Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Śmigłowiec pomógł wygrać Sydney-Hobart?

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • czwartek, 29 grudnia 2011

Komisja badająca przebieg finału tegorocznego wyścigu Sydney-Hobart odrzuciła protest i uznała zwycięstwo jachtu „Investec Loyal”, dowodzony przez kapitana Anthony’ego Bella.

——–

Czy jacht , który pierwszy minął linię mety regat Sydney-Hobart, korzystał z pomocy załogi śmigłowca z obsługi medialnej wyścigu? Jeśli tak, to „Investec Loyal”, którego załogę tworzyli głównie amatorscy żeglarze, może stracić zwycięstwo. Pilot śmigłowca miał informować zwycięzców o taktycznych decyzjach ich największych rywali.

Drugi linię mety minął faworyzowany jacht „Wild Oats XI” (wielokrotny zwycięzca Sydney-Hobart i rekordzista trasy – 1 dzień, 18 godzin, 40 minut, 10 sekund). „Wild Oats XI” najpierw stracił wypracowaną przewagę w słabym i zmiennym wietrze, a później ukończył wyścig zaledwie 3 minuty po „Investec Loyal”. W tegorocznych regatach rywalizowało 88 jachtów. Trasa wynosiła 628 mil.

———

HISTORIA REGAT SYDNEY – HOBART

To najsłynniejszy wyścig na południowej półkuli, rozgrywany jest od 1945 roku.

W Australii Święty Mikołaj chodzi w szortach i nosi okulary przeciwsłoneczne, bo grudzień na Antypodach to pełnia lata. Ale bywa też tak, że w tym czasie Morze Tasmana zamienia się w kipiący rondel. Fale osiągają wysokość 16 metrów. W Alpach Australijskich sypie śnieg. Wiatr przekracza prędkość 150 km na godzinę. A jachty łamią maszty, drą żagle i toną. W 1998 roku wystartowało 115 łodzi. Ponad 70 jednostek wycofało się z wyścigu. Pięć jachtów utonęło. Życie na morzu straciło sześciu żeglarzy. To nie byli niedzielni turyści, ale doświadczeni skipperzy i załoganci. Wyposażeni w doskonałe jachty i sprzęt. Dlaczego południowo-wschodnie wybrzeże Australii bywa tak niebezpieczne?

Kiedy jachty żeglujące na południe opuszczają wschodnie brzegi kontynentu, trafiają na przeciągi szalejące w cieśninie Bass, która oddziela Australię od Tasmanii. To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc do żeglowania. Układy niżowe nakładają się tu na przeciwne prądy morskie. Woda po prostu szaleje jak wulkan. Fale stają dęba. W 1998 roku to wszystko wydarzyło się podczas niezwykle silnego huraganu – zimne powietrze znad Antarktydy spotkało się z gorącym frontem, który przez cieśninę wdzierał się na Morze Tasmana. Zapanowały warunki, w których nawet sprawdzone w bojach jednostki koziołkowały jak łupinki.

Skipper jachtu Business Post Naiad zmarł na atak serca. Jego załogant utopił się w kokpicie przewróconego kadłuba. Trzech żeglarzy z „Winstona Churchilla” zmarło w tratwach ratunkowych. Szósta ofiara została zmyta przez fale z pokładu „Sword of Orion”. Ta łódź była jednym z faworytów wyścigu. Ofiar mogło być znacznie więcej, ale doskonale spisały się służby ratownicze. Na statki i wojskowe śmigłowce podjęto aż pięćdziesięciu rozbitków. To były drugie, najtragiczniejsze regaty w historii morskich zmagań. Wcześniej, w 1979 roku, podczas wyścigu Fastnet Race u wybrzeży Wielkiej Brytanii, życie straciło 19 żeglarzy.

Regaty sprzed 12 lat nie zostały przerwane. Nie odwołano także kolejnych edycji imprezy. Premier Australii uciął wszelkie dyskusje medialne na ten temat i oznajmił, że wyścig jest ważnym elementem australijskiej tradycji, nie można przerwać, ani odwołać. Choćby morze stało się piekłem. Ci, którzy nie wrócili na ląd z pewnością chcieliby, aby ta tradycja trwała nieprzerwanie.

Regaty rozegrane w 1998 roku wygrał miliarder Larry Ellison, właściciel jachtu „Sayonara”, twórca firmy komputerowej Oracle, zdobywca Pucharu Ameryki, człowiek, który napisał książkę zatytułowaną: „Różnica między Panem Bogiem, a Larry Ellisonem”. To był wyjątkowo gorzki triumf. Larry wygrał wyścig, ale morze zabrało mu przyjaciół i radość z wygranej. Gdy tylko dowiedział się o tragicznym przebiegu regat był tak przybity, że zamierzał nawet zrezygnować z uprawiania żeglarstwa. Jak wiemy słowa nie dotrzymał.

Cztery lata temu znów na trasie regat było niebezpiecznie, ale tym razem na szczęście ucierpiał tylko sprzęt. Dwa jachty, które prowadziły wyścig („Maximus” i „ABN Amro”) straciły maszty w nocnym sztormie. Trzech rannych żeglarzy z pokładu nowozelandzkiego Maximusa ewakuował śmigłowiec. Dwóch innych przejął statek policji. Jacht „Ray White Koomooloo”, zwycięzca regat z 1968 roku, zatoną, a jego ośmioosobową załogę podjął z wody brytyjski jacht „Adventure”.

Regaty Sydney – Hobart mimo swej tragicznej historii i wielu dramatycznych zdarzeń wciąż gromadzą na starcie kilkuset żeglarzy. Do regat zgłaszają się zawodowe załogi na jachtach wartych miliony oraz amatorzy na tradycyjnych łodziach. Dla nich sam udział w wyścigu oraz szczęśliwe dotarcie do mety jest spełnieniem marzeń. Częstym uczestnikiem imprezy jest na przykład dziewięciometrowa, drewniana łódź „Maluka” z gaflowym grotem. Ten tradycyjny jacht, zbudowany w 1932 roku, był w ostatnich edycjach imprezy najmniejszą jednostką we flocie.

Krzysztof Olejnik

Strona regat:

http://rolexsydneyhobart.com

REGATY SYDNEY – HOBART

Pierwszy wyścig               1945 rok

Dystans                            628 mil

Rekord frekwencji             371 jachtów (1994)

Kibice na brzegu               do 300 tys. osób

Start                                26 grudnia

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości