Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Przedstawiamy motorówkę roku

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • czwartek, 27 stycznia 2011

Francuska stocznia Jeanneau wprowadza na rynek nową linię jachtów, które przyjęły nazwę NC (skrót od słów New Concept). Pierwszą jednostką z tej serii jest jedenastometrowy NC 11.

Inspiracją dla konstruktorów nowych jachtów Jeanneau były łodzie skandynawskie. Francuska firma chce w ten sposób zaistnieć na północy Europy. Nowe jachty mają gwarantować bezpieczną żeglugę oraz wygodną i przestronną część mieszkalną. Jacht NC 11 zwiedziłem kilka razy od stępki po antenę radaru, aż wreszcie nadarzyła się okazja, by sprawdzić nową konstrukcję w akcji na wodzie.

Na łódź czekałem w barcelońskim Port Vell. Jacht się spóźniał, więc miałem czas, by przetestować lornetkę Marine 7×50 IF WP Compass, w którą na ten rejs wyposażyła mnie firma Nikon. Wypatrzyłem między innymi jacht Pelorus należący do rosyjskiego oligarchy Romana Abramowicza. Dla treningu, korzystając z wbudowanego w lornetce kompasu, ustalałem pozycje geograficzne kolejnych łodzi, chociaż przyznam, że bardziej interesowało mnie to, co działo się w kokpitach i na pokładach. Lornetka z siedmiokrotnym powiększeniem pozwala podglądać dziewczyny siedzące nawet po drugiej stronie portu. Pod hiszpańskim niebem to dość wciągające zajęcie… Na szczęście NC 11 wreszcie przypłynął.

Kokpit z fotelem na szynach

NC 11 wyraźnie odbiega kształtem od pozostałych jachtów Jeanneau, które charakteryzują się dosyć pękatymi nadbudówkami. Jednostka jest niższa i ma więcej prostych linii. Bardzo wyraźnie widać tu skandynawskie inspiracje, szczególnie jachtami Aquador i Nimbus. Duży kokpit i boczne drzwi przy sterówce to elementy dokładnie sprawdzone przez Skandynawów.

NC 11 to jacht stworzony do spokojnego, rodzinnego wypoczynku w cichej zatoce. Jedynym elementem przydającym lekkiej agresywności są ciemne pasy z bulajami ciągnące się wzdłuż burt. Na łódź wchodzimy szeroką platformą kąpielową. Stąd dostajemy się do obszernego kokpitu, w którym poza gniazdem rozkładanego stołu znajduje się jedynie dwuosobowa kanapa zamontowana na specjalnych szynach. Po jej przesunięciu ku rufie powierzchnia kokpitu ulega znacznemu powiększeniu.

 

Salon z czarodziejskimi kanapami

Kokpit oddzielono od salonu czteroczęściowymi, przesuwanymi drzwiami. Można je otwierać na lewą lub prawą burtę. Dlaczego jest to tak ważne w tej jednostce? Stanowisko sternika znajduje się w dość nietypowym miejscu, po lewej stronie. Widoczność zza steru ku rufie jest dużo lepsza, gdy drzwi przesuniemy na prawą stronę.

W tylnej części salonu znajduje się dwuosobowa kanapa. Kiedy drzwi przesuniemy w lewo, kanapę możemy łatwo obrócić. Wystarczy przesunąć jej oparcie, by stała się elementem wystroju kokpitu. Podobnie można zmieniać położenie kanapy znajdującej się w przedniej części salonu. Może ona być miejscem dla gości ustawionym frontem do stołu lub kanapą skierowaną przodem do kierunku jazdy. To rozwiązanie również znane jest ze skandynawskich łodzi.

Przy szerokim stole znajdującym się na prawej burcie może wygodnie zasiąść sześć osób. Kolejne dwie osoby mogą skorzystać z puf ukrytych za stołem i stanowiących wypełnienie dwuosobowego łóżka, które można rozłożyć w salonie. Wzdłuż lewej burty znajduje się kambuz z dwupalnikową kuchenką, piekarnikiem i zlewozmywakiem, a wszystko to zostało ukryte pod drewnianym blatem, który w razie potrzeby unosimy. O tym, że znajdujemy się w kuchni, przypomina jedynie niezabudowany front piekarnika. W tylnej ścianie kambuza ukryto telewizor, który w razie potrzeby wysuwamy za pomocą przełącznika umieszczonego przy kanapach na przeciwnej burcie.

Sterówka ze stanowiskiem dla jednej osoby znajduje się na lekkim podwyższeniu, dzięki czemu widoczność zza steru jest idealna. Właściwie nic nie ogranicza widoczności, a przeszklony, otwierany dach zapewnia światło, świeże powietrze i optycznie powiększa pomieszczenie. Jedynym mankamentem jaki zauważyłem, to zbyt wąski stopień przy sterówce. Wychodząc zza steru trzeba uważać, by nie stracić gruntu pod nogą. Ale to zapewne kwestia przyzwyczajenia i obeznania z łódką.

Z łóżka prosto do morza

Na jachcie znajdują się dwie dwuosobowe kabiny mieszkalne oraz jedna toaleta z oddzieloną kabiną prysznicową. Po otwarciu drzwi od armatorskiej kabiny na dziobie wystarczy pokonać trzy stopnie i już jesteśmy na poziomie salonu, kokpitu oraz platformy kąpielowej. Do wody można by wjechać na rolkach, bo nie ma tu innych stopni, ani przeszkód. W pierwszym egzemplarzu tego jachtu kabina dziobowa była wyposażona w łóżko w kształcie litery V. Później uznano, że miejsca jest na tyle dużo, by zamontować normalne, dwuosobowe łóżko wyspę. Na prawej burcie znalazło się nawet miejsce na niewielką garderobę. Po przeciwnej stronie są drzwi, które prowadzą bezpośrednio do toalety i kabiny prysznicowej (wyposażonej w wygodne siedzisko, wyłożone drewnem).

Kabina gościnna wyposażona jest w dwa oddzielne łóżka, które możemy łatwo połączyć, tworząc szerokie, dwuosobowe łoże. Jest tu też niewielka garderoba, a dzięki dużemu bulajowi kabina jest dobrze doświetlona.

Projektanci tego jachtu bez problemów mogliby znaleźć miejsce na wydzielenie jeszcze jednej kabiny, jednak z założenia miał to być jacht rodzinny, z ogromnym salonem i tarasem. Jeśli goście zechcą zostać na noc, to rozkładamy dla nich łóżko w salonie.

Pod podłogą jachtu znajdują się dwa ogromne schowki. W schowku bliżej dziobu przygotowano nawet specjalne szuflady. To idealne miejsce na spiżarnię, którą można wypełnić przed dłuższym rejsem. Dzięki tym dwóm schowkom projektanci mogli zrezygnować z upychania szafek w każdym kącie jachtu. Dzięki temu zyskał on dość nowoczesny, oszczędny wystrój. Środki ratunkowe umieszczono w przesuwanej kanapie w kokpicie.

Ślizg w siedem sekund

W moim rejsie u brzegów Barcelony jacht miał uszkodzony silnik. Bez sprawnej turbosprężarki łódź z dużym wysiłkiem wchodziła w ślizg, ale i tak udało nam się osiągnąć prędkość 26 węzłów. Wróciliśmy jednak do portu, by dokonać naprawy. Wykorzystałem ten czas, aby znów trochę pomęczyć moją lornetkę. Zerknąłem z oddali na pokład jachtu Abramowicza licząc, że dostrzegę jakieś gwiazdy filmu albo żony piłkarzy Chelsea, ale wypatrzyłem jedynie ekipę techniczną.

Kiedy silnik NC11 był już w pełni sprawny, znów ruszyliśmy na morze. Tym razem łódź bez problemów osiągnęła maksymalną prędkość 31 węzłów. Nawet przy ostrych skrętach nie traciła mocy i trzymała kurs. Dwa silniki Volvo Penta D3, o łącznej mocy 400 koni, potrzebowały zaledwie siedmiu sekund, by wprowadzić mocno obciążoną łódź w prędkość ślizgową (na pokładzie była maksymalna liczba osób, do tego mieliśmy pełny zbiornik paliwa i prawie pełny zbiornik wody). Po kolejnych 15 sekundach jacht pędził z maksymalną szybkością. To był doskonały moment, by sprawdzić odporność lornetki na słoną wodę, która zalewała miejsca najbardziej narażone na atak fal. Lornetka pokryła się delikatnym nalotem soli, trochę posiwiała, poza tym działała doskonale. Po powrocie do hotelu wrzuciłem ją pod kran z bieżącą wodą. Sól całkowicie została spłukana i lornetka dalej chodzi jak burza. Korzystając z lornetek często zdarza się, że obraz jest lekko zamglony. W moim modelu, dzięki specjalnym powłokom i łatwemu przystosowaniu lornetki do wady wzroku, nie było z tym kłopotów.

Wróćmy do jachtu. Przy żadnej prędkości nie czułem uderzeń o wodę, nic nie stukało i nie brzęczało. Ciemnobrązowe obicie znajdujące się przed sterówką skutecznie pochłaniało słoneczne refleksy. Jedyne czego mi brakowało w salonie to relingi. Nie szukałem ich przy prędkości spacerowej, ani podczas cumowania w porcie, ale kiedy łódź pędziła na pełnym gazie, chodzenie po salonie nie było zbyt bezpieczne. Próby przytrzymania się blatu przykrywającego kambuz groziły przytrzaśnięciem palców. Zwróciłem też uwagę na dość ostro zakończone klamki w drzwiach do pomieszczeń mieszkalnych. Przy dużym zafalowaniu i utracie równowagi można się o nie skaleczyć. Zupełnie bezpiecznie czułem się natomiast na pokładzie. Chcąc wyjść na zewnątrz w trakcie rejsu wystarczy zrobić szybki skok przez drzwi obok sterówki. Trafiamy na szeroki półpokład zabezpieczony relingami i solidnymi uchwytami w nadbudówce.

Myślę, że jachty Jeanneau z nowej linii New Concept mają spore szanse na zdobycie klientów nie tylko w Skandynawii, ale także na wielu innych rynkach. Łódź oferuje ogromny, jasny salon z bogato wyposażonym kambuzem i sporą przestrzenią na wszelkie zapasy. Zapewnia wygodny nocleg dla czterech osób i gwarantuje bezpieczeństwo w dobrze zabudowanym kokpicie i na półpokładach. Co dalej z linią NC? Dowiedziałem się w Barcelonie, że już wkrótce poznamy kolejną łódź New Concept.

Arek Rejs, Barcelona

JEANNEAU NC11

 

Długość                                            10,85 m

Szerokość                                          3,73 m

Wyporność                                       5900 kg

Zanurzenie                                           0,9 m

Zbiorniki paliwa                              700 litrów

Zbiorniki wody                                250 litrów

Liczba kabin                                                2

Silniki                  2 x Volvo Penta D3, 200 KM

Kategoria CE                                 B-8 / C-10

Cena                              189 tys. euro netto

 

Prędkość (węzły)         Zużycie paliwa (l/h)    Hałas (dB)

       700            3,8                1,5                  54

     1000            5,2                3,3                  58

     1500            7,3               10,3                 63

     2000            8,9               22,7                 68

     2400             11                 37                  73

     2800           15,7             47,6                  74

     3000           18,7             49,9                  77

     3400           25,3             56,7                  77

     3800           28,9             72,9                  79

     4000           30,7             82,1                  79

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości