Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Kto zabija Puchar Ameryki?

Dwa lata przed regatami o Puchar Ameryki wciąż nie wiadomo, na jakich jachtach załogi będą walczyć o najcenniejsze trofeum. A organizatorzy i uczestnicy znów się kłócą.

  • Marek Słodownik, fot. Carlo Borlenghi
  • czwartek, 6 sierpnia 2015

Luna Rossa (Medium)Dwa lata przed regatami o Puchar Ameryki wciąż nie wiadomo, na jakich jachtach załogi będą walczyć o najcenniejsze trofeum. A organizatorzy i uczestnicy znów się kłócą.

Wydawało się, że przygotowania do imprezy zaplanowanej na lato 2017 roku postępują zgodnie z planem. Nagle jednak z batalii wycofała się włoska Luna Rossa, ważny gracz w czterech ostatnich edycjach America’s Cup. A udział Team New Zealand, finalistów sprzed dwóch lat, zawisł na włosku. Środowisko jest podzielone, trwa wymiana poglądów i epitetów, krążą listy otwarte, a emocji jest aż nadto. O co poszło?

Rok temu przedstawiciele wszystkich zespołów podpisali dokument wypracowany w trakcie wielomiesięcznych negocjacji. Uzgodniono między innymi, że załogi będą się ścigać na katamaranach nowej klasy AC 62 – mniejszych i tańszych od jachtów AC 72. Prace projektowe ruszyły pełną parą. Najbardziej zaawansowane były w zespole włoskim, który w Cagliari zatrudnił ponad 40 specjalistów. I właśnie wtedy nagle ogłoszono, że regaty odbędą się na jeszcze mniejszych jednostkach (o długości od 45 do 50 stóp). Tego było za wiele dla Patrizio Bertelliego, szefa włoskiego syndykatu, który w przygotowania zainwestował kilkadziesiąt milionów euro. Z dnia na dzień zrezygnował z udziału w regatach. Kolejną decyzją America’s Cup Event Authority (ACEA) było pozbawienie Auckland możliwości organizacji regat eliminacyjnych, co dla Nowozelandczyków oznacza poważne kłopoty finansowe. Regaty skupiające światową czołówkę miały im przynieść wpływy w wysokości prawie 18 milionów dolarów nowozelandzkich. – To oburzające – powiedział nam w rozmowie telefonicznej Grant Dalton, szef Emirates Team New Zealand. – Rywalizujemy w tych regatach nieprzerwanie od 1992 roku. Sposób, w jaki dziś walczą z nami Amerykanie, przypomina najgorsze dla pucharu lata osiemdziesiąte, kiedy nagminnie stosowano nieczyste chwyty. Co z nami będzie? Nie wiem, jeszcze walczymy…

Wydaje się, że ta walka może przynieść efekty, bo ekipa Daltona pozyskała w końcu sponsora strategicznego (linie lotnicze Emirates) i potwierdziła udział. Pojawił się także zespół SoftBank Team Japan. Szefem i skipperem został Dean Barker, który nie mógł się porozumieć z macierzystym teamem nowozelandzkim. Kontrakt z Japończykami podpisał także Chris Draper, do tej pory podpora włoskiej ekipy Luna Rossa.

Co ciekawe, na czele America’s Cup Event Authority stoi Russell Coutts, Nowozelandczyk, który wygrał dla Kiwis puchar w 1995 i 2000 roku, aby następnie stanąć na czele szwajcarskiego zespołu Alinghi, a później przejść do Oracle Team USA. Po drodze Coutts narobił sobie wielu wrogów. Z Grantem Daltonem, szefem Team New Zealand, zwyczajnie się nie znoszą i często – nawet podczas publicznych wystąpień – są wobec siebie uszczypliwi.

Na coraz bardziej napiętą sytuację zareagował Bob Fisher, dziennikarz związany z pucharem od połowy lat 70. Napisał list otwarty do ACEA. W ostrych słowach wytknął organizatorom kierowanie się partykularnymi interesami, nieliczenie się z tradycją rywalizacji oraz podporządkowanie wszystkiego biznesowi. Zarzucił im też odsunięcie innych amerykańskich zespołów – w protokole regat zapisano bowiem, że USA reprezentuje Golden Gate Yacht Club z San Francisco, co z góry eliminuje konkurencję.

Głos zabrał także Ernesto Bertarelli, szef szwajcarskiego zespołu Alinghi, który po puchar sięgał dwukrotnie (w latach 2002 i 2007). Ernesto skrytykował zamieszanie wokół jednego z najważniejszych elementów regat, jakim jest jacht. Stwierdził też, że dopóki organizacją imprezy rządzi Russell Coutts, dopóty Szwajcarzy na pewno nie wezmą w niej udziału.

Zaniepokojenie wyraził również Bruno Treble, przedstawiciel firmy Louis Vuitton Cup – sponsora regat pretendentów od 1983 roku. – Puchar Ameryki to impreza wyjątkowa pod każdym względem – sportowym, biznesowym i promocyjnym. Niestety Amerykanie popełnili w ostatnich latach wiele błędów i przyczynili się do obecnej sytuacji – napisał nam w mailu Treble. – Zabijają niepowtarzalny styl imprezy i elegancję. W przeszłości ścigaliśmy się na powolnych jachtach jednokadłubowych, ale regaty miały charakter święta i atmosferę czegoś niepowtarzalnego. Dziś są to wyścigi jak wiele innych.

Zespoły podzieliły się dziś na dwa obozy. Jedni opowiadają się za wyborem mniejszych jachtów i znacznym obniżeniem kosztów – między innymi Team France oraz Team New Zealand. Zadzwoniliśmy do francuskiego skippera Francka Cammasa, który powiedział, że mniejszy katamaran oznacza budżet w wysokości od 20 do 25 milionów euro i tyle Francuzi są w stanie zebrać. Jeśli organizatorzy zatwierdzą większą jednostkę, ekipa Cammasa nie weźmie udziału w regatach. Po drugiej stronie barykady znalazły się ekipy, które nie muszą się specjalnie liczyć z pieniędzmi: szwedzki Artemis Racing, brytyjski Ben Ainslie Racing oraz Oracle Team USA, obrońcy trofeum, których budżet w poprzedniej edycji America’s Cup był najwyższy i wyniósł ponad 250 mln dolarów.

Ostatnie sparingi zespołów amerykańskiego i szwedzkiego na zmodernizowanych katamaranach 45-stopowych pokazały, że nowe ich wersje pływają równie szybko jak dwa lata temu jachty 72-stopowe. Łodzie zmodernizowano – są szersze, mają hydroskrzydła, koła sterowe i młynkowe kabestany. Fruwają ponad wodą z prędkością do 46 węzłów. To może zamiast się kłócić, lepiej zorganizować Puchar Ameryki na zmodernizowanych czterdziestkach piątkach?

 

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości