Morski jacht na Mazurach. Delphia 40.3 ze składanym masztem. Jak to się robi?
CAŁY ARTYKUŁ W ŚWIĄTECZNYM WYDANIU – LINK
Jacht typu Delphia 40.3 to morski cruiser, który z powodzeniem radzi sobie nawet na dalekich oceanicznych wodach. Tomasz Cichocki opłynął taką łodzią świat w samotnym rejsie wokół trzech przylądków. Jerzy Jankowski na podobnej jednostce rywalizuje w najważniejszych bałtyckich wyścigach… Co jednak zrobić, gdy łódź wpadnie w oko żeglarzowi zakochanemu w śródlądowych mazurskich szlakach? Jeden ze śląskich przedsiębiorców zapragnął żeglować Delphią 40.3 po swych ukochanych zatokach jeziora Kisajno, przez Mamry, na Święcajty i Węgorapą do Węgorzewa… Dział sprzedaży oleckiej stoczni przyjął nietypowe zamówienie, a na ostatniej prostej procesu produkcyjnego do akcji włączyli się bracia Imianowscy – załoga szczecińskiej firmy Skaut. – To było jedno z najciekawszych zadań, jakie powierzono nam w ostatnich sezonach – mówi Marcin Imianowski.
Stocznia przygotowała kadłub w wersji mieczowo-balastowej z falszkilem, niewielkimi bocznymi skrzydłami, ciężkim uchylnym mieczem i dwoma płetwami sterowymi (zanurzenie minimalne wynosi 92 cm, a maksymalne – 1,95 metra). Firma Skaut, która wyposaża nowe i używane jednostki we wszystkie jachtowe systemy i urządzenia, rozbudowała pokładową sieć elektrotechniczną i zamontowała bogate wyposażenie elektroniczne. Na konsoli steru oraz w panelu nad zejściówką mamy między innymi system nawigacyjny składający się z urządzeń marki Raymarine (nie zabrakło nawet autopilota). Zamontowano stację pogodową, system audio marki Fusion, odbiornik DVD, telewizję satelitarną z anteną Glomex oraz pokładowy internet Glomex WebBoat. Odbiornik telewizyjny jest schowany w oparciu kanapy usytuowanej tuż przy grodzi dzielącej mesę od kabiny dziobowej. Zamontowano między innymi ładowarkę z inwerterem Multiplus C marki Victron Energy. Urządzenie ma funkcję PowerAssist, która pozwala uniknąć przeciążenia zewnętrznego źródła zasilania. – Przez dwie doby możemy nie podpinać jachtu do lądowego gniazdka i przez cały czas korzystamy z napięcia 230 V – mówi armator jednostki.
Największym wyzwaniem było zamontowanie na pokładzie systemu do kładzenia masztu. Jak bezpiecznie i bez wysiłku położyć na pokładzie ogromną rurę o wadze 230 kg i długości 15,3 metra? Tu z pomocą przyszedł Mirosław Marciniak ze szczecińskiego zakładu oferującego usługi takielatorskie. Na pokładzie zamontowano solidne uchwyty masztowe z poprzeczną osią obrotu. Zbudowano potężną wzmocnioną bramę rufową oraz solidne dziobowe ramiona. Wnętrza profili, z których wykonano bramę oraz ramiona, wykorzystano do poprowadzenia kabli, między innymi do elektrycznego rollera przedniego żagla (dzięki temu nie trzeba odpinać wtyczki przed położeniem masztu). Niełatwym zadaniem było też opracowanie sposobu odpinania bomu z ciężkim grotem wyposażonym w długie listwy (na łodzi zastosowano grot refowany do bomu). Przy maszcie zamontowano szynę, po której bom opuszczany jest na pokład. Poprzeczna oś obrotu, na której porusza się maszt, znajduje się wtedy powyżej bomu, więc bez przeszkód można rozpocząć operację. – System jest rewelacyjny, fachowcy ze Szczecina powinni go opatentować – dodaje armator jachtu.
Więcej informacji o wszystkich elementach jachtowych instalacji, a także cennik produktów, na stronie www.SailStore.pl (polecamy korzystanie z wyszukiwarki zamieszczonej na stronie sklepu).