Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Moda na jachty spacerowe

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • piątek, 9 kwietnia 2010

Do polski wkracza moda na żeglowanie przestronnymi jachtami motorowymi.

Dla żeglarzy z Mazur, którzy pamiętają rejsy na Omegach, wspominają ciepło pierwsze jachty kabinowe i burłaczenie wzdłuż kanałów, słowo „motorówka” brzmi nieswojo. Bo jachting motorowy w polskim wydaniu kojarzy im się z rykiem monstrualnych silników, nadmierną szybkością i falą, która podczas flauty kołysze wszystkim wokoło. Ale przecież są rodzinne motorówki, które zamiast pędzić na złamanie karku, poruszają się jak tramwaj wodny – dostojnie i powoli. Nie robią fali, mieszczą na pokładzie cały wakacyjny dobytek, nawet rowery. A ich silniki zamiast warczeć, jedynie brzęczą jak pszczółki gdzieś za rufą. Są ledwo słyszalne nawet dla członków załogi. Tak właśnie żeglują jachty spacerowe – jednostki, które zaczęły wyznaczać nowe trendy w naszej turystyce wodnej. Widać je najwyraźniej na Żuławach Wiślanych i na szlaku Ostróda – Elbląg. To wyjątkowe i piękne miejsca, a jachty typu houseboats są dla nich po prostu stworzone. Ale nawet na Mazurach nowe jednostki pojawiają się coraz częściej.

Jak na nową ofertę reagują polscy żeglarze? Niektórzy z zachwytem. Inni potrzebują więcej czasu, by się do niej przekonać. Krzysztof Kołakowski, znany żeglarz i szkutnik z Ostródy, właśnie tworzy nową firmę czarterową Kłobuk Yacht, której zadaniem jest wynajem jachtów Janmor 31 oraz spacerowych motorówek. Flagową jednostką floty będzie 10,5-metrowy jacht stylizowany na parową barkę (NA ZDJĘCIU). Już wkrótce jednostka stanie się ozdobą Kanału Ostródzko – Elbląskiego. – Polacy wciąż kojarzą czarter głównie z wynajmem jachtu żaglowego – mówi Krzysztof Kołakowski. – A przecież na naszym akwenie, od Ostródy po Elbląg, żeglowanie z masztem nie ma sensu. Już kilometr od przystani trzeba go kłaść. Na szczęście nastawienie polskich wodniaków do spacerowych jachtów szybko się zmienia. Jeden z naszych klientów wyczarterował od nas tradycyjny jacht żaglowy. Podczas tygodniowych wakacji tyle razy kładł i stawiał maszt, że następnym razem już od progu wołał, że prosi o motorówkę.

Polski rynek śródlądowych czarterów wyrósł z czasów kiedy o silnikach marzyło niewielu z nas. Wystarczały nam żagle, wiosła i liny. Jednak przez kilkanaście ostatnich lat czarterowe jachty stały się duże i nowoczesne. Zaburtowe silniki są teraz standardowym wyposażeniem wszystkich jednostek. A żeglarze? Też się zmieniają. Jesteśmy coraz wygodniejsi. Coraz większe odległości pokonujemy bez żagli. Dlatego kiedy nasz akwen ma dużo mostów, kanałów, rozlewisk i rzek, którymi można przeprawiać się na sąsiednie jeziora, warto się zastanowić: „po co nam maszt, skoro tak często przeszkadza?” I dlatego coraz częściej pytamy w firmach czarterowych o houseboats.

Rosnąca popularność tych jednostek bierze się także stąd, że pozwalają trafić z oferta czarterową do nowych klientów. Takich, którzy nie mieli dotąd nic wspólnego ani z żeglarstwem, ani z żadną inną formą wodnej turystyki. Przepisy bowiem pozwalają prowadzić jacht motorowy bez żadnych uprawnień jeśli jego silnik nie ma więcej niż 13 KM. Więc firmy czarterowe grzecznie słuchają przepisów i montują do swych jachtów trzynastokonne silniki. – Wszyscy moi klienci z ubiegłego sezonu byli żeglarskimi nowicjuszami. A mimo to, korzystając ze spacerowej motorówki, mogli żeglować po Mazurach z całą rodziną – mówi Roman Kułdo z Giżycka. – Dzięki nowej ofercie po raz pierwszy sprzedaż czarterów na nowy sezon ruszyła u mnie już jesienią. Pod koniec grudnia jeden z jachtów był już zarezerwowany na siedem tygodni lata.

