Brad Van Liew płynie jak motorówką
Do przylądka Horn zostało jeszcze 962 mile. Z mojej kalkulacji wynika, że powinienem tam dopłynąć w 3-4 dni. Według prognozy pogody nadal będzie utrzymywał się sztormowy wiatr z NW, który przywieje jeszcze dodatkowo niewielki układ niżowy z 50-cio węzłowymi szkwałami. Dobrze, że nie w dziób!
Od doby jest słaba widzialność i obfite opady deszczu. Co parę godzin muszę wybierać wodę z grota za pomocą wiadra. Wszystko po to, by wanna wody nie zniszczyła żagla. Zrobiło się bardzo zimno. Jeszcze nie odzyskałem czucia w dłoniach po ostatnim pobycie na pokładzie. Zresztą, taka pogoda skutecznie odstrasza od uprawiania żeglarstwa normalnych ludzi 🙂
Z ostatniego raportu pozycji wynika, że udało mi się zgubić Dereka. Prawdopodobnie nie utrzymał się na końcówce frontu niskiego ciśnienia. Natomiast Brad płynie jak motorówka z prędkościami nierealnymi dla Operon Racing. Pa-pa-pa! Pozostaje mi tylko czekać, aż gdzieś, może na Atlantyku, zwolni w ciszy bez wiatru. Szczerze mówiąc – nie sądzę, żeby Brad gdzieś stanął i czekał, aż go ktoś dogoni.
W tej chwili płynę pod kątem do wiatru 120°, na lewym halsie, z prędkością 10-22w, z trzema refami na grocie i małym foku. Pewnie na takim zestawie żagli jeszcze dobę albo dwie.
Źródło: www.velux5oceans.com