Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Dokąd płynie Gdańsk?

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Rozmowa z Andrzejem Bojanowskim, wiceprezydentem Gdańska.

Władze miasta chcą, by Gdańsk był miastem stojącym frontem do morza. By stał się kolejną Wenecjąłnocy. Ale tego nie da się zrobić bez kosztownych inwestycji. Jakie wyzwania czekają miasto w najbliższych latach?

W marinie muszą zniknąć baraki, w których urządzono biuro i sanitariaty. Po drugiej stronie ulicy Szafarnia, obok hotelu Gdańsk, wykupiliśmy parterowy lokal o powierzchni 200 metrów kwadratowych. Właśnie tam ma się znaleźć zaplecze portu jachtowego. Planujemy odbudowę i przebudowę okolicznych nabrzeży, także na Wyspie Spichrzów. Chcemy, by nabrzeża były uzbrojone i przygotowane do krótkotrwałego cumowania, choćby przy okazji takich imprez jak Baltic Sail. Wygraliśmy przetarg na zakup Jachtklubu Stoczni Gdańskiej. Wkrótce ruszą prace nad koncepcją zagospodarowania tej przystani. Chcemy, by miała ona charakter otwartej mariny. Jej budowa będzie przebiegać etapami. Szacujemy, że na tę inwestycję wydamy od 70 mln zł do nawet 170 mln zł.

Trwają prace nad odbudową żaglowca Generał Zaruski. Ta inicjatywa ma podkreślać nasze przywiązanie do morza. Projekt nie jest ani łatwy, ani tani – renowacja jachtu będzie kosztować około 3 mln zł. Liczymy, że już w przyszłym roku Generał Zaruski będzie żeglować.

A co ze słynną kładką? Mieszkańcy jej potrzebują, ale żeglarze mają słuszne obawy, że kładka nad Motławą zagrodzi im dostęp między innymi do mariny i utrudni ruch wodny na rzece. Przede wszystkim podczas zlotów żaglowców, kiedy ruch jest szczególnie duży.

Kładka, a nawet dwie, muszą powstać, to jest bezsporne. Chodzi o ożywienie wschodniego brzegu Motławy. Mamy tam piękny fragment Gdańska, musimy ułatwić do niego dostęp. Ale zawarliśmy ze środowiskiem żeglarzy kompromis. Chcemy zaproponować kładki skonstruowane w sposób, który pozwoli szybko i w każdej chwili podnieść konstrukcję i udrożnić drogę wodną.

Ale zdaje Pan sobie sprawę, że takie rozwiązanie żadnej ze stron nie zadowoli w stu procentach.

To oczywiście będzie pewne utrudnienie. Zarówno dla wodniaków, jak i dla pieszych. Ale jest przecież wiele miast w Europie, w których takie kładki i mosty zwodzone funkcjonują. I nikt tam nie podnosi postulatu, że zamykają one dostęp do miasta czy do morza. Myślimy także o tym, by mosty już istniejące również były otwierane. Na pierwszy ogień pójdzie Zielony Most, który przed wojną był przecież otwierany. Później, być może, przebudujemy Most Krowi. Drogi wodne Gdańska są naszym skarbem, chcemy o nie dbać, nikt rozsądny nie pozwoli na zbudowanie czegokolwiek, co odetnie Stare Miasto od morza i żeglarzy. Robimy wszystko, by było dokładnie odwrotnie.

Rozmawiał Krzysztof Olejnik

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości