasowa „Gdzie ta keja?”. Innym wyjątkowym wydarzeniem, które z pewnością ucieszy sympatyków folkowych brzmień, będzie jubileusz 20-lecia zespołu Shannon (sobotnia noc w Rotundzie). Będzie okazja posłuchać najlepszych utworów tego popularnego zespołu oraz zaproszonych gości.

Festiwal Shanties to nie tylko koncerty, a także wiele imprez towarzyszących. Uczestników festiwalu, a także tych, którzy nie biorą udziału w koncertach, ale lubią egzotyczne podróże, zapraszamy do tawerny Stary Port na slajdowiska i pokazy filmówy z rejsów po morzach południowych. W programie m.in Tajlandia, Karaiby i Seszele. W Rotundzie tradycyjnie odbędzie się kiermasz żeglarski (szkolenia żeglarskie, rejsy, sprzęt i akcesoria żeglarskie), wystawa malarstwa marynistycznego, warsztat takielarski. Na wszystkie wydarzenia towarzyszące wstęp jest bezpłatny! Informacje o programie dostępne są na stronie festiwalu www.shanties.pl.

Widowiska dla dzieci, to kolejne wyjątkowe wydarzenia Shanties utrzymujące się od wielu lat najwyżej w rankingach popularności. Niezmiennie realizowane od ponad 20 lat przez zespół Zejman i Garkumpel, który co roku zaskakuje publiczność pomysłami i entuzjazmem. Sobotnie południe w trakcie Shanties tradycyjnie należy do dzieci, a sala koncertowa tętni zabawą, wspólnym tańcem i śpiewem. Jak zwykle koncerty obfitują w konkursy z nagrodami. Do grona ulubieńców najmłodszej publiczności dołączył, zdobywający z roku na rok coraz większą rzeszę sympatyków, zespół Klang, który prowadzi koncerty dla dzieci w piątkowe południe w Rotundzie.

MIEJSCA KONCERTÓW

Sala widowiskowa CK Rotunda (ul. Oleandry 1)
Miejsce, gdzie krakowski festiwal Shanties miał swoje początki. Niepowtarzalne koncerty i klimat zarówno na widowni jak i w kuluarach, powodują, że bilety na koncerty wyprzedawane są na wiele dni przed festiwalem. Rotunda dysponuje 700 miejscami na sali górnej gdzie odbywają się koncerty oraz salą dolną (300 miejsc), gdzie organizowany jest kiermasz żeglarski, zaplecze gastronomiczne oraz audiowizualny przekaz koncertów i pokazy filmów. 

Tawerna Festiwalowa – Tawerna Żeglarska Stary Port (ul. Straszewskiego 27)
To miejsce od początku swego istnienia towarzyszy koncertom festiwalowym. Wspólne śpiewanie szant i spotkania z wykonawcami trwają do białego rana. W tawernie w każdy festiwalowy wieczór spotyka się ponad 400 osób.

Honorowy patronat nad festiwalem Shanties 2014 objęli: Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski, Marszałek Województwa Małopolskiego Marek Sowa, Prezes Polskiego Związku Żeglarskiego Wiesław Kaczmarek.

Rezerwacja internetowa biletów www.rezerwacje.hals.krakow.pl

PROGRAM


Rozmawiamy z Krzysztofem Bobrowiczem z fundacji Hals, która krakowską imprezę organizuje już 20 lat.

Shanties to nie tylko największy polski festiwal pieśni żeglarskich, ale także największe tego typu wydarzenie na świecie organizowane w sali koncertowej. Przez kilka dni podczas kilkunastu koncertów festiwal gości około 10 tys. żeglarzy, miłośników szant, pieśni kubryku, folku, poezji, ballad i piosenek turystyczno-żeglarskich. Na Shanties przyjeżdżają słuchacze z całej Polski. Tej zimy Kraków będzie najważniejszym polskim portem od 20 do 23 lutego. Keja Centrum Kultury „Rotunda” już czeka – koncerty odbywać się będą pod hasłem „Żeglarze południowych mórz”. Oczywiście będziemy tam z wami – magazyn „Wiatr” jest patronem prasowym imprezy.

Magazyn „Wiatr”: Przed nami 33. festiwal. Pamiętasz początki imprezy?

Krzysztof Bobrowicz: Znam je trochę z opowiadań. Na początku był to po prostu harcerski zjazd drużyn wodniackich, które prezentowały repertuar na co dzień grany przy ogniskach. Organizatorem był Młodzieżowy Klub Morski „Szkwał”. Pierwsze koncerty odbyły się w piwnicy, dla 60 osób. Ale szanty trafiły w Krakowie na bardzo podatny grunt. Impreza szybko się rozrastała. Kolejne edycje były już prawdziwymi festiwalami – z profesjonalną oprawą i jury.

Był rok 1981 – gorący i trudny czas w Polsce. Czy napięta polityczna atmosfera, a później stan wojenny, miały znaczący wpływ na festiwal?

Tylko taki, że w grudniu 1981 roku impreza się nie odbyła. Poza tym ówczesne władze nie ingerowały zbytnio w środowisko śpiewających żeglarzy. Oczywiście przed każdym koncertem musieliśmy zanosić do cenzury teksty piosenek, ale to była formalność, bo przecież repertuar mieliśmy zupełnie niepolityczny – śpiewaliśmy o morzach, marzeniach i wietrze…

i o tęsknocie za światem i wolnością.

Oczywiście pojawiały się takie akcenty na scenie, ale nie było z tym kłopotów. Bo o czym mają śpiewać żeglarze, jak nie o tęsknocie za oceanem i podróżami. Już kilka lat po debiucie impreza stała się festiwalem międzynarodowym. Za sprawą Marka Szurawskiego Kraków odwiedziły gwiazdy pieśni żeglarskiej z Wielkiej Brytanii. To było wielkie wydarzenie, wspominane do dziś. Słuchacze otrzymali niezwykłą muzyczną ucztę, a nasi wykonawcy okazję do nauki, poznania warsztatu pieśniarzy wykonujących tradycyjne szanty. W Krakowie gościł między innymi Brytyjczyk Stan Hugill nazywany Last Working Shantyman. Człowiek legenda, ostatni szantymen pracujący na żaglowcach, marynarz, poeta i malarz. Spotkanie z nim było wielkim przeżyciem.

Festiwal gościł w kilku salach, ale zawsze wracał do „Rotundy”. Do dziś jest związany z tym miejscem.

Testowano różne adresy w Krakowie, ale „Rotunda” zawsze okazywała się niezastąpiona. Coś magicznego jest w tej sali. Nie jest ani nowoczesna, ani wygodna, wentylacja nie działa najlepiej, artyści nie mają takich warunków, na jakie zasługują, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadza i większość z nas nie wyobraża sobie krakowskich szant w innym miejscu. Może właśnie o to chodzi, by widzowie i muzycy byli blisko siebie, by wspominali stare czasy i wspólne rejsy. Wielu festiwalowych gości przyjeżdża co roku do Krakowa właśnie po to, by się spotkać ze znajomymi, pogadać i może zaplanować nową wspólną wyprawę na morze…

Które momenty z ostatnich lat najmocniej zapadły ci w pamięć?

Niezwykłe były wszystkie występy chórów z różnych krajów, raz śpiewał u nas nawet żeński chór z Norwegii. Kiedyś przed koncertem była awaria prądu w całej dzielnicy. Katastrofa. Ale nie dla nas. Zapalono kilkanaście świec na scenie i chór holenderskich marynarzy zaśpiewał bez nagłośnienia. To było coś niezwykłego. Wspominam też operę żeglarską „Shenandoah” Andrzeja Radomińskiego, którą dwa lata temu przypomnieliśmy w nowej odsłonie. Ważnym punktem festiwalowych programów są co roku koncerty dla dzieci. Ci, którzy uczestniczyli w nich przed laty, dziś przyprowadzają na nie własne pociechy. W 2002 roku, po latach tułaczki po Krakowie, zaprosiliśmy żeglarzy do nowej festiwalowej tawerny „Stary Port”. Wcześniej na wieczorne i nocne spotkania przy gitarze i morskich opowieściach wynajmowaliśmy różne sale. Raz właściciel lokalu o nas zapomniał, zamknął drzwi i poszedł spać. Innym razem przychodzimy na umówione miejsce, a tam wesele. Mieliśmy tego trochę dość, więc przez rok szukaliśmy miejsca na własną tawernę. Dziś w „Starym Porcie” jesteśmy u siebie i możemy szantować do rana.

Czym się różnią szanty w Polsce od tych w Irlandii czy w Anglii?

Przede wszystkim popularnością. Na zachodzie koncerty najczęściej odbywają się w portowych miastach z okazji dni morza. W Polsce szanty są fenomenem. Możemy je usłyszeć praktycznie co weekend. Czasem w kilku miastach jednocześnie. Mamy sporo zespołów, kilka gatunków szant i wierną publiczność. Często bilety wyprzedają się do ostatniego. Poza tym na zachodzie szanty wykonują głównie emerytowani marynarze, którzy w pieśniach odnajdują swoją pasję i wspomnienia z dawnych lat. U nas szanty śpiewają wszyscy – młodzi i starzy, studenci i przedsiębiorcy, profesjonaliści i amatorzy, ludzie z wybrzeża i z Krakowa, który przecież do najbliższego morskiego portu ma ponad 600 km. Dla wielu z nas spotkanie z szantami jest pierwszym krokiem w świat żeglarstwa.

Nie bójmy się tego powiedzieć; my, żeglarze, jesteśmy w pewnym sensie wyjątkowi, bo chyba żadna inna grupa sportowo-turystyczna nie ma tak bogatej kultury. Dlatego pielęgnujmy ją i się nią cieszmy. Bo czy ktoś słyszał o pieśniach narciarskich? Albo o festiwalach miłośników rowerów?

Rozmawiał Krzysztof Olejnik

Program lutowych koncertów znajdziecie na stronie imprezy www.shanties.pl

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości