Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Legalny doping w polskim żeglarstwie

Polscy żeglarze coraz częściej korzystają ze wsparcia psychologa sportowego i skutecznie testują biofeedback.

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • sobota, 27 lutego 2016

Fot. shutterstock_65181187_licencia Wiatr (Medium)

Polscy żeglarze coraz częściej korzystają ze wsparcia psychologa sportowego i skutecznie testują biofeedback (biologiczne sprzężenie zwrotne) – metodę ułatwiającą osiągnięcie optymalnego stanu gotowości startowej. We współczesnym sporcie największe rezerwy drzemią w głowach zawodników. Podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata Jamajczyk Usain Bolt pokonał na 100 metrów Amerykanina Justina Gatlina zaledwie o 0,01 sekundy (dla porównania: mrugnięcie okiem trwa około 0,25 sekundy). I z pewnością nie zawdzięcza tego sukcesu wyłącznie mięśniom. W skokach narciarskich losy medali rozstrzygają się przede wszystkim między belką startową a progiem skoczni, a nie podczas lotu czy lądowania, więc myśli zawodników są tak samo ważne jak dobry wiatr. Nawet w Formule 1 trening mózgu jest czasem ważniejszy niż sprawna wymiana opon. A w żeglarstwie? Na ostatnich mistrzostwach świata w klasie Laser rywalizowało w Kanadzie 158 zawodników. Na starcie elita. Wszyscy chcą wyruszyć z pierwszej linii, wszyscy doskonale czują zmiany wiatru i perfekcyjnie prowadzą łódki na kursach pełnych… Kacper Ziemiński, który przed rokiem nie mógł się przebić do czołówki, tym razem żeglował doskonale. W najlepszych wyścigach kwalifikacyjnych mijał metę na drugiej, trzeciej i szóstej pozycji, a w najlepszych finałowych – na czwartej i siódmej. Zajął ósmą lokatę – drugą najlepszą w historii polskich występów na mistrzostwach świata klasy Laser. Był już wtedy jedną nogą na igrzyskach w Rio de Janeiro. Drugą dostawił wkrótce w Danii podczas mistrzostw Europy. Nie wiemy, czy zostałby pierwszym polskim sportowcem z paszportem do Brazylii, gdyby nie treningi mózgu wdrożone przez Polski Związek Żeglarski. Ale wiemy, że odbył około 20 sesji z Mileną Lachowicz, psychologiem naszych kadrowiczów, i przez kilka miesięcy zdobył umiejętności, których na wodzie nie nauczy żaden trener.

Tomasz Chamera, wiceprezes PZŻ do spraw sportu, oraz Witold Dudziński z kliniki Rehasport, lekarz kadry polskich żeglarzy, zdecydowali w ubiegłym roku, by zainwestować w aparaturę do treningu psychologicznego metodą nazywaną biofeedback. Przy współpracy z Instytutem Sportu pozyskano grant z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Kierownikiem projektu został Tomasz Chamera. Zakupiono między innymi specjalistyczne oprogramowanie oraz sprzęt. Choć początkowo niektórzy sceptycznie podchodzili do tej inwestycji, z czasem zawodnicy zaczęli coraz chętniej i częściej umawiać się na psychologiczne treningi. Kacper Ziemiński był pionierem, ale spotkania z psychologiem mają także inni, między innymi Agnieszka Skrzypulec, sterniczka z klasy 470, czy Piotr Kula z klasy Finn. Po co to robią?

Milena LachowiczBiofeedback uczy świadomie oddziaływać na procesy, których na co dzień człowiek nie kontroluje: sposób oddychania, pracę mięśni, a nawet częstotliwość fal mózgowych. – Metodę wykorzystuje się w wielu dziedzinach życia, na przykład w neurorehabilitacji, podczas pracy z dziećmi z zaburzeniami koncentracji, czy też do zwalczania wielu innych zaburzeń (anoreksja, uzależnienia, agresja). W sporcie pozwala ona na optymalne przygotowanie mentalne zawodników do startu, uczy też panowania nad emocjami i stresem, a także kontroli pobudzenia organizmu – mówi Milena Lachowicz. – Trening wpływa na fale mózgowe i układ nerwowy. Ułatwia kontrolę nad naszym ciałem i umysłem – poprawia koncentrację, szybkość reakcji i w odpowiednim stopniu wzmacnia motywację. Uczy także relaksacji, czyli skutecznego odpoczynku – jest on równie ważny jak solidny trening na wodzie czy na lądzie. Poza tym metoda pomaga „oczyścić” myśli oraz odsunąć niepokoje i lęki, które nie pozwalają zawodnikowi skupić się na zadaniu. Dzięki biologicznemu sprzężeniu zwrotnemu potrafimy także ocenić, czy zawodnik jest wypoczęty. Czasem obserwuję wyniki i ku zdziwieniu podopiecznego mówię: „Coś się nie pospało zbyt długo tej nocy”. Można więc powiedzieć, że w pewnym sensie urządzenie działa jak wykrywacz kłamstw, bo jeśli ktoś zabalował, jego fale alfa z pewnością nam o tym powiedzą.

Polscy żeglarze korzystają z odmiany metody biofeedback nazwanej EEG. Siadają wygodnie przed monitorem, a na głowie i opuszkach uszu mają umieszczane elektrody, które zbierają informacje na temat fal mózgowych. Fale te są wzmacniane oraz rejestrowane przez urządzenie. O efektach swej pracy i psychologicznej formy żeglarz jest informowany za pomocą animacji wyświetlanych na ekranie. Wyniki zawodnik obserwuje razem z prowadzącym trening i może oceniać swą aktualną predyspozycję psychologiczną.

– Kiedy wprowadziliśmy biofeedback do pracy z kadrowiczami, zawodnicy zaczęli się żywo interesować tym, co robią na zajęciach partnerzy i rywale – mówi Milena Lachowicz. – W końcu zaczęli nawet porównywać swe wyniki. Czasem słyszę, jak ktoś pyta: „Jak tam dziś twoja łódeczka, czy wygrała?”. To nawiązanie do animacji, którą obserwują na monitorze. Niczym w grze komputerowej na ekranie ścigają się trzy jachty. Jednym z nich steruje uczestnik zajęć, ale nie korzysta z klawiatury czy joysticka, ale steruje łódką odpowiednio pracując własnym ciałem i umysłem.

– Treningi z dr Lachowicz nauczyły mnie utrzymywać wysoki poziom koncentracji przez dłuższy czas – mówi Kacper Ziemiński. – Tego mi wcześniej brakowało. Głowa się męczy tak samo jak mięśnie, więc umysł również należy ćwiczyć. Dziś potrafię szybko zregenerować siły i uporządkować myśli między wyścigami, a po chwili znów skoncentrować się na kolejnym starcie. Zajęcia z Mileną Lachowicz przynoszą efekty, które obserwuję zarówno na monitorze, jak i na wodzie. W Kanadzie, podczas tegorocznych mistrzostw świata, wiatr był nierówny lub zanikał. Dwa dni czekaliśmy w napięciu na kolejne biegi, a mimo to cały czas potrafiłem utrzymać wysoki poziom koncentracji. Jestem pewien, że treningi psychologiczne dołożyły kilka cegiełek do moich tegorocznych sukcesów.

Z załogą Skrzypulec - Gliszczyńska– Codziennie monitorowałyśmy zmiany mojej koncentracji oraz to jak sobie radzę z emocjami – opowiada Agnieszka Skrzypulec, która w październiku, razem z Irminą Mrózek-Gliszczyńską, wywalczyła awans na igrzyska w klasie 470. – Efekty przeszły moje oczekiwania. Uczyłam się, jak zapanować nad chaosem w głowie i dostawałam informację, jak sobie z tym radzę. To mnie motywowało do pracy i odbudowało wiarę w siebie. Podejrzewam, że nasze coraz lepsze wyniki na wodzie miały w tym roku bardzo dużo wspólnego z coraz lepszymi wynikami, które obserwowałam na ekranie monitora. Te doświadczenia dodały mi pewności siebie na przyszłość.

– Biofeedback to metoda nieinwazyjna i nie pozostawiająca skutków ubocznych – dodaje Milena Lachowicz. – Zawodnicy mogą ćwiczyć w ten sposób mózg niemal tak samo jak mięśnie na siłowni. Spotkania powinny być stałe i systematyczne, a pierwsze efekty można zaobserwować zwykle po 20 treningach. W żeglarstwie biofeedback może być szczególnie pomocny. Bieg na 100 metrów trwa kilkanaście sekund. Skok na nartach – zaledwie kilka. A regaty żeglarskie mogą trwać pół dnia. Niekiedy sternicy i załogi godzinami czekają na wiatr, komisja zmienia trasę, rozpoczyna procedurę startową, a po chwili ją przerywa. Albo puszcza wyścig i po kilkunastu minutach go odwołuje. A zawodnik cały czas musi być skoncentrowany, opanowany i jednocześnie odpowiednio zmobilizowany. To ogromny wysiłek psychiczny, więc trzeba zadbać o trening mentalny, tak samo jak o kondycję fizyczną, dietę, zgrupowanie na akwenie olimpijskim czy trym sprzętu.

– Na początku dość sceptycznie podchodziłem do tego typu zajęć – dodaj Kacper Ziemiński. – Na pierwszym trudnym treningu wyniki miałem słabe, więc się nawet trochę zniechęciłem. – Jednak kolejne spotkania udowodniły mi, że cierpliwa praca przynosi efekty. Dziś jesteśmy z psycholog umówieni na kolejne zajęcia. Wciąż podnosimy poprzeczkę w trakcie ćwiczeń i pokonujemy coraz trudniejsze zadania. Chodzi o to, bym w Rio de Janeiro mógł wykorzystać wszystkie moce, które we mnie drzemią…

Krzysztof Olejnik

DR MILENA LACHOWICZ
Magister psychologii, wychowania fizycznego i doktor nauk o kulturze fizycznej. Specjalizuje się w psychologii klinicznej, seksuologii i psychologii sportu. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego oraz Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Adiunkt w Zakładzie Psychologii Katedry Nauk Społecznych AWFiS w Gdańsku i psycholog I klasy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Prowadzi zajęcia terapeutyczne metodą Biofeedback EEG w gdańskim oddziale kliniki Rehasport. Jest psychologiem Pomorskiej Federacji Sportu, psychologiem klubowym Lechii Gdańsk oraz kadry żeglarzy.

Fot. Shutterstock.com, archiwum Mileny Lachowicz

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości