Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

„Selma” opłynęła przylądek Horn

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • wtorek, 8 kwietnia 2014

 Selma” opłynęła przylądek Horn

 

Jacht „Selma Expeditions”, dowodzony przez kpt. Piotra Kuźniara, wraz z ośmioosobową załogą opłynął przylądek Horn – najdalszy kraniec Ameryki Południowej.

Do Hornu dopłynęliśmy z argentyńskiego miasta Ushuaia, z krótkim postojem w chilijskim Puerto Williams. Żegluga w zmiennych i niezbyt silnych wiatrach trwała 3 dni. Aby dotrzeć w pobliże Hornu w korzystnym „oknie pogodowym” kapitan Kuźniar zdecydował się na żeglowanie nocą, co w labiryncie wysepek porozrzucanych na krańcu Ameryki Południowej wymagało precyzyjnej nawigacji. Dodatkowym ułatwieniem były świecące jasno: Wenus i Krzyż Południa.

Wyspa Horn (Isla Hornos) przywitała załogę dwoma charakterystycznymi kamiennymi szpicami przypominającymi wieże kościelne (Ras Catedral). W momencie dopływania w pobliże wysokiego na ponad 420 metrów, poszarpanego szczytu przylądka, wiatr wyraźnie osłabł, Horn przywitał jacht niezwykłym spokojem. Wiedząc, że takie chwile trwają tutaj bardzo krótko, kapitan Kuźniar zezwolił na półgodzinne zwiedzanie wyspy, do której można dotrzeć tylko małym pontonem.

Gospodarzem wyspy zarządzanej przez marynarkę wojenną Chile (Armada de Chile) jest obecnie sierżant Andres Valenzuelo, latarnik na przylądku Horn. To funkcja przydzielana na rok. Pracę wykonuje latarnik, ale przybywa tam z całą rodziną. Są jedynymi stałymi mieszkańcami wyspy i bywa, że miesiącami nie widują nikogo innego. Sierżant Valenzuelo jest tutaj obecnie ze swoja żoną i 10-letnim synem. Latarnik z Hornu bardzo gościnnie przyjął polskich żeglarzy i oprowadził po swoim małym gospodarstwie. „Dzisiaj rzeczywiście pogoda łaskawa, ale bywają tu wiatry do 280 km/h. Czasami czujemy się trochę samotni, na końcu świata, ale zobaczcie – nie musimy nigdzie jechać, bo tak jak wy, odwiedzają nas żeglarze z całego świata. Czujemy się wyróżnieni” – mówił Valenzuelo.

Po krótkim pobycie na Hornie załoga ruszyła cieśniną Paso Mar Del Sur pomiędzy wyspy Isla Deceit i Isla Herschel, szukając bezpiecznego schronienia na noc. Nad Horn nadciągnęła gęsta mgła, a pokrywa chmur obniżyła się do 150 m. Temperatura spadła do kilku stopni Celsjusza. To znak, ze pogoda zaczyna się zmieniać. A w takim miejscu dobre i bezpieczne kotwicowisko na noc jest nie do przecenienia. Załoga jesteśmy poza zasięgiem ludzkich siedzib. Jedyna łączność, w bardzo ograniczonym zakresie, to telefony satelitarne. Dalszy kierunek żeglugi to północ – do Cieśniny Magellana. Do Punta Arenas, mety pierwszego etapu wyprawy Selma – Antarktyda – Wytrwałość, pozostało około 10 dni.

NEWS 8.04

W Ushuaia (Argentyna) rozpoczął się pierwszy z sześciu etapów wyprawy „Selma – Antarktyda – Wytrwałość”. Celem cyklu rejsów na jachcie „Selma Expeditions”, 20-metrowym stalowym keczu dowodzonym przez kpt. Piotra Kuźniara, jest przepłynięcie ponad 18 000 mil i dotarcie pod polską banderą do najważniejszych miejsc słynnych antarktycznych ekspedycji Ernesta Shackletona odbytych w latach 1908-1916.

W dotychczasowych rejsach „Selma” dotarła do Georgii Południowej, Morza Weddella i Wyspy Słoniowej. W lutym 2015 roku planuje wpłynąć na najzimniejszy akwen świata – antarktyczne Morza Rossa położone około 1500 mil na południe od Nowej Zelandii. Wyzwaniem jest pobicie żeglarskiego rekordu świata i dotarcie najdalej na południe, w okolice 78 stopnia szerokości geograficznej południowej. Trzeci człon nazwy wyprawy „Selma – Antarktyda – Wytrwałość” odnosi się do nazwy legendarnego statku Shackletona „Endurance” (Wytrwałość) i filozofii wielkich odkryć polarnych sprzed 100 lat.

Kapitan Piotr Kuźniar: „W drugim dniu wyprawy jacht „Selma Expeditions” żeglując kanałem Beagle dotarł do chilijskiej osady i portu wojskowego Puerto Williams. To ostatnia osada przed Hornem. Po wietrznej nocy, mglisty poranek zamienił się w piękny słoneczny dzień. W porcie zastaliśmy kilkanaście jachtów, większość z nich przybyła tu na zimę. Ośnieżone szczyty okolicznych gór pięknie kontrastują z brązowymi i zielonymi drzewami deszczowego lasu magellańskiego odbijającymi się w fiordach. Temperatura w dzień dochodzi do 10°C, ale w nocy jest bliska 0°C. To już ostatnie chwile, kiedy żeglowanie na tych wodach jest jeszcze bezpieczne. Za kilka tygodni nadejdą huraganowe wiatry. Przed nami około 100 mil do zatoki Martial, skąd planujemy bezpośredni skok w okolice Hornu. Żeglujemy z przeciętną prędkością 5 węzłów, dookoła stada delfinów i od czasu do czasu odwiedzają nas zaciekawione pingwiny. Jeśli pogoda pozwoli, spróbujemy wylądować na żwirowej plaży w zatoce pod latarnią sławnego przylądka”.

Jacht „Selma Expeditions” po opłynięciu przylądka Horn i postoju w Chile, w czerwcu pożegluje dalej przez Pacyfik do Australii. W grudniu jacht weźmie udział w słynnych regatach Sydney – Hobart, a w styczniu i lutym 2015 roku pożegluje na Morze Rossa. Informacje i aktualna pozycja jachtu: www.SelmaExpeditions.com.

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości