Mimo stanu epidemii, Mazury przygotowują się do sezonu czarterowego. „Nadzieja umiera ostatnia”
Mimo trwającego stanu epidemii i restrykcji nałożonych na społeczeństwo, nikt jeszcze nie przekreślił całkowicie tegorocznego sezonu mazurskich czarterów. W portach trwa przygotowywanie łodzi i wodowanie jednostek. Armatorzy gromadzą rękawiczki jednorazowe, płyny do dezynfekcji, planują też odkażanie jachtów po każdym czarterze. W ostatnich dniach na mazurskich szlakach rozstawiono boje nawigacyjne – prawie wszystko jest już więc przygotowane na czarterowy sezon. Ale czy on nadejdzie? Właściciele flot czarterowych wierzą, że w połowie kwietnia na Mazurach pojawią się pierwsze załogi. Niektórzy mówią wprost: „Nadziej umiera ostatnia. Czekamy do 13 kwietnia”.
Sprzedaż czarterów na Mazurach przebiegała w tym roku bardzo sprawnie, więc armatorzy liczyli na dobry sezon. Później pojawiła się epidemia, pierwsze zachorowania, zgony, komunikaty rządowe i obostrzenia. Nastąpiło więc zahamowanie sprzedaży. Pojawiły się także rezygnacje z czarterów już zakontraktowanych. Rezygnowali nie tylko indywidualni klienci, ale także grupy zorganizowane (firmowe, studenckie, zielone szkoły). Co dalej? Armatorzy z którymi rozmawialiśmy, zgodnie twierdzą, że gospodarcze, społeczne i zdrowotne koszty związane z upadkiem biznesów mogą być znacznie większe, niż te, które powoduje w Polsce sam koronawirus.
Zdjęcia wykonano w sezonie 2018.