Szpiegowali wiatr
Spore poruszenie wśród obserwatorów przygotowań do 33. Puchar Ameryki wywołały motolotnie sprowadzone do Walencji przez Szwajcarów.
Team Alinghi wynajął australijską ekipę pilotów, która wzbijała się w powietrze i badała bryzę nad akwenem regat. – Dzięki tym statkom powietrznym, latającym z niewielką prędkością (od 25 do 60 km/h) mogliśmy mierzyć prędkość wiatru na dowolnej wysokości – tłumaczył na stronie internetowej „Sail Race Win” Jon Bilger, szef zespołu meteo w Alinghi. – Będąc na łodzi zwykle możemy dokonywać pomiarów najwyżej sześć metrów nad lustrem wody. Wykorzystując motolotnie mogliśmy wzbijać się wraz z aparaturą na wysokość 17 piętra czyli tam dokąd sięga maszt Alinghi 5.
– W poprzedniej edycji regat badaliśmy akwen o stosunkowo niewielkiej powierzchni. Tym razem musieliśmy ogarnąć aż 450 mil kwadratowych. Stąd właśnie zapotrzebowanie na nietypowy sprzęt – tłumaczył Bilger.
Nie pierwszy raz w historii Pucharu Ameryki badano wiatr z powietrza. W 1992 roku w San Diego wykorzystywano śmigłowce. Na pokładzie helikoptera znajdował się żeglarz, który obserwował powierzchnię wody. Pomiary ze śmigłowców są jednak nieprecyzyjne i utrudnione ze względu na zawirowania powietrza.Fot. George Johns / Alinghi