Łukasz Krajewski z Jaworzna trzy lata temu rozpoczął budowę floty Żeglugi Wiślanej, firmy, która czarteruje jachty klientom bez uprawnień na Żuławach Wiślanych. Dziś ma sześć jachtów, na sezon planuje wodowanie kolejnych dwóch. – Jachtu żaglowego nie oddam w ręce osoby bez doświadczenia, kogoś spoza wodnego świata. Motorowe spacerówki po kilkugodzinnym szkoleniu na kei w Gdańsku wypożyczam zwykłym turystom szukającym nowych wrażeń – mówi Łukasz Krajewski. – Jachty houseboats pozwalają nam zdecydowanie poszerzyć rynek potencjalnych odbiorców naszych usług. Żeglowanie pod żaglami wymaga specjalnych umiejętności. Kierowanie naszymi jednostkami jest tak proste, jak jazda samochodem.

Czym różnią się motorowe spacerówki od zwykłych jachtów żaglowych (poza tym, że nie mają masztów i żagli)? Przede wszystkim są wygodne i przestronne niemal jak domki letniskowe. Są ciężkie i stabilne  – wiatr ich nie rozbuja, a kufel piwa nie zjedzie ze stołu przy pierwszym zwrocie. Są łatwe w obsłudze. Pozwalają zwiedzać nie tylko brzegi, ale też ciekawe miejsca odległe od szlaku wodnego nawet o kilkanaście kilometrów. To dlatego, że bez problemów mogą przewozić rowery dla całej załogi.

Jachty spacerowe posiadają ogrzewanie, w pełni wyposażoną kuchnię z lodówką, ciepłą i zimną wodę, oczywiście ubikację z prysznicem, a większe jednostki – takie jak Haber 33 Reporter, pływający po Wiśle we flocie Żeglugi Wiślanej – nawet telewizor z DVD. Nie bądźcie zdziwieni jeśli na wypożyczonej jednostce znajdziecie lornetkę, a nawet wędkę.

Moda na jachty typu houseboats przyszła do nas z zachodu. Przede wszystkim z Francji, gdzie wynajem barek żeglujących po kanałach ma długą i bogatą tradycję. Pierwsze oferty czarteru francuskich barek polscy pośrednicy przedstawili ponad 10 lat temu. Jednak dziś nie trzeba już wyruszać nad Loarę, by wynająć spacerowy jacht, można to zrobić w Gdańsku, Ostródzie i na Mazurach. Na całym szlaku Wielkich Jezior już kilka firm ma w swej flocie motorowe spacerówki. Znajdziecie je nad jeziorem Jagodne, nad Nidzkim, nad Niegocinem, w Wilkasach i Węgorzewie. Niektórzy pomysłowi szefowie firm czarterowych potrafią nawet w godzinę zdemontować maszt jachtu Phila 880 i wypożyczyć klientowi sam kadłub z zaburtowym silnikiem pod nową nazwą Phila Moto.

Ceny czarterów jachtów motorowych nie należą do niskich, ale nie odbiegają od kosztów wynajęcia dużego i dobrze wyposażonego jachtu żaglowego. Kłobuk Yacht z Ostródy wynajmuje 8-metrowy jacht przeznaczony dla ośmiu osób za 350 – 500 zł na dobę (zależnie od terminu). Tygodniowy czarter jachtu Żeglugi Wiślanej (odbiór i zdanie jednostki w Gdańsku) kosztuje od 4 do 7 tys. zł (zależnie od wielkości jachtu i terminu). W Giżycku znajdziecie jacht Nautika za 700 zł na dobę we wrześniu (to bardzo ciekawy termin na mazurską wyprawę), za 880 zł na dobę w pierwszej połowie czerwca oraz za 1 tys. zł na dobę w szczycie wakacyjnego sezonu. Po zbliżonych cenach oferowane są jachty Courier 970 (na przykład w firmie Robson Charter). Tańszymi jednostkami są jachty Calipso 750. W tym przypadku za wynajęcie łodzi na tydzień firmy żądają od  350 do 530 zł (na przykład firma Millennium).

KANAŁ ELBLĄSKI

Kanał Ostródzko-Elbląski  łączy jeziora Pojezierza Ostródzko – Iławskiego z Zalewem Wiślanym, a poprzez wody Żuław także z Gdańskiem. To unikalny szlak wodny. Pozwala podróżować dzięki systemowi śluz i zabytkowych pochylni, które są szynowymi urządzeniami wyciągowymi. Ten światowej klasy zabytek sztuki hydrotechnicznej został zaprojektowany przez holenderskiego inżyniera Jakoba Georga Steenke na początku XIX wieku. Budowa kanału trwała 8 lat. Pierwszy parowiec między Iławą, a Elblągiem zaczął kursować w 1852 roku.

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości