Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Spacerowy kabriolet z rogatą duszą

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • czwartek, 30 września 2010

Takim pojazdem jeszcze nigdy nie pływałem. Widywłem te łodzie tylko na zdjęciach i filmach zza oceanu. Ale czy luksusowy salon zbudowany na trzech płozach w ogóle można nazwać łódką? Czy ten pływający pokój wypoczynkowy poradzi sobie z wiatrem i falami? Gdy wchodziłem na Gdand Marinera 250 SEL wątpliwości miałem mnóstwo…

Firma Water Toys sprowadziła do Polski najbogatszą wersję łodzi Grand Mariner. Ten wyjątkowy jacht pochodzi z amerykańskiej stoczni Harris FloteBote, która jest jedną z najbardziej renomowanych firm zajmujących się produkcją tego typu jednostek. Stocznia właśnie obchodzi 53 rocznicę swej działalności. Dotąd sceptycznie podchodziłem do tych amerykańskich wynalazków. Kojarzyły mi się ze stalowymi pontonami obudowanymi barierką, do których ktoś przypiął silnik. Co z tym robić? Gdzie tym pływać? No i jak? Zawsze myślałem, że to są nudne łódki. Raczej dla starszych turystów, którzy chcą na chwilę opuścić ląd, ale nie chcą zostawić w apartamencie swych wygodnych foteli. Myślałem tak aż do dnia, kiedy wszedłem na cumującego w Jastarni Grand Marinera. Już chwilę po starcie pływaki unosiły nas wysoko ponad wodą.

Proszę się rozgościć…

Na łódkę można wejść bezpiecznie z każdej strony. Poza drzwiczkami na burtach są jeszcze dwie platformy kąpielowe na dziobie i na rufie. Ta przednia ułatwia przedostanie się na inną jednostkę, którą spotykamy na szlaku. Ta tylna, dużo większa, ułatwia wejście na łódź, kiedy cumujemy rufą do kei. Drzwiczki na dziobie znajdują się pośrodku jego szerokości. Na rufie natomiast są po prawej stronie. Wchodząc od rufy najpierw mijamy szeroką, bardzo wygodną kanapę z rzędem czterech uchwytów na napoje. Jest tu stacja do iPhona, która ładuje urządzenie i łączy je ze wzmacniaczem i głośnikami. Jest też pilot obsługujący system audio. Po prawej stronie kanapy znajdujemy dwa kolejne uchwyty na napoje – to typowe dla amerykańskich łodzi. Skrajnie po lewej stronie z kanapy jest wydzielony fotel z zaokrąglonym oparciem. Przydatny przy zakładaniu nart wodnych lub wakeboarda.

 

Po wejściu do kokpitu, po lewej stronie mijamy kanapę w kształcie litery L, zaczynającą się na rufie, a kończącą się mniej więcej w połowie długości jachtu. Wygodnie może na niej siedzieć nawet sześć osób. Jej lewy, tylny róg otacza swymi ramionami gniazdo rozkładanego stołu. Kanapę wieńczy bar z lodówką, zlewozmywakiem i rozkładanym, półokrągłym stoliczkiem. Jest tu też gniazdo do montowania specjalnie zaprojektowanego do łodzi grilla i oczywiście kolejne, podświetlane błękitnymi lampami LED, uchwyty na napoje.

Na przeciwnej burcie, w połowie długości łodzi, znajduje się stanowisko sternika z bardzo wygodnym fotelem. Idąc dalej ku dziobowi (prawdę mówiąc, łatwo tu pomylić dziób z rufą), widzimy na lewej burcie dwa obracane fotele, a na przeciwnej kolejną kanapę w kształcie litery L, z wygodnym oparciem, dzięki któremu może ona służyć za komfortową leżankę. Pokład można oczywiście zaaranżować w inny sposób. Na przykład zamiast dwóch foteli można zamówić kolejną leżankę. Ja bym jednak nie rezygnował z wielkich „leniuchów” z rozkładanymi podnóżkami i gniazdami na napoje. Mógłbym na nich spędzić cały dzień, ale niestety aż tyle czasu nie mieliśmy.

A gdzie na tej łodzi ukryto środki ratunkowe? Okazuje się, że łódź zbudowana na pływakach też może mieć spore schowki. Konstruktorzy zaplanowali je w podłodze przykrytej miękką wykładziną. Schowek jest na tyle duży, że bez problemu pomieści narty wodne. Są jeszcze dwie mniejsze skrytki – jedna w panelu sterowania, druga pod leżanką na dziobie.

Grand Mariner najbardziej zaskoczył mnie przebieralnią, która w razie pilnej potrzeby może być także toaletą (jeżeli umieścimy w tym miejscu przenośną toaletę chemiczną). W tylnej części łodzi wystarczy pociągnąć za uchwyt sofy na lewej burcie i na siłownikach rozkłada się zapinany na zamek, wysoki parawan. Wystarczający, aby bez skrępowania przebrać się po kąpieli. Na Grand Marinerze pomyślano też o ochronie gości przed słońcem i deszczem. Przed nadmiernym nasłonecznieniem ochroni nas bimini rozkładane elektrycznie. W testowanej jednostce zakrywało ono tylko rufową część jachtu, jednak dostępna jest też wersja z podwójnym bimini, zabezpieczającym całą długość pokładu.

Pokój gościnny rusza w rejs

Dzięki dwóm platformom kąpielowym na dziobie i rufie, a także niskim burtom, cumowanie i manewrowanie w porcie jest bardzo bezpieczne, a widoczność zza steru doskonała we wszystkich kierunkach. Powoli wychodzimy z odnawianego portu w Jastarni. Czuję się jakbym siedział w wygodnym fotelu przed telewizorem i wychodził w rejs całym gościnnym pokojem. Jedyna różnica polega na tym, że nie patrzę na telewizor, tylko na instrumenty nawigacyjne i wodę. Zamiast pilota trzymam w dłoniach kierownicę i manetkę.

Ten wygodny salon napędzany jest silnikiem MerCruiser 350 MAG, o mocy 300 koni mechanicznych. Łódź może płynąć z maksymalną prędkością 75 km/h, nawet po zafalowanej powierzchni zatoki. Jak na tego typu łódź jest to imponująca prędkość. Gwarantuje dobrą zabawę. Płynąc z taką prędkością można uprawiać wszystkie sporty wodne. Ten trimaran będzie na przykład doskonałym holownikiem dla narciarza.

Łódź w pełnym ślizgu była po niecałych ośmiu sekundach, natomiast maksymalną prędkość osiągnęliśmy po około 30 sekundach. Zastanawiałem się, jak Grand Mariner będzie się zachowywał w skrętach. Czy nie będzie miał zbyt dużego bocznego uślizgu? Okazało się, że na boczny dryf znaleziono bardzo proste lekarstwo. Skutecznie przeciwdziała mu trzeci, środkowy pływak. Dzięki położeniu platformy na trzech pływakach łódź praktycznie została pozbawiona bocznego rozkołysu, jest bardzo stabilna, jednak odradzam przemieszczanie się po pokładzie przy pełnej prędkości. Mimo, że Grand Mariner dzielnie radzi sobie z falami, jest konstrukcją przeznaczoną głównie do leniwego pływania. Dlatego niewiele jest uchwytów, których moglibyśmy się przytrzymać.

Test Grand Marinera 250 SEL przeprowadziliśmy w dosyć nietypowych dla tych jednostek warunkach. Łodzie tego typu budowane są z przeznaczeniem na spokojne wody jezior, my natomiast daliśmy jej popalić na rozfalowanej zatoce. Żeby Mariner nie miał za lekko, zafundowaliśmy sobie kilka skoków na kilwaterze innej łodzi. Wszystko po to, by sprawdzić, czy da radę. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że daje radę. Nie straszne mu fale, ani wysokie prędkości. Co ważne, nie straciliśmy po drodze ani jednego pasażera. Wprost przeciwnie – dosiadła się do nas jedna, młoda załogantka zachwycona wygodą foteli na dziobie.

Łodzie Harris są świetną propozycją dla osób szukających wygodnego jachtu dla rodziny i większej grupy przyjaciół. Doskonale sprawdzą się na hotelowej kei, gdzieś w Mikołajkach lub w Juracie. Nie wychodzimy z salonu, nawet nie ściągamy kapci, tylko po prostu odpalamy maszynę i w drogę.

Arek Rejs

Grand Mariner 250 SEL

Długość: 8,2 m

Szerokość: 2,55 m

Waga: 2200 kg

Długość pływaków: 7,5 m

Średnica pływaków: 0,63 m

Zanurzenie: 0,42 m

Zbiornik paliwa: 320 litrów

Maksymalna liczba osób: 16

Silniki:
MerCruiser 4.3 l MPI B3, 220 KM, MerCruiser 5.0 l MPI B3, 260 KM, MerCruiser 350 MAG MPI B3, 300 KM MerCruiser 496 MPI B3, 375 KM

MerCruiser 496 MPI B3, 425 KM

Cena netto wersji standard z silnikiem MerCruiser 5.7 l MAG MPI B3, 300 KM: 72 934 USD netto

 

Stocznia: Harris FloteBote

Przedstawiciel w Polsce: www.watertoys.pl

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości