Śmigłowiec pomógł wygrać Sydney-Hobart?
Komisja badająca przebieg finału tegorocznego wyścigu Sydney-Hobart odrzuciła protest i uznała zwycięstwo jachtu „Investec Loyal”, dowodzony przez kapitana Anthony’ego Bella.
——–
Czy jacht , który pierwszy minął linię mety regat Sydney-Hobart, korzystał z pomocy załogi śmigłowca z obsługi medialnej wyścigu? Jeśli tak, to „Investec Loyal”, którego załogę tworzyli głównie amatorscy żeglarze, może stracić zwycięstwo. Pilot śmigłowca miał informować zwycięzców o taktycznych decyzjach ich największych rywali.
Drugi linię mety minął faworyzowany jacht „Wild Oats XI” (wielokrotny zwycięzca Sydney-Hobart i rekordzista trasy – 1 dzień, 18 godzin, 40 minut, 10 sekund). „Wild Oats XI” najpierw stracił wypracowaną przewagę w słabym i zmiennym wietrze, a później ukończył wyścig zaledwie 3 minuty po „Investec Loyal”. W tegorocznych regatach rywalizowało 88 jachtów. Trasa wynosiła 628 mil.
———
HISTORIA REGAT SYDNEY – HOBART
To najsłynniejszy wyścig na południowej półkuli, rozgrywany jest od 1945 roku.
W Australii Święty Mikołaj chodzi w szortach i nosi okulary przeciwsłoneczne, bo grudzień na Antypodach to pełnia lata. Ale bywa też tak, że w tym czasie Morze Tasmana zamienia się w kipiący rondel. Fale osiągają wysokość 16 metrów. W Alpach Australijskich sypie śnieg. Wiatr przekracza prędkość 150 km na godzinę. A jachty łamią maszty, drą żagle i toną. W 1998 roku wystartowało 115 łodzi. Ponad 70 jednostek wycofało się z wyścigu. Pięć jachtów utonęło. Życie na morzu straciło sześciu żeglarzy. To nie byli niedzielni turyści, ale doświadczeni skipperzy i załoganci. Wyposażeni w doskonałe jachty i sprzęt. Dlaczego południowo-wschodnie wybrzeże Australii bywa tak niebezpieczne?
Kiedy jachty żeglujące na południe opuszczają wschodnie brzegi kontynentu, trafiają na przeciągi szalejące w cieśninie Bass, która oddziela Australię od Tasmanii. To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc do żeglowania. Układy niżowe nakładają się tu na przeciwne prądy morskie. Woda po prostu szaleje jak wulkan. Fale stają dęba. W 1998 roku to wszystko wydarzyło się podczas niezwykle silnego huraganu – zimne powietrze znad Antarktydy spotkało się z gorącym frontem, który przez cieśninę wdzierał się na Morze Tasmana. Zapanowały warunki, w których nawet sprawdzone w bojach jednostki koziołkowały jak łupinki.
Skipper jachtu Business Post Naiad zmarł na atak serca. Jego załogant utopił się w kokpicie przewróconego kadłuba. Trzech żeglarzy z „Winstona Churchilla” zmarło w tratwach ratunkowych. Szósta ofiara została zmyta przez fale z pokładu „Sword of Orion”. Ta łódź była jednym z faworytów wyścigu. Ofiar mogło być znacznie więcej, ale doskonale spisały się służby ratownicze. Na statki i wojskowe śmigłowce podjęto aż pięćdziesięciu rozbitków. To były drugie, najtragiczniejsze regaty w historii morskich zmagań. Wcześniej, w 1979 roku, podczas wyścigu Fastnet Race u wybrzeży Wielkiej Brytanii, życie straciło 19 żeglarzy.
Regaty sprzed 12 lat nie zostały przerwane. Nie odwołano także kolejnych edycji imprezy. Premier Australii uciął wszelkie dyskusje medialne na ten temat i oznajmił, że wyścig jest ważnym elementem australijskiej tradycji, nie można przerwać, ani odwołać. Choćby morze stało się piekłem. Ci, którzy nie wrócili na ląd z pewnością chcieliby, aby ta tradycja trwała nieprzerwanie.
Regaty rozegrane w 1998 roku wygrał miliarder Larry Ellison, właściciel jachtu „Sayonara”, twórca firmy komputerowej Oracle, zdobywca Pucharu Ameryki, człowiek, który napisał książkę zatytułowaną: „Różnica między Panem Bogiem, a Larry Ellisonem”. To był wyjątkowo gorzki triumf. Larry wygrał wyścig, ale morze zabrało mu przyjaciół i radość z wygranej. Gdy tylko dowiedział się o tragicznym przebiegu regat był tak przybity, że zamierzał nawet zrezygnować z uprawiania żeglarstwa. Jak wiemy słowa nie dotrzymał.
Cztery lata temu znów na trasie regat było niebezpiecznie, ale tym razem na szczęście ucierpiał tylko sprzęt. Dwa jachty, które prowadziły wyścig („Maximus” i „ABN Amro”) straciły maszty w nocnym sztormie. Trzech rannych żeglarzy z pokładu nowozelandzkiego Maximusa ewakuował śmigłowiec. Dwóch innych przejął statek policji. Jacht „Ray White Koomooloo”, zwycięzca regat z 1968 roku, zatoną, a jego ośmioosobową załogę podjął z wody brytyjski jacht „Adventure”.
Regaty Sydney – Hobart mimo swej tragicznej historii i wielu dramatycznych zdarzeń wciąż gromadzą na starcie kilkuset żeglarzy. Do regat zgłaszają się zawodowe załogi na jachtach wartych miliony oraz amatorzy na tradycyjnych łodziach. Dla nich sam udział w wyścigu oraz szczęśliwe dotarcie do mety jest spełnieniem marzeń. Częstym uczestnikiem imprezy jest na przykład dziewięciometrowa, drewniana łódź „Maluka” z gaflowym grotem. Ten tradycyjny jacht, zbudowany w 1932 roku, był w ostatnich edycjach imprezy najmniejszą jednostką we flocie.
Krzysztof Olejnik
Strona regat:
http://rolexsydneyhobart.com
REGATY SYDNEY – HOBART
Pierwszy wyścig 1945 rok
Dystans 628 mil
Rekord frekwencji 371 jachtów (1994)
Kibice na brzegu do 300 tys. osób
Start 26 grudnia