Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Najczęstsze wypadki z udziałem jachtów

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • piątek, 15 października 2010

Jacht przygnieciony przez portowy dźwig, motorówka przecięta prawie na pół przez pal wystający z wody albo samochód osobowy, który wpadł w poślizg na kei i zaparkował na burcie jachtu. Jak często zdarzają się takie wypadki?

Michał Korneszczuk (przedstawiciel firmy Pantaenius): Niestety dość często. Firma, którą reprezentuję, przez pięć lat wypłaciła żeglarzom z całej Europy odszkodowania o łącznej wartości 156 mln euro. Jachty toną, łamią maszty, wpadają na podwodne skały, przewracają się razem z przyczepami podczas transportu i płoną. Nie pokazujemy tych zdjęć, by budzić grozę, ale by uzmysławiać żeglarzom, że na ich jachty – często będące spełnieniem wieloletnich marzeń – czyhają różne niebezpieczeństwa.  

Czy Polacy chętnie ubezpieczają swoje jachty?

Jednostki nowe, przeznaczone do żeglugi po morzu, są przeważnie ubezpieczone. Według moich szacunków około 80 proc. jachtów tej klasy posiada ubezpieczenie. Z jachtami śródlądowymi bywa różnie. Przezorni żeglarze wykupują zresztą nie tylko ubezpieczenie casco, ale też OC i NW. Niektóre mariny, na przykład Narodowe Centrum Żeglarstwa w Górkach Zachodnich, wymagają od swych rezydentów przedstawienia dowodów ubezpieczeń OC. Podobnie jest w Chorwacji i w niektórych regionach Włoch.

Po co żeglarzom ubezpieczenie OC?

Kierowcy samochodów nie kwestionują konieczności posiadania tego ubezpieczenia. Każdy może popełnić błąd i wyrządzić szkodę drugiemu uczestnikowi drogi, na jezdni lub na parkingu. Podobnie jest na wodzie, tylko, że w tym przypadku ubezpieczenie OC nie jest obowiązkowe. Ale przecież wiemy, że żaden sternik nie jest doskonały. Ile razy widzieliśmy jacht, który tracił sterowność w porcie i niszczył po drodze relingi sąsiadów? Pół biedy kiedy niszczony jest sprzęt. Co zrobimy kiedy przez nieuwagę lub błąd złamiemy komuś rękę – na przykład podczas amatorskich regat, gdzie rzadko sprawdzany jest fakt posiadania ubezpieczenia OC. Prawnicy tylko czekają na takich poszkodowanych. Bez wahania oskarżają sprawców o dokonanie uszczerbku na zdrowiu, a nawet żądają odszkodowań za czasową lub trwałą niezdolność do pracy. Tu naprawdę nie ma miejsca na żarty.

Przedstawia Pan ranking najczęstszych wypadków z udziałem jachtów. Na pierwszym miejscu znajdują się kolizje. Tyle wody na oceanach, a jachty wciąż wpadają na siebie…

Do tych zdarzeń oczywiście najczęściej dochodzi w pobliżu brzegu, na torach podejściowych do portów, gdzie spotykają się wszystkie okoliczne drogi wodne. Aż 29 proc. wszystkich notowanych przez nas wypadków dotyczy właśnie kolizji.

Drugie miejsce to wypadki spowodowane przez siły natury, na przykład sztormy.

Średnie odszkodowanie wypłacane z tytułu szkody spowodowanej przez silne wiatry lub pioruny wynosi 8,8 tys. euro. Niedawno jeden z polskich jachtów został trafiony przez piorun w okolicy Gotlandii. Uszkodzeniu uległa cała elektronika o wartości 20 tys. zł. W październiku ubiegłego roku sztorm zniszczył kilka jachtów w Górkach Zachodnich. W dwóch przypadkach, które znam bliżej, szkody oszacowano na 50 tys. zł.

Trzecie miejsce to sztrandowania lub wejścia jachtów na mieliznę. Wyjątkowo nieprzyjemna sprawa. Dalej są włamania i kradzieże. Czy to powszechne zjawiska?

Niestety włamania zdarzają się dość regularnie. Przeciętne odszkodowanie wypłacane z tytułu kradzieży wynosi 5 tys. euro. Giną zazwyczaj drobne, ale wartościowe rzeczy. Przeważnie elementy elektroniki jachtowej i zaburtowe silniki. Ale łupem złodziei padają też całe jachty. W Europie co roku ginie średnio 35 jednostek. Firma specjalizująca się w poszukiwaniu skradzionych jachtów odnajduje 60 proc.

Kolejne wypadki na liście to defekty, na przykład złamania masztu. Jak dobrze zabezpieczyć się przed taką szkodą?

Trzeba mieć takie ubezpieczenie, które pozwoli nam zakupić nowy maszt. Nie ma tu mowy o jakieś amortyzacji elementów wyposażenia, bo przecież nikt nie będzie szukał masztu gdzieś na złomowisku. Trzeba po prostu kupić nowy i firmy ubezpieczeniowe powinny to rozumieć.

Ostatnie miejsca wśród najczęstszych wypadków zajmują najbardziej spektakularne wydarzenia: zatonięcia, pożary, eksplozje i wypadki w czasie transportu.

To najdroższe szkody, bo bardzo często następuje całkowite zniszczenia jachtu. Poza tym trzeba coś zrobić z tym, co pozostało po spalonym jachcie, więc należy pamiętać o kosztach utylizacji wraku. Szkody związane z wtargnięciem wody i zatonięciem nie są związane wyłącznie z wydarzeniami na pełnym morzu. Jachty toną także w portach. I to czasem w najbardziej niezwykłych okolicznościach. Zimą w Szwajcarii pękł wąż na kei. Powstała fontanna, która skierowała swój strumień na trzy najbliżej zacumowane motorówki. Woda osiadała na jachtach i zamarzała. Pokrywa lodu na pokładach i burtach była coraz większa i większa. Aż wreszcie jachty zatonęły pod jej ciężarem.

Rozmawiał Krzysztof Olejnik

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości