Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Rozmowa z Karoliną Winkowską

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • czwartek, 24 czerwca 2010

Karolino, ledwo się rozpoczął sezon w Polsce, a Ty już uciekłaś do Hiszpanii…

Karolina Winkowska (mistrzyni Polski w kitesurfingu): Jestem w Tarifie, mieszkam na kempingu, na plażę wychodzę w klapkach, prawie nie ruszam samochodu. Jest słońce, jest wiatr, jest pięknie. To chyba najlepsze w Europie miejsce do uprawiania kitesurfingu.

Jesteś na jakimś zgrupowaniu?

Jakie tam zgrupowanie… W moim sporcie nie ma kadry, trenerów i obozów. Po prostu jeżdżę po świecie i pływam. Podpytuję, podpatruję, oglądam filmy. Tu mam już wielu znajomych i przyjaciół. Każdego mogę zapytać o radę. Wzajemnie się motywujemy do pływania. A poza tym żyjemy sobie bez stresu, bez pośpiechu, po prostu szczęśliwie.

A codzienne obowiązki, nauka…

Moje codzienne obowiązki to właśnie pływanie na kite. Ten sport od dwóch lat jest moim zawodem. Jeżdżę z plaży na plażę. Przez najbliższe trzy miesiące raczej się ze mną nie umówisz, bo prawie nie będę miała wolnych dni. Albo ćwiczę nowe triki, albo startuję w zawodach, albo wyruszam na następną imprezę. Czasem chciałabym mieć czarodziejską maszynę do teleportacji. A nauka? Od niedawna studiuję modern languages. Po angielsku i korespondencyjnie, przez internet. Codziennie uczę się godzinę lub dwie. Mogę to robić w dowolnym miejscu na świecie.

Ile osób w Polsce może powiedzieć, że kitesurfing to ich zawód?

Jedni sprzedają sprzęt, inni prowadzą szkółki. Ale zawodników zarabiających na tym sporcie jest zaledwie kilku.

Od czego zaczęła się Twoja przygoda z żeglarstwem?

Nie będę wyjątkiem – od Optimista. Pamiętam, że bałam się wiatru i ciągle było mi zimno. Później jeździłam na snowboardzie, startowałam nawet w zawodach. Pływałam też na desce. Aż wreszcie kitesurfing wciągnął mnie bez reszty. Miałam wtedy 14 lat. Szybko zrozumiałam, że ten sport to moja „zajawka”. Pływam dla siebie, naprawdę to uwielbiam, a wyniki sportowe zaczęły przychodzić trochę przy okazji.

Kitesurfing to wspaniały sport dla dziewczyn, bo jest lżejszy, niż żeglowanie na desce. Poza tym, jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę z wiatrem, to kitesurfing pozwoli mu poczuć frajdę z jazdy już po 12 godzinach nauki.

Wciąż toczą się dyskusje i spory o to, który sport jest ciekawszy – kitesurfing czy windsurfing?

A co jest smaczniejsze – mięso czy sałatka? Nie ma dobrej odpowiedzi. Każdy lubi coś innego.

Jak przygotowywałaś się do tego sezonu?

Postanowiłam pożeglować na bardziej wymagających akwenach. Zimą dwa miesiące spędziłam w RPA. Tata mi mówił przez telefon, że w Polsce jest minus 30 stopni Celsjusza. A ja mu na to, że u mnie też jest 30 stopni. Tylko na plusie. Okres przygotowawczy był ważny, bo sezon będzie długi. Poza zawodami rozgrywanymi w Polsce, będzie aż 11 imprez zaliczanych do cyklu organizowanego przez Professional Kiteboard Riders Association (PKRA). Zawody odbywają się na całym świecie, od Maroko po Australię, więc spędzimy na walizkach mnóstwo czasu. Dotąd rozegrano dwie imprezy. W mojej konkurencji (freestyle) na razie zajmuję trzecią pozycję.

Czy kitesurfing jest sportem niebezpiecznym?

Jeśli ktoś chce pójść na skróty, wydaje mu się, że wszystko jest proste, nie zna lub nie stosuje zasad bezpieczeństwa, to wówczas bardzo łatwo zrobić krzywdę sobie lub innym. Na początku konieczny jest kurs u wykwalifikowanych instruktorów.

Jak długo można utrzymać się w powietrzu, jak daleko potrafisz skoczyć na desce?

W powietrzu możesz być nawet kilkanaście sekund. W górę wzbijam się na około cztery metry. To nie jest tak, że wiatr cię porywa, a ty tylko czekasz, aż on puści, by móc wylądować bezpiecznie. W kitesurfingu można panować nad wiatrem. To wspaniałe uczucie.

Rozmawiał Krzysztof Olejnik

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości