Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Kolejna burza zaskoczyła żeglarzy

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • poniedziałek, 1 października 2012

Ratownicy podjęli 30 osób

Kolejna burza zaskoczyła żeglarzy na mazurskich jeziorach

W niedzielę, 29 lipca, wiatr o sile do 10 stopni w skali Beauforta przewrócił na Mazurach dziewięć jachtów, cztery z nich zatonęły. Ratownicy podjęli z wody 30 osób – na szczęście, tym razem nie było ofiar.

Gwałtowna burza przetoczyła się od Jeziora Nidzkiego, przez Śniardwy, po Mamry. Nie miała nic wspólnego z białym szkwałem, który charakteryzuje się między innymi tym, że nie da się go przewidzieć. Zjawia się niespodziewanie i przy ładnej pogodzie. W ostatnią niedzielę lipca od rana wiał mocny wiatr. Żeglarze mogli zobaczyć gromadzące się chmury. Przed burzą zadziałał system sygnalizacji ostrzegawczej – na masztach rozmieszczonych na całym szlaku błyskały ostrzegawcze światła. Funkcjonował również system ostrzegania przez SMS. Mimo to wiele łódek pozostało na wodzie.

Bardzo szybko zbudowała się fala. Na Niegocinie osiągnęła 1,5 metra. Jachty ustawione burtą do wiatru przechylały się i nabierały wody. Zbigniew Kurowicki (na zdjęciu), prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (MOPR), miał dyżur, gdy przyszły pierwsze wezwania. – Nasza akcja trwała 15 minut. Dzięki tak sprawnie przeprowadzonej pomocy nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń – mówi Kurowicki. – Na samym Niegocinie podjęliśmy z wody osiem osób z dwóch jachtów, które utonęły. Na całym szlaku podjęto z wody 30 osób. Żadna nie miała na sobie kamizelki ratunkowej. Ani dorośli, ani dzieci. Co więcej, powywracane jachty miały postawione żagle, czyli żeglarze nie zareagowali w porę na ostrzeżenia. Szczęśliwie tylko jedna osoba lekko ranna trafiła do szpitala.

Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe odebrało tego dnia 21 wezwań. Do akcji ruszyło 10 jednostek. Szybkie udzielenie pomocy jest możliwe dzięki rozmieszczeniu baz MOPR na całym szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Każda baza obejmuje swoim zasięgiem kilka akwenów. Ratownicy stacjonują w Giżycku, w osadzie Harsz, w Mikołajkach i w Piszu.

Ale nawet najlepiej zorganizowana pomoc i systemy ostrzegania nie zastąpią zdrowego rozsądku, rozwagi i nawyku korzystania z kamizelek ratunkowych. Zbigniew Kurowicki przypomina, że burze na Mazurach nie trwają długo, ale są „skuteczne”. – Jeśli ktoś znajdzie się w wodzie bez kamizelki ratunkowej, a fala ma wysokość 1,5 metra, zagrożenie życia jest bardzo duże (każdy ratownik, nawet w trakcie rutynowych ćwiczeń, ma na sobie kamizelkę lub kombinezon wypornościowy). Ważne jest także zabezpieczenie telefonu komórkowego przed wodą. Schowany w szczelnym etui nie zamoknie i pozwoli wezwać pomoc – mówi Kurowicki.

W 2007 roku nad Mazurami przetoczyła się nawałnica z wiatrem, który miejscami osiągnął prędkość 35 m/s. Temperatura w bardzo krótkim czasie spadła o 10 stopni Celsjusza. Padał deszcz i grad. Zginęło wówczas 12 osób.

Kamila Ostrowska

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości