Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Ocalony od zapomnienia jacht „Karfi”

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • piątek, 30 marca 2012

Ocalony od zapomnienia

40 lat szczecińskiego jachtu „Karfi”

Znani konstruktorzy, słynne szczecińskie biuro projektowe i niezwykły jacht, który przetrwał cztery dekady i wciąż z powodzeniem rywalizuje w morskich regatach. Andrzej Wojciechowski opowiada historię „Karfiego”.

Koniec lat 60. ubiegłego stulecia. Światowe żeglarstwo rozwija się coraz szybciej i staje się sportem masowym. Prężnie rozwija się przemysł jachtowy, oferujący coraz doskonalsze konstrukcje – szybkie, wygodne i solidne. Najlepszym sprawdzianem dla jachtów są oczywiście regaty. Do słynnych wyścigów Fastnet czy dookoła wyspy Wight dołączają regaty dookoła wysp brytyjskich, samotnych żeglarzy OSTAR (Original Single-handed Trans-Atlantic Race) i Admiral’s Cup. W tej rzeczywistości pojawia się w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej zespół konstruktorów, którzy postanawiają udowodnić, że polska myśl techniczna nie jest gorsza od zachodniej. I dowiodły tego na przykład szerokie rufy stosowane w zagranicznych konstrukcjach, które najpierw pojawiły się w naszych taurusach.

Czesław Gogołkiewicz, Edward Hoffman i Kazimierz „Kuba” Jaworski pasjonowali się konstrukcjami regatowymi. W styczniu 1969 roku rozpoczęto prace projektowe nad jachtem typu Taurus, który mógłby wystartować w regatach Admiral’s Cup, chociaż przede wszystkim miał być uniwersalną jednostką klasy jednej tony.

Projektowanie i budowa trwały półtora roku. Pierwszy taurus otrzymał nazwę „Ogar”. Ambitne plany udziału w Admiral’s Cup, niestety, nie zostały zrealizowane, gdyż jacht spóźnił się na start o dwa dni. Przede wszystkim z powodu licznych formalności (pamiętajmy, że był to czas głębokiej komuny) oraz niesprzyjającej pogody w drodze do Anglii. Kazimierz „Kuba” Jaworski, ówczesny kapitan „Ogara”, napisał na łamach „Żagli” w 1971 roku: „Morze Północne w normie, do 6 stopni Beauforta w żegludze na wiatr, do 9 stopni podczas żeglugi z wiatrem. „Ogar” radził sobie z tym zupełnie dobrze i wbrew naszym oczekiwaniom wcale nie mokro. Fala w rufę nie robi żadnego wrażenia. Wspaniała stateczność jachtu, małe opory steru, wygodna pozycja sternika, to wszystko pozwala na nadzwyczaj łatwe i skuteczne utrzymanie kursu. W żegludze na wiatr, w ciężkich warunkach, steruje się zupełnie bez wysiłku. Nawietrzność występuje tylko w dużym przechyle”.

W tym samym roku, na Morskich Żeglarskich Mistrzostwach Polski, taurus nie dał szans takim jachtom jak „Hetman”, „Kneź”, „Teliga” czy „Dar Szczecina”. I wówczas zaczęto myśleć o drobnych poprawkach, które miały jeszcze polepszyć osiągi jachtu. W 1972 roku powstał „Karfi”, drugi z rodziny taurusów. Dowództwo objął na nim kapitan Jerzy Siudy. Te „niewielkie poprawki” sprawiły, że „Karfi” przez kilka następnych lat nie oddał zwycięstwa w mistrzostwach Polski. Udział w zagranicznych imprezach był jednak utrudniony, więc ten doskonały jak na tamte czasy jacht nie mógł zabłysnąć na obcych akwenach.

O udanej konstrukcji drugiego taurusa może świadczyć fakt, że jeszcze kilka lat po jego wodowaniu, kiedy pływały już jachty nowszej generacji, kapitan Czesław Gogołkiewicz wygrał na „Karfim” VII Bałtyckie Regaty Samotnych Żeglarzy, wyprzedzając następny jacht o osiem godzin. W latach 80. „Karfi” wywalczył Srebrny Dzwon, zajmując pierwsze miejsce na mecie w Kołobrzegu. W późniejszych latach jacht pływał głównie w rejsach szkoleniowych z żeglarzami z klubu Stal Stocznia Szczecin. Aż przyszły ciężkie czasy. Stocznia wycofała się z finansowania żeglarstwa, a klub, aby się utrzymać, zaczął wyprzedawać swoje jachty. Taki też los spotkał słynnego „Ogara”. Później wszelki słuch o nim zaginął. Ktoś widział go w Niemczech, ktoś inny w Brazylii, ale od kilkunastu lat nie ma o nim żadnej wiadomości.

„Karfi” też miał nowego właściciela. Armator zdążył przeprowadzić dość poważny remont i zbankrutował. Opuszczony jacht stał kilkanaście lat na przystani HOM Szczecin. Miał jednak trochę szczęścia, ponieważ większość czasu spędził w hangarze. Przez ten okres zniknęło sporo elementów wyposażenia (ściągacze, kabestany, instalacje, zbiorniki, oświetlenie), ale najważniejsze, czyli kadłub i maszt, pozostały w niezłym stanie. Mimo to, mówiło się, że ten jacht trzeba rozebrać albo spalić.

Dlatego, kiedy nadarzyła się okazja (pod koniec 2005 roku), postanowiłem kupić i uratować „Karfiego”. Z pomocą przyjaciół udało mi się wykonać niezbędny remont i w ten sposób jacht uniknął zupełnej dewastacji i zapomnienia. W 2006 roku, po kilku miesiącach prac, powrócił do dawnej świetności. Początek naszej wspólnej przygody to przede wszystkim rejsy turystyczne i szkoleniowe. „Karfi” odbył podróż ze Szczecina, przez Morze Północne, Kanał Angielski, Zatokę Biskajską, aż na Wyspy Kanaryjskie i Azory. Za tę podróż zostaliśmy wyróżnieni nagrodą Szczeciński Rejs Roku. Po powrocie jacht wziął udział w Tall Ship’s Races 2007, zajął siódme miejsce w swojej klasie. Wówczas zapadła decyzja o przywróceniu regatowego klaru. Od 2008 roku „Karfi” zaczął się pokazywać na regatach, wielokrotnie plasował się na początku stawki. Z sezonu na sezon wyposażenie jachtu było coraz bogatsze.

W roku swych 40. urodzin „Karfi” weźmie udział nie tylko w wyścigach organizowanych na Pomorzu Zachodnim, ale chcemy też wyruszyć na podbój Zatoki Gdańskiej. Wiem, że jest to śmiałe wyzwanie, ale wierzę że mamy szansę żeglować w czołówce polskich jachtów morskich. Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby z nami wziąć udział w wyścigach na pokładzie „Karfiego”. Szczegóły znajdziecie na stronie internetowej www.rejsy.szczecin.pl.

Andrzej Wojciechowski

Jacht „Karfi”

Długość

10,57 m

Długość w linii wodnej

8,6 m

Szerokość

3,69 m

Zanurzenie

1,94 m

Balast

1,3 t

Wyporność

4,89 t

Żagle

51 m kw.

Zbiornik paliwa

100 l

Zbiornik wody

400 l

Załoga

7 osób

Projektanci:

C. Gogołkiewicz,E. Hoffman, K. Jaworski


Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości