Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Walka o uratowanie „Polonusa”

  • Krzysztof Olejnik, Wiatr
  • sobota, 27 grudnia 2014

„Polonus” został wyrzucony na brzeg wyspy Króla Jerzego na Antarktydzie. Jacht był w podróży na wyspę Południowa Georgia. Wyprawa Shackleton 2014 miała na celu uhonorowanie wielkiego irlandzkiego podróżnika Sir Ernesta Shackletona. Rozpoczęła się uroczyście 8 sierpnia w Plymouth w Anglii. Tego dnia, dokładnie 100 lat wcześniej, wyruszył na swą antarktyczną wyprawę Shackleton na statku „Endurance”.

„Polonus” był żegnany przez setki zgromadzonych Brytyjczyków, jak również przez wnuczkę wielkiego podróżnika Alexandrę Shackleton. „Polonus” miał dotrzeć na Południową Georgię 5 stycznia, by tego dnia złożyć pamiątkowy wieniec na grobie Shackletona w Grytviken. Wizyta w stacji Polskiej Akademii Nauk na Antarktydzie była planowanym postojem w trakcie żeglugi. Załoga miała tu spędzić święta i ruszyć w dalszą podróż.

Po wysztrandowaniu na brzeg, w wyniku nagłego i bardzo gwałtownego szkwału, załogę i dwóch pracowników stacji polarnej podjęli z pokładu marynarze argentyńskiego statku patrolowego. Obecnie wszyscy przebywają zdrowi i bezpieczni w bazie Polskiej Akademii Nauk im. H. Arctowskiego na wyspie.

Od momentu zdarzenia i pomyślnej ewakuacji z jachtu, kapitan wraz załogą próbują dostać się ponownie na jacht, który znajduje się w odległości ok. 15 mil morskich od stacji polarnej. Chodzi o rzetelną ocenę stanu jachtu i ocenę możliwości jego ściągnięcia na głęboką wodę.

Załodze zależy bardzo na wypompowaniu ok. 500 litrów ropy znajdującej się w zbiornikach jachtu, co w przypadku pogorszenia pogody i uszkodzenia kadłuba mogłoby doprowadzić do jej wycieku i skażenia ważnego przyrodniczo regionu wyspy. Jacht znajduje się w rejonie o szczególnej wartości ekologicznej, objętym ochroną. Na jachcie zostały także rzeczy osobiste całej załogi, w związku z czym przebywanie członków załogi jachtu na terenie stacji polarnej jest bardzo kłopotliwe.

Bazy polarne innych państw, znajdujące się w pobliżu, dysponują odpowiednim sprzętem, natomiast ich użycie i udzielenie pomocy załodze wymaga zgód i dopełnienia formalności pomiędzy placówkami dyplomatycznymi. Prowadzona jest intensywna korespondencja z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w powyższych sprawach. Wymiana wszelkich formalności powoduje niestety stratę bardzo cennego czasu. Jest to istotne, dlatego że obecnie w regionie panuje dobra pogoda, umożliwiająca bezpieczne dotarcie do jachtu i jego zabezpieczenie.

Kapitan i załoga nieustannie czynią starania w celu dostania się na jacht, jednak bez aktywnego wsparcia polskich placówek MSZ wydaje się to być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Załoga potrzebuje również pomocy polskich placówek dyplomatycznych w zorganizowaniu powrotu do kraju lub choćby do Punta Arenas. Z wyspą King George nie ma stałej regularnej komunikacji lotniczej lub morskiej, z której można skorzystać, a statki badawcze pływają bardzo nieregularnie. Wszystkie rozwiązania wiążą się z dodatkowymi środkami finansowymi, których w obecnej wyjątkowej sytuacji brakuje załodze.

Andrzej Minkiewicz

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości