Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Jak zacumować dużą łódź w małej przystani?

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • sobota, 31 lipca 2010

Pływamy na coraz większych jachtach żaglowych i motorowych. A w naszych portach przestrzeni do manewrów i miejsc do parkowania raczej nie przybywa. O czym warto pamietać, by cumować sprawnie i bezpiecznie?

Zaparkować jacht? No problem. Przecież każdy z nas robił to setki razy. A ci, którzy nie robili, zapewne są przekonani, że to bułka z masłem. Zapraszam na krótką powtórkę z vademecum bezpiecznego manewrowania w porcie. Zanim rozpoczniemy manewry poznajmy dobrze jacht, którym pływamy. Odszukajmy środki ratunkowe, sprawdźmy wyposażenie jachtowej apteczki, skrzynki bosmańskiej. Zerknijmy na poziom paliwa, oleju i wody. Jeżeli wypływamy w dłuższy rejs, wskazane jest sprawdzenie filtrów. Jeśli żeglujemy na jachcie, którego nie znamy, zaraz po wyjściu na wodę sprawdźmy jego zwrotność i inercję. Dobrym ćwiczeniem będzie rozpędzenie jachtu i zatrzymanie go tak, by nie zszedł z kursu, przede wszystkim na biegu wstecznym.

Do każdej łodzi trzeba się przyzwyczaić. Widziałem niedawno jak doświadczony sternik spowodował groźny wypadek. Tylko dlatego, że nie wiedział jak zachowuje się jacht podczas manewrów, nie był przygotowany na to, że łódź zareaguje na ster z opóźnieniem kilku sekund. Dlatego naprawdę warto poznać zdolności manewrowe jachtu, którym pływamy. Ważne jest też sprawdzenie jego minimalnej prędkości manewrowej.

W porcie najłatwiej zaparkować rufą do kei, szczególnie gdy pływamy dużą jednostką. Ktoś powie, że takie ustawienie łodzi zbyt mocno naraża kokpit i zejściówkę na spojrzenia ciekawskich spacerowiczów. Jednak zalet cumowania rufą jest znacznie więcej: łatwiejsza komunikacja z lądem, czysty pokład, mniejsze ryzyko zrobienia sobie krzywdy na wilgotnym pokładzie przy wychodzeniu z jachtu przez dziób oraz – co szczególnie ważne – lepsza widoczność i łatwiejsza ocena odległości podczas dochodzenia do nabrzeża.

Przed wejściem do portu nie zapominajmy o wywieszeniu odbijaczy i przygotowaniu bosaka. Lepiej zrobić to odpowiednio wcześnie, bo poszukiwanie bosaka w popłochu jest nie tylko mało eleganckie, ale może być niebezpieczne. Przed wpłynięciem do mariny warto także poznać głębokości, jakie zapewnia nam portowy basen. Mariny zazwyczaj są sztucznie pogłębiane, ale lepiej mieć pewność, że nie uszkodzimy napędu na zbyt płytkiej wodzie.

Do portu wpływamy możliwie wolno, ale z zachowaniem pełnej sterowności. W wielu marinach, a także wokół nabrzeży, obowiązują ograniczenia prędkości, jednak to nie przepisy powinny decydować o prędkości jaką wybieramy, ale rozsądek i dbałość o bezpieczeństwo wszystkich użytkowników portu.

Jeżeli w marinie są boje cumownicze, przygotujmy cumę dziobową. Jeśli ich nie ma, przyszykujmy kotwicę. Dochodząc większym jachtem żaglowym lub motorowym przeciągnijmy na rufę cumę dziobową, koniecznie na zewnątrz want i relingów.

Przy manewrowaniu na biegu wstecznym pamiętajmy o wzięciu pod uwagę kierunku i siły wiatru. Zawsze starajmy się tak sterować, aby wiatr był naszym sprzymierzeńcem i pomagał w manewrach. Ważny jest też kierunek obrotu śruby (przy napędach jednośrubowych), ma to duży wpływ na promień skrętu. Warto też pamiętać, że oś obrotu jachtu wcale nie znajduje się na jego środku i przy manewrach na wstecznym biegu dziób zawsze będzie chciał nam trochę uciec na jedną ze stron.

W momencie wchodzenia pomiędzy inne zacumowane jachty nasza jednostka powinna poruszać się po linii prostej, na włączonym biegu. Trzeba szczególnie uważać, by łódź nie uciekała na lewo lub prawo. Dobrą i sprawdzoną metodą jest lekkie skontrowanie na zakończenie skrętu. Trzeba jednak pamiętać o tym, by z tym nie przesadzić, bo grozi nam wtedy halsowanie na silniku, a tego właśnie chcemy uniknąć. Najlepiej przećwiczyć to spokojnie na jeziorze, między dwiema bojami.

Kiedy już obierzemy pewny, stabilny kurs na miejsce postoju, odpowiednio wcześnie opuszczamy kotwicę. Następnego dnia, przy ewentualnej zmianie kierunku wiatru, będziemy mogli łatwo wyciągnąć się na kotwicy na tyle daleko, aby uruchomić silnik bez obawy o śrubę. Pomoże to też w wytracaniu prędkości łodzi w końcowej fazie cumowania. Po dojściu do pomostu oddajemy cumę rufową, a później naprężamy i zabezpieczamy cumę dziobową. Sprawdzamy czy wszystko trzyma jak należy, wysuwamy trap i schodzimy na ląd.

Wszystkie manewry wykonujmy z wyczuciem, płynnie, bez gwałtownych ruchów, pamiętajmy o tym, że jacht zawsze reaguje z pewnym opóźnieniem. Przy dojściu nigdy nie hamujmy nogą, bosakiem czy rękoma. Zawsze używajmy do tego mocy naszego silnika. Nie jesteśmy w stanie zatrzymać własnym ciałem łodzi ważącej ponad tonę.

Arek Rejs

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości