Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Jak kupić jacht na spółkę?

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • poniedziałek, 28 marca 2011

Własny jacht to marzenie wielu z nas. Jak je spełnić, jeżeli na bankowym koncie nie mamy kilkuset tysięcy złotych? Może warto nabyć łódź na spółkę? Z przyjacielem lub z grupą przyjaciół. Albo nawet z osobami, których nigdy wcześniej nie spotkaliśmy.

W ubiegłym roku, w majowym numerze naszego magazynu, szczegółowo opisaliśmy zasadę działania leasingu. Dziś chcielibyśmy zaprezentować o wiele starszy, chociaż jeszcze mało u nas popularny sposób zakupu jachtu, jakim jest fractional ownership, czyli współwłasność lub jeszcze prościej – zakup jachtu na spółkę.

Żeglując po Mazurach, widywaliśmy żeglarzy kupujących lub nawet budujących jacht na spółkę. Spotykało się czterech przyjaciół, którzy kiedyś pływali razem, a teraz chcieliby zabierać na wakacyjne rejsy swoje rodziny. Po przeliczeniu kosztów stwierdzali, że zamiast co roku szukać czarterowej łodzi, korzystniej złożyć się na jacht i zostać armatorem. Wspólnie wybierali łódź, ustalali grafik pływań i w końcu kupowali wymarzoną jednostkę. To rozwiązanie ma wiele korzyści, ale ma też wady. Wspólnicy muszą dojść do porozumienia w sprawie obowiązków, jakie wynikają z posiadania jachtu. Ktoś przecież musi dbać o transport, slipowanie jachtu, płacić za portowanie, ubezpieczenia, serwis. Istnieje ryzyko utraty urlopu na jachcie, jeżeli łódź uległa poważniejszej awarii podczas wcześniejszego rejsu. Wspólne posiadanie jachtu na takich zasadach może nawet mieć wpływ na utratę starej przyjaźni. Na bazie doświadczeń takich wspólników powstała idea współwłasności, ale sformalizowanej, opartej na umowie cywilnej i kontrolowanej przez profesjonalne firmy pośredniczące w zakupie i zarządzające łodzią.

Ideę fractional ownership zapoczątkowała branża lotnicza. Właściciele prywatnych samolotów zorientowali się, że w ciągu roku korzystają ze swoich maszyn zaledwie przez kilka tygodni. Większość czasu samoloty stały w hangarach. Zaczęto więc poszukiwać partnerów, którzy chcieliby korzystać z tych samych maszyn i chcieliby wziąć na siebie część kosztów związanych z ich utrzymaniem i serwisowaniem. Tak powstały pierwsze firmy zajmujące się sprzedażą udziałów w samolotach i ich profesjonalną obsługą. Po sukcesie idei współwłasności w branży lotniczej, rozszerzyła się ona na nieruchomości i inne dobra luksusowe. Dzisiaj, korzystając z fractional ownership możemy wykupić udziały w luksusowym apartamencie, samochodzie, biżuterii, a nawet w luksusowych sukniach. W polskim prawie pojęcie fractional ownership wciąż nie istnieje, więc nie ma regulacji dotyczących współwłasności. Mimo to działają już u nas firmy podpatrujące przedsiębiorstwa z Zachodu i starające się ten model własności zaszczepić w Polsce, m.in. w branży jachtowej.

W krajach Europy Zachodniej możemy zostać współwłaścicielem luksusowego jachtu za pośrednictwem strony internetowej. Firma zajmująca się sprzedażą udziałów w dobrach luksusowych informuje, że do wzięcia jest luksusowy jacht dla 6 udziałowców. Chętni zgłaszają się przez stronę www. Kiedy zbierze się cała załoga, dochodzi do spotkania przyszłych właścicieli, podpisania niezbędnych umów i ustalenia zasad korzystania ze wspólnego dobra. W ten sposób, wykładając jedną szóstą wartości łodzi, zostajemy jej formalnym armatorem.

Ile czasu spędzimy na jachcie w ciągu roku? Dwa tygodnie? Trzy? Miesiąc? W każdym z tych wypadków warto rozważyć zakup jachtu na spółkę. Jest kilka rodzajów fractional ownership, ale przedstawię dwa najbardziej popularne wśród armatorów.

Pierwszy polega na wykupieniu udziałów w jednej jednostce. Do ceny jachtu dolicza się koszty zarządzania łodzią oraz zysk firmy pośredniczącej w zakupie. Suma dzielona jest równo na czterech właścicieli. Najczęściej firma zajmująca się prowadzeniem fractional ownership dolicza koszty utrzymania jachtu i swój zysk na początku, przy podpisywaniu umów. Są jednak pośrednicy preferujący pobieranie opłat w ratach, przez kolejne lata kontraktu.

Po podpisaniu umowy, wydając około 300 tys. złotych, stajemy się jednym ze współwłaścicieli jachtu wartego milion złotych. Oczywiście, fractional ownership nie ogranicza się do podziału jachtu na czterech właścicieli, może być ich więcej. Wszystko zależy od rozmiaru jednostki i długości sezonu na akwenie, gdzie łódź będzie stacjonować. Nie musimy się martwić o serwisowanie, przeglądy, uzupełnianie paliwa, wody, oleju, mycie jachtu, opłaty, certyfikaty, transport i wodowanie. Tym wszystkim zajmie się firma prowadząca usługę fractional ownership. Armator podczas pobytu na urlopie płaci jedynie za paliwo, postój w portach, wyżywienie i ewentualnie za usługi skippera. To rozwiązanie wydaje się być najciekawsze dla wspomnianej czwórki przyjaciół składających się na własną łódkę. Stają się armatorami, ale pozostają wolni od obowiązków z tym związanych.

Kolejny krok to ustalenie kalendarza pływań. Trudno jest zaplanować urlop kilka lat w przód, dlatego firmy często organizują coroczne spotkania właścicieli, na których ustalają wakacyjne plany, a przy okazji omawiają miniony sezon, wymieniają się doświadczeniami i dzielą problemami. Dostępne są też programy komputerowe, które pomagają w sprawiedliwym podziale własności między właścicieli.

Drugi model fractional ownership polega na zakupie członkostwa w klubie właścicieli jachtów. Tu również wykupujemy udział w konkretnej jednostce, jednak podczas urlopu możemy korzystać również z innych łodzi tej samej klasy i wielkości. W tym wypadku mamy większą swobodę w wyborze terminów i portów zaokrętowania. Ten rodzaj współwłasności, mimo że wykupujemy udziały w konkretnej jednostce, nie pozwala na zżycie się z nasza łódką, jest ona dostępna dla wszystkich uczestników programu. Oczywiście, nie martwimy się o koszty związane z utrzymaniem jachtu i serwisem – wszystkim zajmuje się firma, u której wykupiliśmy udziały.

Chcąc uniknąć nieporozumień między właścicielami, firmy nigdy nie sprzedają dwóch udziałów w jachcie jednemu właścicielowi. Naszą część możemy również wziąć w leasing. Formalności są niemal takie same, jak przy leasingowaniu całego jachtu. Umowy współwłasnościowe zawierane są najczęściej na 4 lub 5 lat. Po tym czasie jacht zostaje sprzedany, a uzyskana suma jest dzielona między udziałowców. Jeżeli byliśmy zadowoleni z usługi, możemy zainwestować w nowy jacht, może tym razem większy?

Arek Rejs

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości