Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Pech Cichockiego: maszt uszkodzony

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • wtorek, 18 listopada 2014

Pech Cichockiego. Znów musi przerwać rejs

Tomasz Cichocki poinformował, że maszt na jachcie „Indykpol”, którym płynie samotnie dookoła świata, został uszkodzony. Nie znamy skali szkód. Cichocki w ostatnich dniach zmagał się z niezwykle silnym sztormem, być może najcięższym w jego żeglarskiej karierze. Fale miały mieć wysokość 11 metrów, a wiatr w porywach miał osiągać nawet 80 węzłów.

Oto krótka informacja przekazana na Facebooku Tomasza Cichockiego:

Poniedziałek, 17.XI.2014, godz. 22.00: Tomek wszedł na maszt, by przymierzyć się do wymiany zniszczonego żagla. To co zobaczył, zmroziło go. Z przerażeniem stwierdził, że maszt jest uszkodzony. Mówił o pęknięciu, ale niestety nie wiemy jak poważnym. Cichy uważa, że ten maszt raczej nie przetrwa kolejnego sztormu. Tym samym decyzja jest tylko jedna – wpłynięcie do Port Elizabeth w RPA. Pozostało już niewiele mil do tego celu, a pogoda będzie sprzyjająca. Na miejscu będzie można lepiej ocenić całą sytuację, ale to nie wygląda dobrze. W tej chwili ani zafalowanie ani stan masztu, jak twierdzi Tomek, nie zagrażają mu.”

Mapa rejsu: 

http://tomek.navsim.pl/mapa.php


Więcej informacji na FACEBOOKU
Strona rejsu: www.kapitancichocki.pl


Jak Cichocki płynął przez Atlantyk

W sobotę 6 września wypłynął jachtem „Indykpol” (Delphia 47) z francuskiego Brestu. Przez pierwsze dni robił ostatnie porządki i dokręcał ostatnie śrubki w pokładowych elementach. Po ośmiu dniach żeglugi miał za rufą tysiąc mil. Po kilku kolejnych dobach otrzymał od firmy Navsim wiadomość, że pokonuje średnio 122 mile na dobę. I właśnie wtedy zaczął wpadać w objęcia ciszy, która w pobliżu brzegów Afryki przytrzymała go kilka dni. Na krótkim filmie wrzuconym na Facebook widzieliśmy jacht Tomka stojący niemal jak spławik w pobliży Wysp Kanaryjskich. Z nudów zajął się praniem i przypiął czyste koszulki klamerkami do lin na rufie. Upiekł chleb, zrobił kolejne zdjęcia, nakręcił krótkie ujęcie kamerą umieszczoną na dronie i cierpliwie czekał…

30 września powiadomił, że wiatr się wreszcie ożywił. Niestety na krótko. Po kolejnym tygodniu żeglugi (8 października) Cichocki przekroczył równik. Czterdziestego dnia rejsu, gdy znajdował się ponad tysiąc mil na południe od równika, na pokład przekazano kilka danych statystycznych: przez 39 dni i 22 godziny „Indykpol” przepłynął 4722 mile (średnia prędkość: 4,9 węzła). Gdyby utrzymał taką średnią przez całą wyprawę, powróciłby do Brestu w połowie kwietnia 2015 roku. Zwrócono też uwagę, że przez tydzień pokonał więcej mil niż przez wcześniejsze trzy tygodnie. Gdyby płynął parowcem, moglibyśmy powiedzieć, że dołożył do pieca…

Żeglował na południe prostym kursem, aż dotarł do szerokości geograficznej Rio de Janeiro. Wtedy zaczął powoli kierować jacht na wschód w stronę Kapsztadu i Przylądka Dobrej Nadziei. W poniedziałek 20 października przysłał zdjęcie wulkanicznych wysp Martim Vaz należących do Brazylii. Krótko po tym poinformowano, że do Tomka zbliża się silny front niżowy, zapowiadano wiatr do 12 stopni w skali Beauforta. Na szczęście klin wyżowy związany z układem wysokiego ciśnienia skutecznie zablokował rozciągnięcie się frontu na północ. Cichocki uniknął kłopotów i mógł się cieszyć doskonałym wiatrem wiejącym z prędkością 16 węzłów.

26 października minął 50. dzień rejsu. Do rufy polskiego jachtu powoli zbliżała się od zachodu flota jednostek rywalizujących w okołoziemskich regatach etapowych Volvo Ocean Race. 28 października Cichocki miał na liczniku ponad 6000 mil morskich i powoli zaczynał myśleć o Oceanie Indyjskim.
KO


Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości