Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Radek Kowalczyk w Mini Fastnet

Rozpoczęły się regaty Mini Fastnet. Radek Kowalczyk i Étienne Bertrand żeglują na nowym węglowym jachcie „Calbud”.

  • Milka Jung, fot. Marek Wilczek
  • niedziela, 14 czerwca 2015

We francuskim porcie Douarnenez rozpoczęła się 30. edycja regat Mini Fastnet. Polsko-francuska załoga, Radek Kowalczyk i Étienne Bertrand, żegluje na nowym, zbudowanym w Polsce, węglowym jachcie „Calbud”. Sprawdź pozycję jachtów: 

http://yb.tl/minifastnet2015

Jednostka opuściła stocznię zaledwie dwa tygodnie temu, a start w Mini Fastnet jest jej pierwszym testem na wodzie. Radek Kowalczyk jest jedynym Polakiem w stawce i jedynym czynnym zawodnikiem klasy Mini w Polsce.

94 żeglarzy jedenastu narodowości wyruszyło w dwuosobowych załogach na jachtach o długości zaledwie 6,5 metra w 600-milowy wyścig non stop. Od czasów pierwszej edycji w roku 1985 nie było tak licznego grona uczestników. Mini Fastnet to również najdłuższa trasa w tegorocznych regatach w kalendarzu Classe Mini (poza Mini Transatem). Wyścig jest bardzo zróżnicowany nawigacyjnie i wymagający.

W poniedziałek rano zawodnicy powinni przechodzić w pobliżu angielskiego przylądka Land’s End. Dalej popłyną przez Morze Irlandzkie na spotkanie jednej z najpiękniejszych latarni na świecie. Zbudowana w roku 1904, o wysokości 54 metrów i zasięgu 27 Mm, latarnia Fastnet została w pełni zautomatyzowana w roku 1989 – świeci co 5 sekund białym błyskowym światłem. Nazywana była „łzą Irlandii” – to ostatni widok, jaki zapamiętywali emigranci odpływający do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia.

Z 47 jachtów zakwalifikowanych do tegorocznych regat Mini Fastnet, 28 startuje w kategorii proto, a 19 w serie. Bardzo ciekawa będzie z pewnością rywalizacja pomiędzy identycznymi konstrukcjami proto, które już niebawem wejdą do kategorii seryjnej – wystartują cztery jachty Ofcet 6,50 (projektu Étienne’a Bertranda) oraz cztery jachty Pogo 3.

Flocie malutkich bolidów towarzyszyć będą trzy jednostki zabezpieczające trasę. Ich obecność jest niezbędna dla bezpieczeństwa regat oraz dla prowadzenia komunikacji z komisją i zawodnikami. Sami zawodnicy przed startem oddali do depozytu telefony komórkowe, kontakt z nimi będzie możliwy wyłącznie za pomocą radiostacji UKF. – Dla mnie w tych regatach ważne jest przede wszystkim sprawdzenie jachtu. Traktuję ten start jako rejs testowy, chcemy sprawdzić nową łódkę i to nasz główny cel – mówił przed startem Kowalczyk. – Stajemy na starcie równo dwa tygodnie po wyjściu ze stoczni – dodawał Étienne Bertrand, projektant jachtu i załogant Radka. – To było szalone tempo. Ale najlepsza możliwość przetestowania nowej konstrukcji i znalezienia wszelkich usterek to start i rywalizacja. 894 to mój najnowszy projekt i bardzo się cieszę, że zaraz przekonam się, jak żegluje.

Prolog Mini Fastnet

Start jachtu „Calbud” w prologu regat Mini Fastnet nie był udany. Radek Kowalczyk i Étienne Bertrand wypłynęli z portu, ale niedługo potem do niego wrócili. Powodem były kłopoty z grotem, którego polsko-francuska załoga nie miała szansy wcześniej postawić nawet w porcie.

Tak opowiadał o sytuacji Radek: – Wypływamy. Stawiamy foka. Jest dobrze. Stawiamy grota. Nie jest dobrze. Nie pasuje do masztu. Liklina za gruba. Poprzeklinaliśmy. Wróciliśmy do portu. Usiedliśmy. No przecież nie będziemy płakać. Étienne zaczął dzwonić. Przyjechał żaglomistrz. Walczymy dalej. Nie poddamy się.

Kilka godzin później grot był już naprawiony i sprawdzony. – Jutro startujemy – mówił z ulgą Kowalczyk wieczorem. – Przyznam, że na wodzie przeklinałem, i to głośno. Taka sytuacja zdarzyła mi się drugi raz w życiu. W roku 2011 przed startem w Mini Transat dostałem w prezencie nowego grota. Był piękny, laminatowy, ale też nie miałem czasu go wcześniej sprawdzić. Było dokładnie tak samo. Męczyłem się z nim 40 dni. Bo co miałem zrobić? Wracać? Ale to, co było możliwe na poprzednim jachcie z aluminiowym masztem, nie możliwe na węglowym. Tym razem użycie młotka odpada. Na szczęście udało się przeszyć żagiel i możemy startować.

W trakcie wyścigu Mini Fastnet nie ma kontaktu z zawodnikami – muszą oddać swoje telefony komórkowe. Pokonanie 600-milowej trasy zajmie im około 4 dni. Tu drugi start w tych regatach Radka Kowalczyka. W roku 2013 brał udział w „angielskim Mini Fastnet” startującym z Plymouth, a jego „Calbud” zajął wówczas trzecie miejsce w kategorii proto i ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, kwalifikując się do Mini Transat. Był to jednak inny jacht, który po regatach uległ wypadkowi i został zniszczony.

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości