Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Mirosław Zemke na jachcie „Hobart” wygrał Bitwę o Gotland w klasie ORC

  • Milka Jung, fot. Marek Wilczek
  • środa, 21 września 2016

W piątek 23 września, o 22:18.39, Tomek Ładyko i „Double Scotch” przecięli linię mety, zamykając piątą edycję regat samotników non stop dookoła Gotlandii – Bitwy o Gotland Delphia Challenge 2016. Za wytrwałość Tomek został uhonorowany nagrodą im. Edwarda „Gale” Zająca.

„Pokonanie tej trasy daje dużo satysfakcji” – mówi Tomek Ładyko. „Jestem bardzo zadowolony, że nie miałem żadnych kłopotów technicznych. To też uważam za wyczyn. Płynąłem tak, jak na to pozwalał jacht. Skoczek to starsza i cięższa konstrukcja, potrzebuje więcej wiatru, delikatne kursy nie są dla niego. Słaby wiatr jest frustrujący. Powiedziałem sobie, że jeżeli do środy wieczorem nie minę boi Salvorev, to wracam, bo w poniedziałek muszę być w pracy. Dobę płynąłem pół Gotlandii. Ale się udało i jestem zadowolony”.

Nagroda im. Edwarda „Gale” Zająca dla najwytrwalszego skippera ustanowiona została w 2014 roku. Przyznawana jest zawodnikowi, który jako ostatni przekroczy linię mety w zgodzie z regulaminem regat. Docenia tych, którzy pomimo braku szans na zwycięstwo, walczą do końca na wzór Edka Zająca.

Znane są już oficjalne wyniki regat – klasyfikacja końcowa po przeliczeniu. Metoda liczenia wyników, stosowana w bitwie, opiera się na charakterystyce danego jachtu i jego wyniku – jeżeli ktoś płynął z maksymalną możliwą prędkością, z jaką w danych warunkach może poruszać się jego jacht – znajduje to odzwierciedlanie w wynikach. Tym samym zwycięzcą w kategorii ORC zostaje również zwycięzca w czasie bezwzględnym, Mirosław Zemke („Hobart”), detronizując po trzech latach Jacka Zielińskiego („Quick Livener”). Trzecie miejsce zajął Szymon Kuczyński („Atlantic Puffin”).

Krystian Szypka, dyrektor i organizator regat, tak podsumowuje zmagania samotników:
„Po raz pierwszy bitwa odbywała się przy zmiennej pogodzie. Do tej pory wszystkie edycje były czysto siłowe: silny wiatr, duża fala, duże prędkości, na granicy wytrzymałości sprzętu i człowieka. W tym roku wygrywali taktycy, bo warunki były od flauty do 6°B, przy dużej zmienności kierunków wiatru. Trzeba było myśleć i dobrze rozkładać siły. Było widać, jak niektórzy odrabiali straty, a inni tracili przewagę. Bardzo się też cieszę, że wszyscy sobie pomagali. Jeżeli ktoś mówił przez radio, że jest zmęczony i musi chwilę odpocząć, to najbliższe jachty go pilnowały. Dzięki temu wytworzyła się wspaniała atmosfera, wszyscy wrócili zadowoleni, pomimo problemów technicznych. Maciej Muras i Asia Pajkowska prawie cały czas sterowali ręcznie ze względu na kłopoty z autopilotami. Tomek Ładyko stanął pod Gotlandią, ale walczył bardzo dzielnie do końca, jednocześnie ustanawiając chyba najdłuższy czas pokonania trasy. Dla nas, organizatorów, najważniejsze jest to, że wszyscy wrócili cali i zdrowi, a do tego zadowoleni. Bardzo wielu deklaruje ponowny start za rok. Na mecie każdy był witany jak zwycięzca, a ci, którzy dopłynęli pierwsi, wracali do wioski regatowej w Marinie Delphia, aby witać kolejnych.”

Oficjalne uroczyste zakończenie Bitwy o Gotland, połączone z wręczeniem nagród, odbędzie się pod koniec października.

Klasa OPEN:
1. Dancing Queen, Jerzy Matuszak
2. Konsal II, Ryszard Drzymalski
3. OFO, Krzysztof Fojucik
4. True Delphia, Andrzej Kopytko
5. Fidoo, Marcin Wroński
6. Zezowate Szczęście, Paweł Biały

ORC:
1. Hobart, Mirosław Zemke
2. Quick Livener, Jacek Zieliński
3. Atlantic Puffin, Szymon Kuczyński
4. Hadron, Piotr Parzy
5. Busy Lizzy, Kuba Marjański
6. Polled 2, Jacek Chabowski
7. Dexxter, Witek Nabożny
8. Zena II, Marek Marcinkowski
9. BLUESinA, Piotr Falk
10. Oceanna, Zenon Jankowski
11. Ocean 650, Michał Weselak
12. Kosia III, Aleksandra Emche
13. Vector Baltica, Joanna Pajkowska
14. Double Scotch, Tomasz Ładyko
15. Delphia III, Maciej Muras
16. Akademia Jachtingu VIII, Rafał Skroński

Pełne wyniki z czasami przed i po przeliczeniu znajdują się w poniższych linkach:
Open: 

http://bitwaogotland.pl/wp-content/uploads/2016/09/Bitwa_2016_open.pdf


ORC:

http://bitwaogotland.pl/wp-content/uploads/2016/09/Bitwa_2016_orc.pdf


ORC 1:

http://bitwaogotland.pl/wp-content/uploads/2016/09/Bitwa_2016_orc1.pdf


ORC 2:

http://bitwaogotland.pl/wp-content/uploads/2016/09/Bitwa_2016_orc2.pdf

Milka Jung

Więcej na 

http://bitwaogotland.pl/

Mirosław Zemke na jachcie „Hobart” pierwszy na mecie Bitwy o Gotland

miroslaw_zemke_hobart_fot_m_wilczek-mediumW środę po południu, o godz. 16:50:08, linię mety regat Bitwa o Gotland przekroczył jako pierwszy jacht „Hobart” prowadzony przez Mirosława Zemke, reprezentującego województwo warmińsko-mazurskie. Tym samym wygrał on regaty w czasie bezwzględnym, bez przeliczników, pokonując trasę w 3 dni, 4 godziny, 50 minut i 8 sekund.

„Hobart” prowadził pewnie od startu do mety, ścigając się po drodze z większą od siebie „Dancing Queen”. Liderzy przez ponad trzy doby rywalizowali wyłącznie ze sobą w wyścigu dwóch jachtów tego samego typu, ale różnej wielkości (Dehler 41 i Dehler 46).

„Mógłbym jechać dalej na następny kawałek” – powiedział po przekroczeniu mety zmęczony, ale szczęśliwy żeglarz. „Pogoda okazała się fajna, jacht wspaniały, a ja dałem radę” – dodał. O tym, czy Hobart wygra kategorię ORC, zadecydują przeliczniki. Jednak nic nie odbierze Mirkowi satysfakcji i pierwszeństwa na mecie.

„Tak naprawdę do ostatniej chwili nie wiemy, kto wygra” – komentuje sędzia główny regat, Tomasz Konnak. „Na tym polega urok metody przeliczeniowej ORC” – dodaje. „Sternik „Hobarta” podjął bardzo duże ryzyko, wpisując do świadectwa jachtu żagle dodatkowe, czyli w jego wypadku spinakery. Przez to miał gorszy przelicznik, a spinakerów mógł użyć lub nie – wszystko zależało od warunków. Postąpił więc nierozsądnie, ale bardzo mu się to opłaciło – decyzja strategiczna podjęta jeszcze przed startem zadecydowała o wyniku.”

Kwestię spinakera na pokładzie „Hobarta” tak wyjaśnia Mirosław Zemke: „Pięć lat pływam na tym jachcie i zawsze mam ze sobą spinaker. To jak mogłem na taki rejs go nie zabrać? (śmiech) Gdybym go nie wziął, plułbym sobie w brodę. A gdyby nie był potrzebny – no trudno, taki los. Mój spinaker ma 120 m kw. Jak pływamy z załogą, w sześciu, ośmiu czy dziesięciu, to mamy co robić. Można sobie wyobrazić, co się dzieje, kiedy płynę sam, a wiatr jest kapryśny. Prognozy tego nie przewidziały, ale w pewnym momencie, kiedy płynąłem na spinakerze, miałem 24 węzły wiatru. Na środku Bałtyku naprawdę dawało równo, tak samo jak na północnej boi, ale zdarzały się też cisze. Taki los, jak się jedzie trzy dni, to ma się wszystko po drodze.”

 

dancing-queen-mediumDrugi na metę wpłynął jacht „Dancing Queen” prowadzony przez Jerzego Matuszaka, reprezentującego Wielkopolskę. To debiut tego zawodnika w bitwie. Zajął drugie miejsce w czasie bezwzględnym, bez przeliczników, pokonując trasę w 3 dni, 6 godzin, 35 minut i 10 sekund. Jednocześnie został zwycięzcą w klasie Open, a tym samym zdobywcą pucharu Delphia Challenge 2016.

„Płynęło mi się bardzo dobrze” – mówił na mecie Jerzy Matuszak. „Cały czas się z „Hobartem” kontrolowaliśmy. Raz on – raz ja. Jak był słabszy wiatr, to on. Jak silniejszy – ja. Przy Gotlandii była cisza, w jednym miejscu staliśmy chyba ze dwie godziny. Potem się ruszyło i można było popłynąć w kierunku tej zwrotnej kardynałki, a tam już się dobrze rozwiało. On wtedy nabrał przewagi, bo ja musiałem jeszcze zrobić zwrot. Potem poszliśmy każdy swoją drogą. Spotkaliśmy się przy Helu, gdzie on rzeźbił, a ja potem też kląłem, bo wiatr stanął po deszczu zupełnie.”

Dancing Queen od startu ścigał się z najbliższym rywalem „Hobartem”, który po minięciu boi zwrotnej i postawieniu spinakera, wygrał wyścig. Żeglujący na „Hobarcie” Mirosław Zemke przyznał, że bez spinakera nie miałby szans na zwycięstwo z większym i świetnie żeglującym przeciwnikiem. „Hobart” wypłynął z portu na linię mety, którą przekroczył kilka godzin wcześniej, aby godnie przywitać Dancing Queen.

„Najbardziej mi się podobało wczoraj w nocy” – opowiadał Matuszak. „Dobrze wiało, ale ja się nie zarefowałem, tylko nacierałem. Bardzo jestem z jachtu zadowolony, bo autopilot jechał równo. Musiałem mu zaufać, nie miałem wyjścia. Swoje zrobił. Oczywiście jak człowiek steruje, to jest precyzyjniejszy, ale czasami trzeba zejść pod pokład. Nie jestem bardzo zmęczony – w nocy kładłem sobie koc w kokpicie, nastawiałem budzik na 20 minut i spałem takimi kawałkami, czasem budziłem się wcześniej.”

Jerzy Matuszak poświęca żeglarstwu każdą wolną chwilę. Ma za sobą wiele rejsów w tym m.in. wokół przylądka Horn, na Antarktydę i w regatach Sydney – Hobart na jachcie „Selma Expedition”. Samotne żeglowanie daje mu dużo satysfakcji i dlatego chciałby poświęcać mu coraz więcej czasu. Zwycięzca m.in. Pucharu Bałtyku Południowego w klasie OPEN w 2015 roku, Polonez Cup 2015 w klasie Open Double Handed i Polonez Cup 2016 w Open Single Handed.

„Dancing Queen” (Dehler 46) to jacht zaprojektowany przez biuro projektowe Judel/Vrolijk&Co i wyprodukowany w stoczni Hanse. Pływa po Bałtyku od 2015 roku.

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości