Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Parker 660 Weekend

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • poniedziałek, 25 czerwca 2012

Parker 660 Weekend nie boi się prędkości i morza

Dla wędkarzy, turystów i amatorów szybkiej jazdy

Tegoroczny sezon motorowodnych testów rozpocząłem na jachcie, którego producenci mają duże doświadczenie w budowie łodzi przystosowanych do podróży w ekstremalnych warunkach i czują respekt przed morzem. Zapraszam na pokład motorówki Parker 660 Weekend.

Pierwowzorem tej łodzi jest Parker 660 Pilothouse. Obie mają taki sam kadłub, ale różnią się nadbudówką i aranżacją wnętrza. Pilothouse to łajba przede wszystkim dla miłośników wędkarstwa. Weekend zaś jest bardziej uniwersalną rodzinną motorówką turystyczną, na której wygodnie mogą nocować cztery osoby. W kształcie kadłuba obu jednostek wyraźnie widać inspiracje łodziami RIB. Przekrój przedniej części przypomina literę V – taka linia zapewnia stabilną i suchą podróż przy większych prędkościach. Szersza i płytsza tylna część łodzi gwarantuje mały rozkołys podczas cumowania w porcie czy w trakcie połowów przy mniejszych prędkościach.

Część nadwodna modelu 660 Weekend to połączenie łodzi wędkarskiej z rodzinnym cruiserem. Nie znajdziemy tu smukłych linii jachtu sportowego, ale przygotujmy się na bezpieczną i wygodną podróż szybkim jachtem, który trochę przypomina solidne pełnomorskie kutry rybackie. Górna część nadbudówki jest mocno wysunięta do przodu, co nadaje łodzi modny klasyczny kształt. Wysunięcie dachu kabiny ma też praktyczne zastosowanie: chroni wskaźniki panelu sterowania przed promieniami słonecznymi, które często utrudniają odczyt. Poza tym z okna pochylonego ku dziobowi woda spływa znacznie szybciej niż ze zwykłej owiewki, która podczas żeglugi w ślizgu jest niemal w pozycji poziomej. Wprawdzie taki dach rzuca sporo cienia na część dziobową, gdzie zazwyczaj znajdują się materace do opalania, ale na łodzi tych rozmiarów przestrzeń na dziobie i tak jest dosyć skromna. Poza tym część miejsca zajmuje tu duży okrągły świetlik kabiny dziobowej.

Brak słonecznego pokładu na dziobie rekompensuje bardzo przestronny kokpit z dużymi schowkami w podłodze i ścianie rufowej. Są tu też trzy składane ławki tworzące literę U, mogące pomieścić aż ośmiu pasażerów. Po złożeniu ławek powierzchnia kokpitu wzrasta niemal dwukrotnie. W kokpicie można by jeszcze zamontować gniazdo stolika, który byłby przydatnym uzupełnieniem tej przestrzeni.

Uwagę zwracają liczne uchwyty zapewniające bezpieczne poruszanie się. Relingi ze stali nierdzewnej umieszczono na obu burtach kokpitu. Kolejne – wzdłuż dachu kabiny. Mamy też wysokie relingi wzdłuż burt zakończone otwartym koszem dziobowym. Pojedyncze uchwyty przymocowano ponadto po obu stronach dachu osłaniającego drzwi kabiny. Wszystkie znajdują się w miejscach, w których możemy ich potrzebować. Przekonałem się o tym, schodząc z łódki z ciężkim plecakiem. Kiedy wyciągnąłem rękę, trafiałem na wygodny uchwyt, zapewniający bezpieczne przejście na dziób czy do kokpitu. To potwierdza doświadczenie konstruktorów i ich troskę o bezpieczeństwo załogi.

W kokpicie 660 Weekend znajduje się drugie stanowisko sterowania. To doskonałe rozwiązanie, zwykle nie stosowane w łodziach tej wielkości. Zewnętrzna sterówka jest dobrze osłonięta od wiatru, nie utrudnia komunikacji i nie zabiera wiele miejsca w kokpicie. Pływałem już 40-stopową jednostką wyposażoną w niewielki joystick w kokpicie. Parker jest o połowę mniejszy, a ma w tym miejscu normalnych rozmiarów koło sterowe i manetkę. To wyposażenie na pierwszy rzut oka może wydawać się zbędne, zwłaszcza że główne stanowisko sterowania znajduje się dwa metry dalej, w kabinie. Jednak zdecydowanie polecam takie rozwiązanie. Wielokrotnie pływałem łodziami, sterując w nagrzanej słońcem szklarni. Wówczas z utęsknieniem wypatrywałem chociaż małej chmurki. Równie często prowadziłem jacht skąpany w strugach deszczu. Wówczas marzyłem o tym, by się schować. W testowanej łodzi możemy wybrać sterówkę zależnie od warunków atmosferycznych. Zewnętrzne stanowisko sternika przyda się także podczas cumowania, wędkowania lub po prostu wtedy, gdy nasi towarzysze podróży będą spędzać czas w kokpicie.

Do bardzo jasnej, dobrze wentylowanej kabiny wchodzimy przez szerokie przesuwane drzwi złożone z trzech przeszklonych skrzydeł. Światło wpada do wnętrza dużymi oknami i przez przeszklony dach kabiny, który dodatkowo może być wyposażony w uchylany świetlik. Na prawej burcie, zaraz przy wejściu, znajduje się niewielki aneks kuchenny ze zlewozmywakiem, jednopalnikową kuchenką i lodówką. Dalej mamy stanowisko sternika. Na przeciwnej burcie jest duży stół z dwoma dwuosobowymi kanapami. Po obniżeniu stołu i rozłożeniu materaców powstaje wygodne dwuosobowe łóżko. Przednia kanapa ma przekładane oparcie, można więc podróżować przodem lub tyłem do kierunku żeglugi.

Kabina dziobowa jest otwarta na salon. Właściwie całą jej powierzchnię wypełnia trójkątne dwuosobowe łóżko. Po prawej stronie znajduje się niewielka toaleta z umywalką i prysznicem (większość podobnych łodzi nie ma osobnego pomieszczenia sanitarnego). Można by jeszcze wyposażyć to pomieszczenie w niewielki świetlik wprowadzający więcej powietrza i światła.

Testowany model napędzany był silnikiem Mercury 150 EFI, który po raz pierwszy zaprezentowano w Polsce podczas marcowych targów Wiatr i Woda. To obecnie najmniejszy i najlżejszy motor o takiej mocy i pojemności trzech litrów. Jak się okazało podczas testu, jest bardzo ekonomiczny, maksymalne spalanie wyniosło 48 litrów na godzinę (przy pięciu tysiącach obrotów na minutę i prędkości 30 węzłów). Dla zestawu Parker 660 plus Mercury 150 EFI najlepsza okazała się trzyłopatowa śruba Mirage Plus 15.

Zbiornik paliwa mieliśmy pełny, a na pokładzie znajdowało się pięć dorosłych osób. Łódź bardzo płynnie wchodziła w ślizg przy prędkości około 9 węzłów (obroty: 2500 r/min). Najbardziej komfortowa i ekonomiczna prędkość to 16 węzłów (obroty: 3000 r/min). Przy tej prędkości poziom hałasu w kabinie nie przekracza 80 decybeli, a spalanie utrzymuje się poniżej 20 litrów na godzinę. Przy większej prędkości spalanie wzrasta, ale nadal pozostaje na stosunkowo niskim poziomie (w porównaniu z innymi silnikami o podobnej mocy). Maksymalna prędkość, jaką osiągnęliśmy, to 30 węzłów. Kiedy na łodzi pozostały jedynie dwie osoby, prędkość maksymalna wzrosła o węzeł. Musicie przyznać, że jak na rodzinną łódź z wysoką kabiną, o wędkarskim charakterze, to całkiem niezły wynik.

Stanowisko sternika jest bardzo wygodne. Nic nie przysłania widoczności zza steru, nawet przy ostrych skrętach. Dostęp do wskaźników i ich czytelność również bez zarzutów. Podróż przy wszystkich prędkościach jest bardzo przyjemna i ani na moment nie tracimy kontroli nad łodzią. Sprawdziłem też zwrotność Parkera. Przy większych prędkościach ostre łuki powodują lekką utratę obrotów i prędkości, ale jacht jest bardzo zwrotny. Przy mniejszych prędkościach łódź zawraca niemal w miejscu, i nie ma znaczenia, czy manewrujemy do przodu, czy na biegu wstecznym.

Co ciekawe, łódź otrzymała kategorię B, co oznacza, że możemy nią żeglować po wodach morskich. Parker sprawdzi się więc nie tylko na Mazurach czy zatoce, ale także na Bałtyku i innych otwartych akwenach.

Arek Rejs

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości