Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

Ostatni etap remontu „Zaruskiego”

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • niedziela, 19 lutego 2012

„Zaruski” wrócił na wodę

Ostatni etap remontu historycznego żaglowca

Kadłub „Generała Zaruskiego” odzyskał blask. Zniszczone belki poszycia zastąpiono nowymi. Położono sosnowy pokład. Na zamontowanie czekają silniki i agregat. Odremontowany kadłub jachtu dotknął wody 5 grudnia 2011 roku. Pierwszy raz od trzech lat.


Lato w Stoczni Remontowej w Gdańsku upłynęło pod znakiem nadawania ostatnich szlifów kadłubowi. W lipcu udało się znaleźć wykonawcę siłowni, firmę Marine Works. Kontrakt obejmuje montaż dwóch wałów śrubowych i dwóch śrub, zamontowanie dwóch silników i agregatu prądowego. Poza tym Marine Works wykona instalację paliwową, elektryczną, a także wodną i wydechową. Zajmą się również wyciszeniem pomieszczenia maszynowni.

W sierpniu polakierowano elementy ozdobne na śródokręciu. Następnie zabrano się do impregnacji sosnowego pokładu, drewno pokryto gorącym pokostem. Niestety, wakacje przyniosły też złe wiadomości. Państwowy Rejestr Statków odkrył duże zniszczenia w obrębie części rufowej. – To był jeden z poważniejszych kłopotów, który spowolnił prace remontowe – mówi Krzysztof Dębski, kierownik projektu. Zniszczenia obejmowały najbardziej newralgiczne miejsca jachtu: stępkę, stewę rufową i tzw. martwe drewno, czyli miękkie drewno wypełniające końcową część stępki (gdy balast jest z dębiny, martwe drewno to sosna lub świerk – służy ochronie kadłuba, na przykład przy wpłynięciu na mieliznę). Aby wykonać niezbędne prace, należało wybudować specjalne podparcie części rufowej. Wymieniono całe martwe drewno, fragment stępki w części dziobowej i stewę rufową. Wykonano też nakładkę na stewę dziobową. Dopiero pod koniec października udało się zakończyć prace nad remontem tej części kadłuba. – To było ciężkie, szkutnicze zadanie – dodaje Krzysztof Dębski.

W połowie listopada wyłoniono wykonawcę wnętrza jachtu. Została nim firma Complex Jacht, która odnawiała kadłub. Solidne wykonanie pierwszego etapu remontu pozwala wierzyć, że kolejne prace (zaplanowane na 12 miesięcy) również przebiegną profesjonalnie. Szkutnicy zrobią jednak wszystko, aby „Generał Zaruski” mógł wypłynąć w rejs pod koniec sierpnia.

Wnętrze jachtu zostanie odremontowane zgodnie z wizją Mariusza Zaruskiego – bez luksusów, ale z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Dlatego teraz żaglowiec będzie miał 26-osobową załogę (wcześniej było to 30 osób). Na pokładzie znajdziemy wszystkie nowoczesne narzędzia nawigacyjne, ale będzie też możliwość wypróbowania urządzeń, które przeszły do historii.

Dotychczas na ratowanie żaglowca wydano 2,5 mln zł. Na zabudowę wnętrza trzeba przeznaczyć od 2 do 3 mln zł. Większość pieniędzy przekaże Gdańsk ze swojego budżetu. Udało się także pozyskać fundusze unijne z programu Bałtyk Południowy. Dzięki tym pieniądzom uruchomiono także projekt MAST (Maritime Education and Sail Training for Young People). Inicjatywa jest pomysłem ludzi z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gdańsku. Zakłada współpracę Polski, Niemiec, Danii, Szwecji i Litwy w edukacji żeglarskiej wśród młodzieży zagrożonej marginalizacją środowiskową. W listopadzie Izba Morska w Gdyni nadała „Generałowi Zaruskiemu” status jachtu szkolnego. Od tej pory może on korzystać z pełnej nazwy STS „Generał Zaruski”.

Po zakończeniu malowania kadłuba odbyła się długo wyczekiwana uroczystość wodowania. „Zaruski” miał honorową asystę w postaci jachtu „Korsarz” Polskiego Klubu Morskiego oraz „Strażaka”, który wykonał salwę wodną. Na kei orkiestra Morskiego Oddziału Straży Granicznej zagrała „Hymn do Bałtyku”. Na uroczystości obecny był między innymi Anders Berg, honorowy prezes szwedzkiej stoczni z Ekenas. Przekazał on prezent oraz pozdrowienia od Bertila Lunda, 88-letniego szkutnika, który był obecny na pokładzie „Generała Zaruskiego” podczas jego pierwszego wodowania w Ekenas.

Pod koniec grudnia Complex Jacht wykonał zadaszenie nad pokładem, aby prace mogły się toczyć nieprzerwanie przez całą zimę. Obecnie dobiega końca budowa fundamentów pod silniki. Kolejny krok to postawienie ścian komory siłowni. Będzie to pierwsze oddzielone pomieszczenie pod pokładem odbudowanego żaglowca. Powoli układane są też podłogi, ale na razie bez mocowań.

Organizatorzy przedsięwzięcia zamierzali zachować większość oryginalnych elementów jachtu. Czy to się udało? – Niestety, wcześniejsze nieudane remonty oraz długi postój w wodzie przyczyniły się do ogromnej erozji kadłuba – mówi Krzysztof Dębski. – W ostatnich dniach, zgodnie z zaleceniem PRS, musieliśmy jeszcze wymienić płetwę sterową – dodaje. Pomimo tak fatalnego stanu żaglowca udało się zachować około połowy zabytkowego szkieletu, stępkę (poza martwym drewnem) oraz cały balast.

W 2003 roku należący do Ligi Obrony Kraju żaglowiec utracił klasę PRS, czyli możliwość pływania. Dwa lata stał w porcie w Jastarni i popadał w ruinę. W 2005 roku pojawiła się szansa na remont. Jacht przetransportowano do Władysławowa. Niestety, sponsor się wycofał i „Generał Zaruski” niszczał przez kolejne trzy lata. Dopiero w 2008 roku został kupiony przez Gdańsk za 150 tys. zł. Armatorem jachtu jest MOSiR. Renowacja odbywała się według zasady element za element. W żaglowcu niczego nie zmieniono, został wiernie odtworzony. Jeśli dalsze prace potoczą się bez opóźnień, pod koniec lata STS „Generał Zaruski” wypłynie w rejs.

Kamila Ostrowska

 

Tagi: .
Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości