Magazyn Wiatr - portal żeglarzy i pasjonatów sportów wodnych

SunCamper 30 czyli rodzinny autobus

  • Mateusz Jabłoński, OR
  • poniedziałek, 30 sierpnia 2010

To łódź obok której trudno przejść obojętnie. Wyglądem przypomina mały autobus albo duży samochód kempingowy. Tylko zamiast autostrad woli rzeki i kanały, a zamiast pól biwakowych – przystanie i szuwary.

Zaproszenie na test wypornościowego jachtu przyszło do mnie z Holandii. Kiedy dotarłem do Stevensweert i stanąłem na kei, to szeroko otworzyłem oczy ze zdziwienia, bo zobaczyłem nową łódkę ze stoczni Balt Yacht z Augustowa. Tą samą, którą prezentowano na marcowych targach Wiatr i Woda. Przejechałem pół Europy, aby popływać polskim jachtem. To już chyba znak czasów – łodzie z naszą marką zdobywają serca wodniaków nawet w najbardziej morskich krajach.

Proszę wsiadać, drzwi zamykać

SunCamper 30 to jacht, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Choćby z powodu dość oryginalnego wyglądu. Przez swoje ogromne, niemal pionowe, przednie szyby, łódź przypomina autobus. Dziś wielu projektantów stara się, aby salon jachtu był jak najmocniej nasłoneczniony. Jednak żadna z dotychczasowych konstrukcji nie budziła we mnie tak wyraźnych skojarzeń motoryzacyjnych. Może dlatego, że SunCamper ma bardzo wąskie półpokłady. Przednia szyba łączy się z ogromnymi, bocznymi oknami, a dodatkowo – tuż przy stanowisku sternika – znajdują się drzwi, ułatwiające szybkie wyjście na dziób czy keję (jeżeli stoimy do niej burtą).

Na łódkę najwygodniej wchodzi się od rufy, przez dużą platformę kąpielową wzmocnioną stalowymi wspornikami. To miejsce doskonale posłuży także jako bagażnik do przewozu rowerów. Z lewej strony znajdują się drzwiczki do kokpitu wyposażonego w wygodne siedzenia. Pod siedzeniami znajdziemy kilka przydatnych schowków. Pośrodku jest oczywiście spory stolik. Ciekawym elementem jest dach kokpitu przesuwany na specjalnych rolkach. Kiedy dach osłania kokpit, łódka zyskuje dodatkowy pokład nad kabiną. Wchodzimy tam po stalowej drabince znajdującej się po prawej stronie nadbudówki. U góry znajdujemy słoneczny raj z obszernymi materacami i uchwytami do napojów – to idealne miejsce na popołudniowy relaks dla sternika i jego towarzyszy.

Niewielki, ale bardzo przyjemny pokład dziobowy wyposażony jest w wygodną ławeczkę. Na burtach jachtu trochę brakowało mi bezpiecznych półpokładów i zabezpieczających je relingów. Przechodząc z dziobu w kierunku rufy zauważyłem, że szerokość pokładu nie przekracza 30 cm, a jedynym uchwytem jest reling w dachu. Teoretycznie to powinno wystarczyć, ale lekki poślizg mógłby zakończyć się kąpielą.

Kabina i sterówka

Wchodząc na jacht najwygodniejszą drogą, czyli od rufy, po przejściu przez przestronny kokpit mijamy sporą toaletę z umywalką i prysznicem. Na zewnętrznej stronie drzwi od kabiny sanitarnej umieszczono lustro. Moim zdaniem bardziej przydatne byłoby wewnątrz. W tylnej części, lekko pod kokpitem, znajdziecie jednoosobową kabinę, która w ciągu dnia jest dobrym miejscem na przechowywanie środków ratunkowych, a która może być też wykorzystana jako kajuta dziecięca. Kabina ustawiona jest prostopadle do osi łodzi. Idąc dalej, po lewej stronie mijamy jadalnię ze składanym stołem i dwoma wygodnymi kanapami dla czterech osób. Po opuszczeniu stołu jadalnia staje się sypialną dla dwóch załogantów. Na przeciwnej burcie jest kambuz z dwupalnikową kuchnią gazową, lodówką, zlewozmywakiem i mnóstwem łatwo dostępnych szafek i szuflad. Bardziej z przodu, po prawej stronie, znajduje się stanowisko sternika. A dalej w dziobie – dwuosobowa kabina armatorska z podwójnym łóżkiem, które zajmuje niemal całą jej szerokość.

Po prawej stronie urządzono sterówkę. I tu trzeba się zatrzymać na dłużej. Większość łodzi podobnej wielkości, którymi dotąd pływałem, nie gwarantowała swemu sternikowi wygody. A przecież sternik najczęściej jest naszym bliskim znajomym. A jeżeli nie jest, to wkrótce nim zostanie. Dlatego nie chcemy, by siedzenie za sterem było katorgą. Sterowałem już kilkoma podobnymi łodziami, po dwóch dniach za kołem bolało mnie wszystko i nie pomagały poduszki podkładane pod tyłek. Dlatego SunCamper jest jachtem, który pokochałem za to, jak urządzono sterówkę. Naprawdę jest to pierwsza łódź tego typu, w której pomyślano o najważniejszej osobie na pokładzie czyli o sterniku. Myślę o bardzo wygodnym, regulowanym fotelu z podłokietnikami. Otwieranych szeroko drzwiach, które zapewniają przewiew i łatwy kontakt z pokładem dziobowym. Samo przejście tymi drzwiami może nie jest najwygodniejsze i wymaga pewnego obycia z ułożeniem przyrządów nawigacyjnych, które łatwo potrącamy. No ale być może jest to wejście przeznaczone tylko dla sternika. Przecież do autobusu też nie wciskamy się przez szoferkę kierowcy. Poza tym jest dobra widoczność przyrządów nawigacyjnych, prawidłowe ułożenie manetki. Jedyne czego mi brakowało w tym autobusie to przeciwsłoneczne osłony nad przednią szybą.

Chcąc pozyskać wdzięczność sterników producent pomyślał o jeszcze jednym udogodnieniu. Na rufie znajduje się rumpel steru. Może służyć jako wskaźnik jego wychylenia oraz awaryjny ster łodzi. W razie kłopotów z systemem koła sterowego, rumpel pomoże nam bezpiecznie wrócić do portu. Takie rozwiązanie, znane z morskich jachtów żaglowych, to nowość w łodziach tego typu.

W drogę ku słońcu

Testowany jacht napędzany był niewielkim, stacjonarnym silnikiem Yanmar o mocy 21 KM. Umieszczono go w przedziale maszynowym pod podłogą kokpitu. Jeżeli zdecydujemy się na silnik zaburtowy, wówczas przestrzeń maszynowni może pełnić rolę dużej przestrzeni bagażowej. Dodatkowo system napędu łodzi został wyposażony w elastyczne sprzęgło, które niweluje wibracje silnika przenoszone na kadłub. Nie dało się jednak uniknąć drobnych wibracji przy najniższych obrotach. Przy wyższych wibracje zanikały. Najwyższy poziom hałasu, jaki udało mi się zanotować w kabinie, wyniósł niewiele ponad 76 dB.

Łódka jest nadzwyczaj zwrotna przy manewrach do przodu, jednak przy manewrach wstecz ster strumieniowy okazuje się przydatnym (chociaż nie niezbędnym) rozwiązaniem. Kształt kadłuba wskazuje na wypornościowy styl podróżowania, jednak okazuje się, że nawet przy tak niewielkim silniku SunCamper łatwo osiąga prędkości podślizgowe. Przy szybszej jeździe gwałtowne ruchy sterem nie robią na kadłubie większego wrażenia, nie powodują przechyłów, ani dryfu. Zauważyłem, że jacht był lekko przebalastowany na lewą burtę, ale wyjaśniono mi, że to efekt pustych zbiorników wody oraz niewielkiej ilości paliwa. Po uzupełnieniu płynów wszystko wraca do normy.

SunCamper to jacht, który budzi ciekawość. Jacht, który łączy zalety samochodów kempingowych i houseboatów. Postawiono w nim na wygodę i przestronne wnętrze, sylwetka miała mniejsze znaczenie. Ale powstał jacht, na który także z zewnątrz patrzymy z przyjemnością. Łódka wzbudzała dużą ciekawość podczas podróży holenderskimi kanałami. Jestem pewien, że wkrótce ta ciekawość przerodzi się w zapotrzebowanie.

Arek Rejs


SUNCAMPER 30

Długość                                   9,50 m

Szerokość                               2,98 m

Zanurzenie                             0,45 m

Waga                                      2800 kg

Wysokość maksymalna       3,20 m

Maksymalna liczba osób             10

Zbiornik paliwa   od 60 do 90 litrów

Zbiornik wody od 200 do 400 litrów

Kategoria CE                                   C

Silniki stacjonarny od 10 do 30 KM lub przyczepny od 10 do 25 KM

Projekt: Jacek Centkowski.

Wiatr portal dla żeglarzy

Witamy na portalu Wiatr.pl

Zaloguj się i odkryj nowe możliwości